czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział 38...

Kiedy obudziłam się rano, Justina nie było obok mnie. Nie potrzebowałam już więcej snu, dlatego powoli odkryłam kołdrę i zsunęłam stopy na ziemię. Nie miałam na sobie nawet bielizny, ponieważ wczoraj, po stosunku, zasnęłam niemal od razu, nie dbając o to, czy będę ubrana, czy też nie. Teraz jednak postanowiłam założyć na siebie bieliznę oraz koszulkę Justina, którą znalazłam na krześle. Z początku, poruszanie się sprawiało mi delikatny ból. Przyzwyczaiłam się jednak szybko i przestałam o tym myśleć.
Wyszłam z sypialni Justin, w ktorej, od pewnego czasu, spędzam każdą noc, i zeszłam schodami na parter. Justin stał w kuchni, odwrócony do mnie plecami. Prawdopodobnie przygotowywał śniadanie, ponieważ w całym domu roznosił się słodki zapach naleśników. Najciszej, jak potrafiłam, podeszłam do szatyna od tyłu i obięłam go ramionami w pasie. Chciałam dobrze rozpocząć ten dzień, bez kłótni i chociażby drobnych sprzeczek.
-Dziem dobry. - szepnęłam, całując jego nagie plecy.
-Dobry, kotku. - odparł, jedynie na moment odwracając się przodem do mnie i delikatnie całując moje usta. Następnie wrócił do przyrządzania naleśników, na co przewróciłam oczami.
Jedzenie było ważniejsze niż ja?
Szybko jednak skarciłam się za tak idiotyczną myśl. Jaki to miało sens?
Nie chcąc mu przeszkadzać, wyjęłam z szafki dwa talerze i udałam się z nimi do stołu. Zajęłam jedno z wolnych miejsc i... znowu myślałam. Cóż, ostatnio zdecydowanie zbyt często to robię. Zaczęłam zastanawiać się nad wydarzeniami, zarówno wczorajszymi, jak i przedwczorajszymi. Czy to był ten sam Justin? Ten sam, który jednego dnia byłby w stanie mnie zabić, a drugiego przytula? Chociaż, jakiekolwiek uczucia okazywał mi jedynie rano. Wieczorem był to tylko seks. Nie powiedział przy tym nic romantycznego. Nic.
-Proszę. - z zamyśleń wyrwał mnie Justin, który postawił przede mną talerz z naleśnikami. Przełożyłam jednego na swój, a resztę odstawiłam na środek stołu. Sięgnęłam również po nutellę, którą posmarowałam moje śniadanko, a potem zaczęłam w spokoju jeść.
-Jakie masz plany na dzisiaj? - starał się mówić łagodnie, ale... Ale wyszło, jak zwykle. Jego charakter nawet teraz dał o sobie znać.
-Szkoła. - mruknęłam, wbijając widelec w pierwszy kawałek naleśnika.
-Masz z nim nie rozmawiać. - Justin gwałtownie odsunął od siebie talerz i splątał ze sobą palce na stole.
-O czym ty mówisz? I dlaczego znów się denerwujesz? Myślałam, że wszystko już sobie wyjaśniliśmy. - ja również przestałam jeść. Odechciało mi się, mimo że naleśniki, wykonane przez Justina za każdym razem smakowały mi najbardziej.
-O tym frajerze z twojej szkoły. Nie pamiętam, jak on ma na imię, ale wiedz, że masz się do niego nie zbliżać, zrozumiałaś?
-Oszalałeś? - wyrzuciłam ręce w powietrze, chociaż jeszcze nie podnosiłam głosu. Nie ukrywam jednak, że byłam ku temu blisko. - Matt to tylko mój kolega, a ty nie masz prawa zabraniać mi z nim rozmawiać. Nie masz prawa czegokolwiek mi zabranić, Justin, a tym bardziej rozmowy ze znajomymi. O co ci chodzi? 
Justin, opierając głowę na dłoniach, wpatrywał się we mnie przez parę chwil. Jego wzrok był lodowaty, a szczęka zaciśnięta. Był zły. Kurwa, znowu.
-Mam prawo, Cindy. Mam prawo kazać ci cokolwiek i również cokolwiek zabronić. Jesteś moja i masz o tym pamiętać, a ten mały gnojek zaczyna mnie denerwować. Nie masz z nim rozmawiać, nie masz się nawet do niego zbliżać, zrozumiałaś? - kiedy ja chciałam wstać od stołu, szatyn złapał mnie za rękę i nie pozwolił odejść.
-Znowu, Justin. Znowu zaczynasz się zmieniać. Pamiętasz, co obiecałeś mi jeszcze wczoraj? Że wszystko będzie już w porządku, że przestaniemy się kłócić i krzyczeć na siebie. A tym czasem co robimy? - z bezsilności pokręciłam głową i wyrwałam nadgarstek z objęć Justina. Następnie zebrałam ze stołu talerze, z wyjątkiem szatyna, na którym nadal znajdowało się śniadanie, i wyniosłam brudne naczynia do kuchni, żeby wstawić je do zlewu. Nagle poczułam, że moje ciało się obraca. Chwilę później zostałam dociśnięta do blatu.
-Posłuchaj mnie uważnie, bo nie mam zamiaru powtarzać tego po raz kolejny. Jesteś moja i masz robić to, co ci karzę. Nie interesuje mnie żadne ze słów, które wypowiedziałaś. Jesteś moją dziewczyną, moją własnością, a ja mam prawo odsunąć od ciebie każdego faceta, który w jakikolwiek sposób może mi zagrozić. Zrozumiałaś mnie? - spytał po raz kolejny, a ja po raz kolejny nie miałam zamiaru odpowiedzieć na to pytanie. Chciałam przejść obok niego i zakończyć w ten sposób tę rozmowę. On jednak nie pozwolił mi na to. Szarpnął mną za ramiona i mocniej przyparł do blatu. - Spytałem, czy mnie zrozumiałaś. Odpowiedz. - dzisiaj powstrzymywał się od krzyku. To znaczy na razie, a co będzie później? To się dopiero okaże.
-Zostaw mnie w spokoju. - warknęłam, a następnie odepchnęłam od siebie chłopaka i przeszłam obok niego.

***

Mimo że chciałam postawić się Justinowi, przez cały dzień unikałam Matt'a. Wiem, że nie powinnam. Mam prawo rozmawiać z każdym, z kim chcę. Oprócz tego, nie mam zamiaru dać się kontrolować. Justin był moim chłopakiem, nie ojcem. Nie mam zamiaru mu się podporządkować.
-Mam wrażenie, czy ty mnie unikasz, Cindy? - kiedy wychodziłam ze szkoły, poczułam ręce na ramionach, a w uszach rozbrzmiał mi głos Matt'a
-Hej. - prawdę mówiąc, cieszyłam się, że to on pierwszy do mnie podszedł. - Nie, no coś ty. Po prostu jestem dzisiaj dosyć... zakręcona. - zaśmiałam się, aby rozluźnić atmosferę. Całe szczęście, Matt nie miał do mnie pretensji przez moje dzisiejsze, dość dziwne, zachowanie.
-Masz jakieś plany? - zaczęliśmy iść, ramię w ramię, chodnikiem wzdłuż szkoły. Zastanowiłam się przez chwilę nad odpowiedzią na jego pytanie. Z jednej strony, Justin kazał mi wracać od razu po szkole do domu. Ale ja nie chciałam dawać mu satysfakcji. Nie chciałam, aby myślał, że może mi rozkazywać. Chciałam przeciwstawić się Justinowi, nie myśląc o konsekwencjach, jakie mogą mnie później spotkać.
-Właściwie to nie mam. - odparłam powoli, przygryzając dolną wargę i uśmiechając się do niego.
-W takim razie zapraszam do mnie. - Matt puścił do mnie oczko i zarzucił mi rękę na ramię, prowadząc mnie w stronę swojego domu. Jeszcze do niedawna wystraszyłabym się takiego gestu. Teraz nawet nie przeszło mi przez myśl, aby się tego bać. Matt był człowiekiem, któremu ufałam w pewien dziwny sposób. Nie znałam go za dobrze, a mimo to wiedziałam, że nie potrafiłby mnie skrzywdzić.

Blondyn mieszkał stosunkowo niedaleko szkoły, dlatego doszliśmy do niego już po niespełna dziesięciu minutach. Spory, biały dom, postawiony był w eleganckiej dzielnicy. Ogród dookoła wyglądał perfekcyjnie, każdy krzew był idealnie wystrzyżony.
-Jak tu ładnie. - uśmiechnęłam się do niego, w dalszym ciągu podziwiając okolicę. - Mieszkasz sam czy z kimś?
-Z mamą. Uważa, że jestem zbyt niedojrzały, aby mieszkać samemu. Tej kobiecie nic nie wmówisz. - przewrócił oczami, otwierając mi drzwi, które kolorystycznie kontrastowały z odcieniem domu. - Czuj się, jak u siebie.
Weszłam do środka i zdjęłam w przedpokoju buty. Następnie udałam się w głąb domu, rozglądając się przy tym. Wtedy z kuchni wyszła drobna kobieta, o jasnych, długich włosach, prawdopodobnie matka Matt'a.
-Dzień dobry. - uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie. To, że jej syn był tak miły i przyjaźnie nastawiony do otoczenia nie znaczy, że jego mama była taka sama, dlatego chciałam zrobić na niej jak najlepsze, pierwsze wrażenie.
-Dzień dobry, skarbie. - kiedy tylko kąciki jej ust uniosły się ku górze, wiedziałam, że jest tak samo sympatyczną osobą. - Jak ci na imię?
-Cindy. - odparłam kulturalnie. Chwilę później poczułam, jak Matt oplątuje ramiona wokół mojego pasa i opiera brodę na moim ramieniu. Przez moment przeleciało mi przez myśl, co zrobiłby Justin, gdyby zobaczył, że nie dość, iż rozmawiam z Matt'em i przyszłam do niego, to jeszcze przytulam się z nim. Zabiłby mnie, jednak postanowiłam nie myśleć o tym ani chwili dłużej. Przynajmniej na razie. Chciałam w końcu poczuć się wolna i robić to, na co miałam ochotę, a nie to, do czego zmuszał mnie mój chłopak. Najpierw byłam kontrolowana przez Zayna, teraz przez Justina. Wyobrażacie sobie takie życie?
-Miło mi cię poznać. - wyciągnęła w moim kierunku otwartą dłoń, którą uścisnęłam delikatnie.
-Mi panią również. - ponownie się uśmiechnęłam. Nie przepadałam za takimi oficjalnymi spotkaniami, ponieważ zawsze byłam skrępowana i nie wiedziałam, jak się zachować.
-Chodź na górę. - Matt dyskretnie wyszeptał mi do ucha i, łapiąc moją dłoń w swoją, skierował mnie w stronę schodów. Weszłam więc na pierwsze piętro, kierując się do czarnych drzwi. Intuicja podpowiadała mi, że to właśnie one prowadzą do pokoju chłopaka. Nie myliłam się i już po chwili blondyn otworzył je przede mną, wpuszczając mnie do środka.
Pokój był dość spory i urządzony w bardzo schludny sposób. Nie przypominał pokoju nastolatka. Ściany pomalowane były na przeróżne odcienie niebieskiego, gdzieniegdzie wisiały zdjęcia wielkich miast, oprawione w szklane ramy. Na podłodze wyłożone były panele z ciemnego drewna, a na nich dywan, na środku pokoju.
-Masz bardzo dobry gust i... - kiedy odwróciłam się twarzą do Matt'a, nie przypominał chłopaka, którym był parę chwil temu. Opierał się o drzwi, mając ręce zaplecione na piersi. Jego brwi były zmarszczone i utworzyły jedną, gęstą linię nad oczami. Wpatrywał się we mnie uważnie, a ja nie wiedziałam, z jakiego powodu.
-Siebie możesz oszukiwać, że wszystko jest w porządku, ale nie mnie. Widzę w twoich oczach smutek, rozumiesz? Zawsze go widziałem, ale nie naciskałem. Teraz jednak chcę poznać całą prawdę. Chcę wiedzieć, dlaczego tak rzadko się uśmiechasz. Chcę wiedzieć, Cindy. - podszedł do mnie i objął moje dłonie swoimi, a następnie pociągnął lekko w kierunku łóżka. Usiadł na nim, a mnie posadził na swoich kolanach. Milczał, czekając, aż to ja odezwę się pierwsza. Lecz czy na pewno potrafiłam?
-Co chcesz wiedzieć? - odezwałam się wreszcie, nie unosząc jednak głowy.
-Wszystko Cindy. Najlepiej będzie, jeśli zaczniesz od początku.
Od razu straciłam w miarę dobry humor. Cała ta opowieść oznaczała przywołanie wspomnień, o których ostatnio udało mi się zapomnieć. Teraz jednak ponownie utworzyły ogromną dziurę w moim sercu.
-Moja matka była prostytutką, dlatego ojciec ją zostawił. Kiedy zamieszkaliśmy bez niej, zaczął mnie molestować, dlatego jeden z moich braci, Zayn, przejął nade mną opiekę. To chore, ale zakochał się we mnie, a kiedy nie odwzajemniłam jego uczuć, zemścił się na mnie. Przyprowadzał swoich kumpli, a także całkiem obcych facetów, którzy gwałcili mnie, płacąc mu za to. Zrobił ze mnie tanią dziwkę. Osobę, którą zawsze mogli się zabawić. To trwało pół roku, aż w końcu wrócił Austin. Uwolnił mnie z tego piekła i kiedy myślałam, że w końcu wszystko zacznie się układać, Austin zginął, a Justin zaczął się nade mną znęcać. - mogło wydawać się, że wypowiedzenie tych słów przyszło mi z łatwością. W rzeczywistości, było to jedno z najcięższych przeżyć. Za każdym razem kiedy chociażby wracałam myślami do tamtych wydarzeń, chciało mi się płakać. Opowiadając o tym, łzy spływały po moich policzkach. Jednak największym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że kiedy spojrzałam na Matt'a, w jego oczach również lśniły łzy.
-Ej, ja mogę płakać, ty nie. - zdobyłam się na lekki uśmiech, obejmując jego twarz dłońmi i ścierając kciukami łzy z policzków.
-Po prostu nie mogę uwierzyć, że osoba tak dobra, jak ty, mogła przejść w życiu przez takie piekło. - pociągnął nosem, głaszcząc mnie delikatnie po policzku. Niestety, przyniosło to nieporządany efekt. Łzy zmyły z mojej skóry lekki podkład, którego niestety musiałam dzisiaj użyć, aby zakryć ślady po kłótni z Justinem. Matt, głaszcząc mój policzek, starł go zupełni, odkrywając spore siniaki. Niemal widziałam, jak jego oczy zaczynają się rozszerzać i już teraz wiedziałam, że wyniknie z tego kolejna rozmowa.
-Mała, posłuchaj mnie teraz uważnie. Możesz zrobić cokolwiek. Cokolwiek, byleby nie mieszkać z nim ani chwili dłużej. Pójdę razem z tobą na policję. Opowiesz im o wszystkim. Zamkną tego skurwiela, a ty przestaniesz cierpieć, rozumiesz?
-Nie, Matt. Przestać. Daj spokój. Nie mam zamiaru wydać Justina policji. - ten pomysł wydał mi się równie niedorzeczny, jak przyznanie się Justinowi, gdzie i z kim spędziłam dzisiejsze popłudnie. Pojebane.
-Kurwa, musisz coś z tym zrobić, rozumiesz!? On nie może traktować cię jak lalkę, którą może się pobawić, kiedy tylko ma na to ochotę! Teraz cię bije, a niedługo zacznie zmuszać do seksu! Co dalej!? - jego słowa były tak cholernie prawdziwe, że spod moich powiek wypłynęło kilka kolejnych łez. Wstałam z jego kolan i podeszłam do parapetu, opierając się o niego obiema rękami. Nagle zrobiło mi się duszno i słabo. Chyba w końcu zaczęło do mnie docierać, jak w rzeczywistości wygląda związek mój i Justina. - Czyli już cię zmusza, prawda? - on również wstał i podszedł bliżej mnie.
-Jest moim chłopakiem, a ja muszę z nim sypiać, bo...
-Czy ty siebie słyszysz? Usprawiedliwiasz go na każdym kroku, a prawda jest taka, że Justin jest zwykłym skurwysynem. Żaden facet nie ma prawa traktować tak żadnej kobiety, a już zdecydowanie on nie ma prawa traktować w ten sposób ciebie! Wiedząc, przez co przeszłaś i ile wycierpiałaś powinien cały czas okazywać to, ile dla niego znaczysz, a nie bić cię i pieprzyć, kiedy tylko najdzie go ochota! - to było brutalne, jednak powoli zaczęło otrzeźwiać mój umysł. Nie potrzebowałam pocieszenia i łagodnego tonu głosu. Potrzebowałam tego, żeby ktoś przemówił mi do rozsądku, a można było dokonać tego tylko krzykiem i ostrymi słowami.
-Matt, ale ja go kocham i wiem, że nie przestanę. Ja po prostu... - wtedy stało się coś, co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. W jednej chwili blondyn odwrócił mnie przodem do siebie, objął moją twarz dłońmi i gwałtownie, wręcz brutalnie, złączył swoje usta z moimi. Byłam tak samo zaskoczona, jak i przerażona. Spytacie pewnie, dlaczego. Doznałam szoku, kiedy poczułam jego wargi na swoich, jednak strach opętał mnie przez to, że zaczęłam odwzajemniać pocałunek. Nie wiedziałam w tym momencie, co robię. Nic już nie wiedziałam. To stało się tak nagle, a ja po prostu nie potrafiłam go od siebie odepchnąć. W ciągu tych paru chwil pokazał mi tyle uczuć. Wiedział, jak bardzo samotna się czułam i wiedział, że tego właśnie potrzebowałam. Nie sądził jednak, że odwzajemnię ten pocałunek i to na dodatek z taką pasją i zaangażowaniem, z jakim to właśnie robiłam. Nie wiem nawet, kiedy, Matt usiadł na łóżku, a ja na jego kolanach, okrakiem. Owszem, targały mną emocje, lecz miałam wszystko pod kontrolą. Wiedziałam, kiedy przestać, aby przypadkiem nie zaszło to za daleko.
-Dość. - mruknęłam w końcu, rozłączając nasze usta i biorąc głęboki oddech, którego zdecydowanie teraz potrzebowałam. Matt przez chwilę wpatrywał się w moje tęczówki, aż w końcu zamrugał kilka razy i przeczesał moje włosy.
-Naprawdę tak bardzo go kochasz? - po raz kolejny pogładził mnie po policzku. - Nie byłbym tego taki pewien.
Wtedy dotarło do mnie, co zrobiłam. Bez wahania zdradziłam Justina. Tak, zdradziłam go. Pozwoliłam, aby inny całował mnie, dotykał... W tym momencie poczułam się, jak dziwka.
-Muszę już iść, Matt... - mruknęłam z przerażeniem. - To... To nie powinno się zdarzyć. Ja... - nie potrafiłam wydobyć z siebie już nic więcej. Po prostu zsunęłam się z jego kolan i jak najszybciej wyszłam z sypialni blondyna.

***Oczami Justina***

Zagłębiając się w fotelu swojego sportowego BMW, wyciągnąłem ze schowka paczkę papierosów i odpaliłem jednego, który, prawdę mówiąc, był już dziesiątym dzisiaj. Nie chciałem sięgać po nikotynę, lecz w takich chwilach, jak ta, tylko ona potrafiła mnie w pewnym stopniu uspokoić.
Siedziałem właśnie w samochodzie, przed domem tego frajera, który zaczął kręcić się koło Cindy. Nie pozwolę, żeby jakikolwiek gnojek odbił moją dziewczynę, moją własność. Nikt, poza mną, nie ma prawa jej tknąć.
Dzięki pomocy kumpli, udało mi się zamontować w pokoju Matt'a kamerę, dzięki której będę mógł obserwować, co robi z MOJĄ dziewczyną. Przed chwilą wprowadził ją do swojego domu. I najchętniej skopałbym mu dupę od razu, jak go zobaczyłem, jednak Dylan, jeden z chłopaków, powstrzymał mnie od tego. Rzeczywiście, wolę poczekać na dalszy rozwój akcji. Włączyłyłem więc laptopa, leżącego na moich kolanach i włączyłem program, dzięki któremu będę mógł widzieć każdy, nawet najmniejszy, ruch Cindy.
Razem z blondynem weszła do jego pokoju. Zaczęli rozmawiać o jej przeszłości, o tym, dlaczego jest smutna. Mnie to jednak nie interesowało. Ożywiłem się dopiero wtedy, kiedy szatynka usiadła chłopakowi na kolanach.
-Kurwa. - warknąłem, odchylając głowę lekko w tył. W jednej chwili moja wściekłość podskoczyła chyba do maksimum. Na dodatek, cały czas widziałem, jak ten gnojek ją dotykał, głaskał po policzku i robił te wszystkie inne, słodkie gówna.
Cindy żaliła mu się przez wiele minut. Chwilę później Matt podniósł na nią głos. Zaczęli się kłócić, prawdopodobnie z mojego powodu. Ja natomiast znowu nie przejąłem się słowami. Nie przejmowałem się niczym, do czasu, kiedy blondyn w jednej chwili objął jej twarz dłońmi i dotknął jej ust swoimi, w dość agresywny sposób.
Wiecie, co czułem w tym momencie? Byłem po prostu zszokowany, tak, jak jeszcze nigdy. Wpatrywałem się w ekran z szeroko otwartymi oczami i nadal nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. Ta mała szmata mnie zdradziła. Mnie! Kurwa, nie pozwolę robić z siebie kompletnego kretyna.
-O nie, malutka. Tym razem przegięłaś. Skończy się wreszcie bajkowe życie, a zacznie prawdziwe piekło...

~*~

Hah, na życzenie dodaję minutkę po północy ;D
Jak się podoba?
ask.fm/Paulaaa962

22 komentarze:

  1. Justin to istny skurwiel, przepraszam że tak mówię ale w tym momencie to prawda. A co do Matta nie zachował się odpowiednio, lecz pasuje do Cindy. Ta dziewczyna potrzebuję aby ktoś jej raz a pożądnie przemówił do rozumu. Ona nie może się zachowywać tak jakby nigdy nic się nie stało. /moje zdanie/ a co do rozdziału to jest całkiem niezły. czekam na nastepny. życzę dużo weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. omg żeby jej ten chuj nic nie zrobił

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebisty rozdział Będzie jeszcze cos z Zaynem ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no już nie mogę się doczekać następnego :D Oby tylko nic Cindy nie zrobił w tym szale . Justin jest do wszystkiego zdolny po tym jak ja pobił i .... zgwałcił xd

    OdpowiedzUsuń
  5. O mój boże! Piszesz wspaniale i czy możesz mnie informować? @LuvUDanger

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniałe, ale takie smutne. Nie wiem jak może być w człowieku tyle zła... Boję się tego co będzie dalej.. I tak jak napisałaś w twoim poprzednim opowiadaniu, że więcej nie będzie szczęśliwych zakończeń, to aż się boję, przysięgam :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak to było bajkowe życie według Justina to ja już się boję o to piekło.Oby nie zrobił nic strasznego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chciałbym aby Cindy była z Mattem, a Justin poszedł siedzieć za kraty. Boje się o dziewczynę. Błagam niech Justinowi nie odbije i nie zrobi za wielkiej krzywdy Cindy. Ona jest taka krucha, a Matt jest taki słodki. Błagam niech Matt będzie z Cindy. Skurwiel z Justina. Zajebisty rozdział i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG! Ty sobie żartujesz?! Ja jestem przerażona!! Jestem przerażona tym co się może wydarzyć w następnym rozdziale! Przecież ten upośledzony psychol zatłucze Cindy na śmierć! Ja pierdole! On się zachowuje jakby w ogóle jej nie kochał! Nie nie okazuje jej uczuć, całkiem zapomina o tym co przeżyła w przeszłości,traktuje ją jak lalkę, rozkazuje jej i bije ją! To jest chore! Najlepszym rozwiązaniem byłoby gdyby ten idiota poszedł się leczyć, a Cindy byłaby z Mattem i gdzieś z nim wyjechała! W najgorszym wypadku, jeśli chcesz zrobić MEGA dramę, możesz napisać, że kiedy Cindy wróci do domu, to Justin z tej wściekłości ją zabije, a później zda sobie sprawę co zrobił i nigdy sobie tego nie wybaczy! I albo Matt dorwie tego skurwiela, albo on pójdzie siedzieć! XDXD

    OdpowiedzUsuń
  10. boje sie co bedzie dalej ; O

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezu błagam niech ona będzie szczęśliwa z Mattem! A z tym skurwielem co się stanie mnie nie obchodzi niech zgnije w piekle!!! Boję się co będzie dalej ! ;(

    OdpowiedzUsuń
  12. O mój Boże.. JEZUS MARIA, CO TERAZ BĘDZIE?!?!
    Jestem zesrana po prostu. Wcześniej pisałam, że się boję i jestem przerażona?! To teraz jestem Z E S R A N A! Tak, tak.. Boże, głupia Cindy, po coś Ty za nim polazła.. Od początku było wiadome, że ona się podoba Mattowi, a jeszcze te pierdolone kamery w jego pokoju.. Nie mogę w to uwierzyć, że Justin był do tego zdolny. On jest naprawdę chory, a już nie chcę myśleć o tym, co się stanie gdy Cindy od niego wyjdzie..
    Moje ręce się trzęsą, gdy to piszę i jestem zszokowana faktem, że AŻ TAK BARDZO wpływasz na moje uczucia. Jesteś po prostu idealna! Powinnaś naprawdę pomyśleć nad napisaniem książki, bo pisanie wychodzi Ci niesamowicie!
    Podziwiam Cię cholernie, że jesteś tak systematyczna, nie zapominasz o swoich czytelnikach i zawsze w Twoich opowiadaniach coś się dzieje! IDEALNA.
    Czekam na kolejny!
    ~ Drew.
    http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja chcę Cindy i Matta razem! Ona zasługuje na szczęście!

    OdpowiedzUsuń
  14. OMG fajnie byłoby gdyby Cindy była z Mattem *.* a Justin niech się od niej odwali.

    OdpowiedzUsuń
  15. Chciałabym żeby Cindy i Matt byli razem. Byliby tacy słodzcy. Ale jeszcze jest dziewczyną Justina. Mam nadzieje, że niedługo z nim zerwie. Oby nie wyrządził jej znowu krzywdy. Cindy jest taka krucha.
    Czekam na następny.
    Kocham

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajnie by było, gdyby Cindy zostawiła Justina, bo jest okropny i była z Mattem, który jest słodki, romantyczny i na pewno nigdy by jej nie uderzył, ale wiem, że nie będzie jej tak łatwo go zostawić... Boję się, że Justin zrobi coś nie tylko Mattowi, ale też Cindy :o Nie mogę doczekać się następnego i przepraszam Cię, że nie komentowałam kilku rozdziałów, ale jestem na wakackach, a tu nie zawsze jest internet :( Przepraszam...

    OdpowiedzUsuń
  17. Cindy musi zerwać z Justinem i być z Mattem! Proszę cię! Super rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  18. Cos ze mna chyba nie tak. Caly czas czelam az ona spotka w tych " ciemnych uliczkach " Zayna. Dlaczego ja uwazam, ze powinni byc ze soba ?! Cos ze mna nie tak ....prawda ?.....:0

    OdpowiedzUsuń