sobota, 1 marca 2014

Rozdział 6...

Tej nocy prawie w ogóle nie spałam. Cały czas siedziałam na parapecie, wpatrując się w gwiazdy. Najnormalniej w świecie bałam się zasnąć. Z jednej strony, mogły mnie nawiedzić wspomnienia, które jednocześnie były koszmarami. Z drugiej zaś, bałam się, że Justin może do mnie przyjść. Na nowo zaczęłam się go bać. Nasze relacje były już na prawdę dobre, jednak on zdecydowanie przesadził. Na normalnej dziewczynie nie zrobiłoby to żadnego wrażenia. Wręcz przeciwnie, cieszyłaby się, że taki chłopak jak Justin ją dotyka.
Mnie to jednak bolało. Cholernie się bałam, że Justin będzie chciał mnie skrzywdzić. Wykorzystać tak, jak każdy inny facet. Wczoraj wielokrotnie mnie dotykał, jednak sytuacja, która zaistniała międy nami wieczorem, była inna. Widziałam w oczach Justina coś, czego nie chciałam widzieć. Widziałm w nich pożądanie. Widziałam, jak się na mnie patrzył, jak mierzył wzrokiem moje ciało.
A mnie to obrzydzało...
Wiedział, że boję się dotyku mężczyzn, a mimo wszystko jego ręka powędrowała w miejsce, w którym nie powinna się znaleźć.
Spod mojej powieki uciekła łza, spływając powoli po moim policzku. Siedziałam na swoim łóżku, z kolanami, przyciągniętymi do klatki piersiowej. Była już siódma rano, co oznaczało, że powinnam wstawać do szkoły.
Jednak ja koszmarnie się bałam, na każdym kroku. Bałam się wyjść ze swojego pokoju, ponieważ prawdopodobnie natknęłabym się na Justina. Nie potrafiłabym iść do szkoły, ponieważ mogłam tam spotkać trzech chłopaków, którzy zastraszali mnie w łazience.
Przeczesałam palcami włosy, ocierając z policzków łzy.
W tym momencie usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Wzdrygnęłam się lekko, ponieważ byłam niemal pewna, że to Justin. Szatyn wszedł powoli do pokoju, na co ja zareagowałam instynktownie. Złapałam swoją kołdrę i zasłoniłam się nią od pasa w dół.
-Cindy, nie bój się mnie. - powiedział łagodnie, kucając obok łóżka. Oparł się o materac, patrząc mi prosto w oczy.
-Jak mam się ciebie nie bać, Justin? - szepnęłam, bojąc się, że mój głos mógłby się załamać. - Ja tego nie chciałam, a ty dobrze o tym wiedziałeś. - mruknęłam, patrząc na niego ze strachem w oczach.
-Przepraszam. - mruknął, łapiąc moje obie dłonie w swoje duże. - Nie chciałem cię w żaden sposób skrzywdzić. Ja po prostu... - westchnął cicho, szukając odpowiednich słów.
-Justin, dotykałeś mnie tam, gdzie nie powinieneś. Chciałam przeprowadzić się do Austina i zacząć wszystko od nowa, a kolejny raz czuję, że ktoś chce mi zrobić krzywdę.
-Cindy, przepraszam... - głaskał mnie delikatnie po dłoniach, składając na nich kilka pocałunków. - Mężczyźni myślą trochę inaczej, niż kobiety. Niekiedy nie potrafimy pohamować swoich hormonów. Ja oczywiście nie usprawiedliwiam tych wszystkich facetów, którzy robili ci krzywdę. Chodzi mi tylko o to, że... - zaciął się na moment, ubierając swoje myśli w słowa. - Jesteś piękną i cholernie seksowną dziewczyną i po prostu nie potrafiłem się powstrzymać. Twoje ciało na prawdę działa na wyobraźnię mężczyzn. I przepraszam, jeśli moje słowa cię ranią. Nie chcę, żebyś się mnie bała. Chciałem po prostu powiedzieć ci, jak się przy tobie czuję. Nie miej mi za złe tego, że patrzę na ciebie z pożądaniem. Nawet, gdybym bardzo się starał, to uczucie nie zniknie. Mam dwadzieścia jeden, prawie dwa, lata i nie potrafię zachowywać się przy tobie, jakbyś była dzieckiem. Masz szesnaście lat i najnormalniej w świecie mnie podniecasz. Nie miej mi tego za złe, ja tego nie kontroluję. Przepraszam, Cindy...
Nie ukrywam, że byłam zdziwiona jego wyznaniem. Spodziewałam się bardziej tego, że będzie się ze mnie śmiał, że pogłaskał mnie jedynie po udzie i brzuchu, a ja uciekłam od niego, jakby co najmniej rozebrał mnie do naga i obmacywał.
Na prawdę nie chciałam się go bać. Mieszkałam z szatynem pod jednym dachem i chciałam, żeby nasze relacje dobrze się układały. Dobrze, czyli bez kontaktu fizycznego. On nie będzie mnie dotykał i wszystko będzie w porządku.
-Ty przynajmniej przeprosiłeś, Justin. - mruknęłam w końcu.
-Ponieważ nie chciałem cię wystraszyć. To był bardziej niekontrolowany gest. Na prawdę nie chciałem ci nic zrobić. - spojrzał na mnie przekonywująco. - Obiecuję, że postaram się kontrolować.
Pokiwałam lekko głową, przygryzając dolną wargę.
-Co mam zrobić, jako przeprosiny? - spytał, w dalszym ciągu głaszcząc mnie po dłoniach.
-Nie powiesz Austinowi, że nie pójdę dzisiaj do szkoły, dobrze? - spojrzałam na niego błagalnie.
-Dobrze. - zaśmiał się cicho, a następnie objął moją twarz dłońmi i pocałował w czoło. - Śpij, skarbie. - dodał, po czym wyszedł z pokoju.
Spytacie pewnie, dlaczego pozwoliłam na to, żeby mnie pocałował.
Odpowiedź jest prosta. Są miejsca, takie jak na przykład twarz, dłonie czy ramiona, w których mało boję się dotyku. Jednak brzuch, dół pleców oraz uda, to zdecydowanie części ciała, których nie chcę, żeby ktokolwiek dotykał.
Zastanawiam się właśnie, czy wstać, czy wykorzystać to, że nie idę do szkoły i przespać się chociaż trochę.
Opadłam z powrotem na poduszki, przymknęłam powieki i w końcu poczułam się bezpieczna...
***Oczami Justina***
Wyszedłem z pokoju Cindy, zamykając za sobą drzwi. Odetchnąłem cicho z ulgą, po czym skierowałem się do swojej sypialni. Wszedłem do pokoju i podszedłem do łóżka, układając się na czarnej kołdrze. Ułożyłem ręce za głową, wpatrując się w sufit.
Na prawdę nie miałem złych zamiarów, względem Cindy. Mężczyźni czasami nie kontrolują swoich odruchów, a widok półnagiej szesnastolatki wcale tego nie ułatwia. Cindy miała przepiękne ciało, od którego ciężko było oderwać wzrok.
Nic nie poradzę na to, że pragnąłem jej w sposób fizyczny. To na prawdę nie moja wina, że jestem facetem...
Zorientowałem się, że i tak już nie zasnę, więc sięgnąłem po pilota, leżącego na szafce nocnej, a następnie włączyłem telewizor. Ułożyłem się wygodnie na poduszkach, skupiając swój wzrok na ekranie. W duchu modliłem się, żeby Austin nie wrócił wcześniej. Nie byłby zadowolony, gdyby zobaczył, że pozwoliłem jego siostrze nie iść do szkoły. A jeszcze gorzej by było, gdyby dowiedział się, dlaczego.
Na prawdę nie chciałem jej skrzywdzić. Wiem, że zachowałem się nie w porządku. Wiem, przez co przeszła Cindy i nie chcę dokładać jej cierpienia.
Ja po prostu... Dobra, nie potrafię tego wytłumaczyć.
Dwie godziny później usłyszałem kroki na korytarzu, a następnie przeniosły się one na schody. Były bardzo ciche, więc musiały należeć do Cindy. Również wstałem z łóżka i wyjąłem z szuflady czystą parę bokserek. Udałem się z nimi do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Ściągnąłem bokserki, które miałem akurat na sobie i wszedłem pod prysznic, odkręcając ciepłą wodę.
Nie chciałem nawet myśleć, co zrobiłby Austin, gdyby dowiedział się, że dotykałem jego siostrę, wbrew jej woli. Nie myślcie, że bałem się Austina. Po prostu chciałem, żeby nasze relacje były cały czas takie same.
Chwilę później wyszedłem spod prysznica, owijając ręcznik wokół bioder. Stanąłem przed lustrem i roztrzepałem swoje włosy. Zdjąłem ręcznik, odkładając go na szafkę, po czym założyłem na tyłek dopasowane bokserki. Wyszedłem z łazienki i wsunąłem na siebie szare dresy, pozostając bez koszulki.
Zszedłem schodami na parter, szukając wzrokiem Cindy. Dziewczyna stała w kuchni, tyłem do mnie, przygotowując śniadanie.
-Jesz ze mną naleśniki? - spytała, opierając się plecami o blat.
-Naleśników nigdy nie odmówię. - zaśmiałem się cicho, po czym podszedłem do jednej z szafek i wyciągnąłem z niej dwa talerze oraz nutellę. Ustawiłem przedmioty na stole, odwracając się w stronę szatynki.
-Pomóc ci? - spytałem, zakładając ręce na piersi.
-Dziękuję, już kończę. - odparła, przekładając naleśnika na talerz.
Po chwili postawiła jedzenie na stole, siadając na jednym z krzeseł. Już miała wziąć nutellę, jednak przeszkodziła jej moja ręka.
-Słonko, chyba nie sądzisz, że kolejny raz pozwolę ci ją ukraść. - mruknąłem, uśmiechając się pod nosem.
-Tak, tak mi się właśnie wydaje. - dziewczyna, z uśmiechem na ustach, przysunęła słoik z czekoladą bliżej siebie.
-A mi wręcz przeciwnie. - przysunąłem największy, światowy wynalazek do siebie.
-Justin... - jęknęła cicho. - Jestem głodna.
-Im szybciej pozwolisz mi posmarować moje naleśniki nutellą, tym szybciej dostaniesz ją z powrotem. - wyszczerzyłem się do niej.
-W takim razie ja ci posmaruję. - wychyliła się lekko i przysunęła mój talerz razem z nutellą do siebie.
-I to mi się podoba. - mruknąłem i z uśmiechem wychyliłem się na krześle, przekładając ręce za głowę.
Obserwowałem, jak szatynka rozsmarowuje czekoladę na naleśniku. Kiedy był już gotowy, byłem pewien, że poda mi go z powrotem, jednak zamiast tego, posłała mi złośliwy uśmiech, przysuwając do mnie swoje, nieposmarowane jeszcze, naleśniki, a sama zabiera się za pożeranie mojego.
-Ej, to nie sprawiedliwe. - wydąłem dolną wargę, udając obrażonego pięciolatka.
-Życie nie jest sprawiedliwe. - wzruszyła lekko ramionami, a następnie oddała mi nutellę.
Po zjedzonym śniadaniu, Cindy zebrała ze stołu talerze i poszła do kuchni posprzątać. W tym samym czasie, ja dostałem sms'a.
"Mam kasę. Będę u ciebie za chwilę."
Jak na zawołanie usłyszałem pukanie do drzwi.
-Wchodź! - krzyknąłem, opadając na kanapę. Nie chciało mi się iść taki kawał drogi do drzwi.
-Siema, stary. - rzucił kumpel, Mike, witając się ze mną po męsku. Usiadł obok mnie, a z kieszeni wyjął kopertę z pieniędzmi.
-Gratuluję. - poklepał mnie lekko po ramieniu.
-Nie ma czego. - wzruszyłem nimi lekko, odchylając do tyłu głowę.
Nagle usłyszałem ciche kroki Cindy. Wzrok, zarówno mój, jak i Mike'a, powędrował na drobną postać dziewczyny. Chłopak oparł się rękoma o oparcie kanapy, mierząc głodnym wzrokiem ciało szatynki.
-Bieber, może przedstawisz mnie koleżance. - mruknął z łobuzerskim uśmiechem na twarzy, nie odrywając wzroku od szesnastolatki.
-Cindy, to jest Mike, Mike, to jest Cindy. - mruknąłem, nie bardzo chcąc, aby mój kumpel zaczął rozmawiać z dziewczyną. On nie przebiera w słowach i jestem niemal pewien, że rzuciłby do niej jakimś komentarzem, z podtekstem seksualnym.
-Hej. - mruknęła cicho, udając się w stronę schodów.
-Cholera, taką dupeczkę to tylko rżnąć... - mruknął, a moje mięśnie momentalnie się spięły.
Cindy przystanęła na schodach, jednak nie odwróciła się w naszą stronę. Wiedziałem, jak ją to zabolało, dlatego byłem wściekły na tego kretyna, że nie potrafi trzymać języka za zębami. Kiedy tylko usłyszałem trzaśnięcie drzwiami, odwróciłem się do niego z mordem w oczach.
-Czy ciebie kompletnie pojebało? - wyrzuciłem ręce w powietrze.
-Ale co ja takiego zrobiłem? - zachichotał głupkowato. - Suczka jest nieziemska. - oblizał powoli wargi.
-Gdyby usłyszał cię Austin, już dawno leżałbyś dwa metry pod ziemią. - warknąłem, przeczesując swoje włosy palcami.
-To jego panienka? - uniósł brwi, wpatrując się we mnie.
-Siostra. - mruknąłem cicho, opierając się o swoje kolana. Mike wyglądał na zszokowanego, cały czas wpatrując się w schody.
-Nie chwalił się, że jego siostra to taka laska.
-No właśnie dlatego. - mruknąłem cicho.
-Dobra, stary. Ja lecę. Gdyby ci się znudziła... - wskazał znacząco na pierwsze piętro. - To daj mi znać. Chętnie ją do siebie przygarnę...
Rzuciłem w niego poduszką, kiedy wychodził z domu. Pokręciłem lekko głową, a następnie wstałem z kanapy, udając się schodami na górę. Zapukałem cicho do drzwi sypialni Cindy, po chwili wchodząc do środka. Dziewczyna stała przodem do okna, oparta o parapet. Kiedy usłyszała, że wszedłem, otarła rękawem oczy.
-Cindy, nie przejmuj się tym, co powiedział. - mruknąłem cicho, stając obok niej. Pogładziłem ją delikatnie po ramieniu, odrzucając do tyłu jej kasztanowe włosy.
-Przyzwyczaiłam się do tego, że każdy traktuje mnie jak dziwkę. - powiedziała cicho, wpatrując się w przestrzeń przed nią.
-Nie mów tak, Cindy. - zmarszczyłem lekko brwi. Nie chciałem, żeby miała o sobie takie zdanie.
-Ale taka jest prawda. - przerwała mi, a po jej policzku spłynęła jedna, pojedyncza łza.
***
Założyłem na siebie czarną, skórzaną kurtkę, po czym wyszedłem z domu. Wsunąłem ręce do kieszeni, nisko opuszczonych, spodni, kierując się do jednego z klubów. Wielu uznałoby mnie za dziwnego, jednak ja miałem jedną, jedyną zasadę. Nigdy nie prowadziłem po alkoholu.
Po paru minutach dotarłem do klubu. Wśród, ocierających się o siebie, par, odnalazłem moich kumpli. Dołączyłem do nich, siadając na jednym ze skórzanych, czerwonych foteli.
-Siema, Bieber. - rzucił jeden z nich, stawiając przede mną kieliszek z wódką. Wypiłem go do dna, opierając się o oparcie fotela.
-No to opowiadaj teraz, co za ślicznotkę trzymasz w domu. - mruknął jeden z nich, z łobuzerskim uśmiechem na twarzy, na co ja momentlnie przewróciłem oczami.
-To siostra Austina, czyli innymi słowy, dla was niedostępna. - odparłem, biorąc do ręki kolejny kieliszek z wódką. - Austin wyśle was na ostry dyżur, jeśli tylko na nią spojrzycie.
-Braciszek jest zazdrosny o siostrzyczkę. - zironizował jeden z nich, kręcąc lekko głową.
Po kilku kolejnych kieliszkach wódki byłem już lekko wstawiony, a impreza dopiero się rozkręcała. Do naszego stolika podeszła, średniego wzrostu brunetka.
-Mogę się przyłączyć? - spytała przesłodzonym głosem.
-Oczywiście, laleczko. - mruknął jeden z kumpli.
Dziewczyna spojrzała na mnie ponętnym wzrokiem, po czym podeszła i usiadła mi na kolanach. W żaden sposób nie protestowałem, tylko ułożyłem dłonie na jej biodrach, przysuwając ją bliżej swojego krocza.
-Bieber, tylko mi nie mów, że jak Austina nie ma, nie zabawiasz się z jego siostrzyczką. - rzucił Mike, uśmiechając się łobuzersko.
-Póki co, nie, więc trzeba korzystać z tego, co się ma. - wybełkotałem, czując, jak alkohol zaczyna działać.
Razem z brunetką wstaliśmy z fotela, udając się na parkiet. Ponownie ułożyłem dłonie na jej biodrach, przysuwając jej ciało bliżej swojego. Brunetka zaczęła tańczyć, ocierając się o moje przyrodzenie. Odwróciłem ją tyłem do siebie, sprawiając, że docisnęła tyłek do mojego krocza. Jęknąłem cicho, przygryzając dolną wargę.
-Może pójdziemy na górę, kochanie? - mrknąłem jej do cha, kiedy zawiesiła ręce na mojej szyi.
-Czekałam, aż o to zapytasz. - odparła seksownie, łapiąc mnie za rękę i prowadząc w stronę schodów.
***Oczami Cindy***
Wyszłam spod prysznica i owinęłam swoje ciało różowym ręcznikiem. Zorientowałam się, że zostawiłam bieliznę oraz koszulkę do spania w pokoju. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je, wchodząc do swojej sypialni. Skierowałam się do półki, na której leżały moje ubrania i już miałam je wziąć, kiedy drzwi od pokoju otworzyły się, a do środka wszedł Justin.
-Hej, kochanie. - wychrypiał, a ja niemal od razu zorientowałam się, że jest pijany. Moje ciało niekontrolowanie zaczęło się trząść, kiedy szatyn przybliżał się do mnie. - Widzę, że już gotowa. - zmierzył wzrokiem moje ciało, a ja dopiero teraz przypomniałam sobie, że jestem w samym ręczniku
-Wyjdź stąd. - wychlipałam, odsuwając się jak najdalej od niego.
-Skarbie, nie mów, że tego nie chcesz. - wybełkotał, odpinając pasek od swoich spodni.
Dosłownie zalałam się łzami. Nie wierzyłam w to, co się właśnie działo. Po przeprowadzce do Austina chciałam W KOŃCU zacząć żyć normalnie i przestać się bać własnego cienia.
Justin podszedł do mnie i przyparł moje drobne ciało do ściany.
-Błagam, zostaw mnie. - cała drżałam, prubując go od siebie odepchnąć, jednocześnie pilnując, aby mój ręcznik się nie zsunął i nie odkrył mojego ciała.
Dłonie chłopaka wylądowały na mojej talii. Błądził nimi po moim ciele, a ja byłam zbyt przerażona, żeby zacząć krzyczeć. Starałam się, na prawdę starałam się go od siebie odepchnąć, ale Justin był dużo silniejszy, niż ja.
-Wiem, że się wstydzisz, ale chcesz tego tak samo, jak ja. - wychrypiał mi do ucha, a do moich nozdrzy dotarł zapach alkoholu.
-Nie chcę. Zostaw mnie. Proszę... - ostatnie słowo wręcz wyszeptałam.
Szatyn zignorował moje słowa i, napierając swoim ciałem na moje, zaczął całować moją szyję, a jego ręka wylądowała na moim biuście.
-Nie! - pisnęłam, wybuchając płaczem.
On jednak nadal obmacywał moje piersi, ssąc i przyryzając moją skórę.
Muszę przyznać, że teraz towarzyszył mi największy strach. Byłam gwałcona bardzo wiele razy, jednak to, co robił Justin, jeszcze bardziej mnie obrzydzało. Wiedziałam, że jest pijany, jednak to go nie usprawiedliwiało.
Chciałam umrzeć. Na prawdę chciałam umrzeć. Zamknąć oczy i nigdy więcej nie poczuć bólu oraz strachu.
Czy to na prawdę tak wiele...?
-Zostaw ten ręcznik, kochanie. Nie będzie ci potrzebny. - mruknął, jedną ręką przytrzymując moje nadgarstki, a drugą ściągając przez głowę koszulkę.
-Dlaczego mi to robisz? - wychlipałam cicho. Zamknęłam oczy, nie chcąc na niego patrzeć. Zawsze tak robiłam. Kiedy nie widziałam ich twarzy, było mi, w pewnym sensie, łatwiej.
Czułam przyrodzenie Justina w okolicach swojego podbrzusza, przez co z moich oczu wypłynął jeszcze większy strumień łez.
-Po prostu już to zrób... - szepnęłam, spuszczając głowę, kiedy poczułam, jak wkłada rękę pod mój recznik, dotykając mojego tyłka...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Hejka Kochani!!!
Od razu przepraszam za wszystkie błędy, ale dodaję z tableta. Gdybym miała dodawać z komputera, to musielibyście czekać do jutrzejszego popołudnia, a po co?
Hm, końcówka daje dużo do myślenia...
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Zapraszam Was serdecznie na mojego aska:
ask.fm/Paulaaa962
Kocham Was i do następnego ;-*

27 komentarzy:

  1. Noormalnie Cię uduszę !!!! W takiej sytuacjiii?
    Kuuurcze ta presja pod koniec....
    Naastępny rozdział !!! Prooszę !!
    Świeeetnee !

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ? Co ? Co ? Co ?

    OdpowiedzUsuń
  3. O Boże.. Rozdział straszny.
    W sensie, zajebisty, ale straszny jeśli chodzi o zachowanie Justina :(
    To tak smutno się czytało.. Tutaj on przeprosił i, dał te sensowne wytłumaczenie, bo rzeczywiście no popęd seksualny, no.. Ale z drugiej strony.. Ta końcówka.. Co z tego, że był pijany. Powinien wiedzieć, że może się tak zachować i po prostu nie przesadzać z alkoholem. Oni chyba w życiu nie będą razem.. Za milion lat, ona mu zaufa :( Albo i nigdy :(
    Ciekawa jestem, jak on się zachowa rano, gdy sobie to wszystko przypomni. Wiadomo, jeszcze jej nie zgwałcił, ale macał i to wystarcza..
    Jezu, nienawidzę go, że jest takim cholernym popieprzonym, debilnym, idiotycznym downem. -.-
    Mam nadzieję, że w następnym jakoś się to poukłada, to jak na razie.. Czarno to widzę :(
    ~ Drew.
    Ps. Kocham <3
    angelsdonotdieyet.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaa Kocham Cieee <3<3

    OdpowiedzUsuń
  5. JUSTIN POJEBAŁO CIĘ KURWA?

    OdpowiedzUsuń
  6. To zdjęcie przy opisie jest twoje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boziu, to moje marzenie, ale niestety nie :(
      To Madison Beer, czyli inaczej Bree z mojego opowiadania my heaven ;)
      Ona jest idealne, prawda?

      Usuń
    2. Śliczne tylko pozazdrościć

      Usuń
  7. Co? O gosh! Co?

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow Świetne ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. o boże Justin aleś ty jest głupi debil po prostu

    OdpowiedzUsuń
  10. Co za debil i osioł z Justina -.- współczeje jej :( czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  11. kurde Justin!!!! Biedna Cindy :c czekam na kolejny<3

    OdpowiedzUsuń
  12. czekam na nn :))

    OdpowiedzUsuń
  13. U kur*a . Jaki Justin jest pojebany ... ciekwa jestem co sie wydarzy później ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. mam nadzieje że, usnęła gdzieś na kanapie i jej się to po prostu śni... bo jeśli nie to się załamie. Dodaj szybko następny rozdział.
    Jeśli to się wydarzyło naprawdę bo ja na jego miejscu rano rzuciłabym się pod pociąg. Przecież Austin go zabije, umrze śmiercią tragiczną.

    OdpowiedzUsuń
  15. Boski! :)

    zapraszam do mnie i proszę o komentarz :)
    selena-and-justin-lovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. no nie wierzę że on ją przeleci
    Kurwa jeśli to zrobi to będzie tego żałował ...
    Na miejscu Cindy kopnęłabym go w krocze
    i uciekła do łazienki :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak oni mają być razem kiedy Justin ciągle ją rani?...

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja w sumie bardzo się cieszę, że to wszystko nie toczy się za szybko i po kilku rozdziałach się już nie całują. xd Dziwnie zabrzmi, ale ten rozdział mnie uwiódł...hahahhahahhaa jakkolwiek banalnie i dziwnie to brzmi :D Omg, to jest takie cudowne i inne zarazem ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Justin idiota. tamta dziwka w klubie mu nie wystarczyła. cholera..
    Po tym na pewno mu nie wybaczy.. kurde tak mi jest jej szkoda ..
    biedna..
    ciekawe co by zrobił Austin gdyby się dowiedział, że jego przyjaciel chce zgwałcić jego siostrę..
    kurde już chce następny rozdział. <3
    Kolejny twój idealny blog <3
    masz wielki talent kochana. nigdy nie przestawaj pisać <3
    Kocham cię i czekam na nn <3
    true-big-love-jb.blogspot.com
    red-sky-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. OMG brak mi słów...

    OdpowiedzUsuń
  21. O jezuuuu.... Co za idiota O.o jestem cholernie ciekawa co sie stanie dakej.
    czekam nn :*
    http://badgirlandbadboyjb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. OMG !!! CO TO BYLO ? JUSTIN NIE UMIE SIE OPANOWAC . JESTEM STRASZNIE CIEKAWA CO BEDZIE DALEJ . DODAWAJ SZYBKO :) KOCHAM TO OPOWIADANIE :)

    OdpowiedzUsuń
  23. to jest zdecydowanie mój ulubiony blog :) czy mogłabyś pisać pod rozdziałami kiedy dodasz nastepny ?

    OdpowiedzUsuń
  24. kurcze ....
    yghhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh

    OdpowiedzUsuń