<Rozdział nie jest sprawdzony>
Stałam pod ścianą, czując spływające po moich policzkach łzy. Już dawno spuściłam głowę, nie potrafiąc spojrzeć Justinowi w oczy. Czułam, po prostu czułam, że kiedy już to zrobi, kiedy mnie zgwałci i zabierze jakiekolwiek nadzieje na normalne życie, będzie mój koniec. Zrozumiałam, że nie potrafię tak żyć. Nie radzę sobie w świecie, w którym jestem tylko i wyłącznie krzywdzona. Wiem, że zawiodę Austina, ale będzie musiał się pogodzić ze stratą siostry. Nic na to nie poradzę. Jestem zbyt słaba, żeby zacisnąć zęby i iść dalej...
-Jesteś tak cholernie seksowna, kochanie. - szatyn wymruczał mi do ucha, pijanym głosem. Jego dłoń jeździła po moim udzie w górę i w dół, z każdym ruchem podwijając mój ręcznik.
To bolało. Cholernie bolało. I pomimo że robił to delikatnie, ja czułam obrzydzenie do siebie i do swojego ciała. Czułam się brudna, czyli tak, jak wtedy, kiedy mieszkałam u Zayna i takie wydarzenia były codziennością. Miałam jednak cichą nadzieję, że wszystko się zmieni, ułoży i w końcu będzie tak, jak powinno.
Moja reakcja była cały czas taka sama. Po prostu płakałam, ponieważ nie potrafiłam zrobić nic innego. Ktoś, kto nigdy nie był na moim miejscu powiedziałby, że z tej sytuacji jest wyjście.
Może i jest, ale ja nie potrafię go znaleźć. Co więcej, ja nie potrafię się ruszyć. Strach sparaliżował całe moje ciało, spiął wszystkie mięśnie. Po prostu nie wiedziałam, co mam zrobić. To nie było takie proste, na jakie wygląda. Odepchnąć go i uciec, zamykając się w jakimkolwiek pomieszczeniu. Nawet pijany Justin dysponował ogromną siłą. Już teraz czułam, że pozostawia na moich nadgarstkach ślady. A oprócz tego, straciłam już wiarę. Przestałam marzyć, że może kiedyś uda mi się żyć normalnie.
Tak właściwie, to po co ja mam żyć? Nigdy nie oswoję się ze światem, a przede wszystkim z mężczyznami. Całe życie spędzę w strachu, samotnie...
Kiedy Justin już zaczął zsuwać ze mnie ręcznik, drzwi od pokoju otworzyły się, ukazując w progu Austina. Z moich oczu wypłynęło jeszcze więcej łez, tylko tym razem ze szczęścia.
Kiedy brunet zorientował się, co się dzieje, jego dłonie zwinęły się w pięści, a szczęka zacisnęła.
-Ty gnoju! - warknął, podchodząc do nas. Odepchnął Justina ode mnie, a ja wreszcie mogłam wziąć głęboki oddech. - Nie daruję ci tego! - ryknął, uderzając Justina z pięści w szczękę. Jednak szatyn, zamiast się bronić, z uśmiechem na ustach podrzedł do Austina, zarzucił mu ręce na szyję i przytulił się do niego. - Kurwa, debilu, co jest z tobą nie tak!? - wrzasnął, unosząc ręce.
-Życie jest piękne! - zaćwierkał radośnie.
-Ja pierdole, przecież on jest kompletnie pijany. - mruknął Austin, odsuwając od siebie chłopaka. Kiedy tylko Justin zderzył się z materacem łóżka, opadł na moją pościel, biorąc do ręki poduszkę i wtulając się w nią. Wyglądał teraz jak mały chłopiec. Całkowite przeciwieństwo mężczyzny, który jeszcze parę chwil temu chciał tak bardzo mnie skrzywdzić.
-Cindy, wszystko w porządku? - mój brat podszedł do mnie i objął moją twarz dłońmi, patrząc prosto w moje tęczówki.
Nie wytrzymałam i po prostu wybuchnęłam płaczem, wtulając się w jego klatkę piersiową. Moje łzy moczyły jego koszulkę, kiedy on delikatnie gładził mnie po plecach. Co było dla mnie ważne, robił to w środkowej części pleców. Austin wiedział, że chociaż jest moim bratem, jest również mężczyzną i jeden, niewłaściwy ruch może doprowadzić mnie do łez.
***Oczami Austina***
-Skarbie, nic ci nie zrobił? - spytałem, patrząc na jej roztrzęsione ciałko, okryte jedynie ręcznikiem. Nie powiem, musiałem się kontrolować, aby nie patrzeć na Cindy w TEN sposób. Tak, byłem jej bratem i wiedziałem, przez co przeszła, jednak nadal byłem facetem, a ona szesnastoletnią dziewczyną z nieziemskim ciałem.
Cindy jednak nic nie powiedziała, tylko dalej wypłakiwała oczki w moją koszulkę. Pocałowałem ją kilka razy w czółko, czując , jak powoli się uspokaja, a jej serduszko powraca do naturalnego tępa.
-Spokojnie, kochanie. Nie płacz. On już nic ci nie zrobi... - wyszeptałem jej do ucha.
-I believe I can fly! - wydarł się Justin, przez co i ja, i Cindy spojrzeliśmy na niego.
-Możesz go stąd zabrać? Chcę już iść spać. - mruknęła cicho, kiedy ja otarłem kciukami łzy z jej policzków.
-Oczywiście, skarbie. - ostatni raz pocałowałem siostrę w główkę, po czym podszedłem do, leżącego na łóżku, Biebera. Złapałem go za koszulkę i siłą wyprowadziłem z pokoju.
Zapytacie pewnie, dlaczego nie zabiłem go na miejscu. W końcu, tak powinienem postąpić. Ten koleś prawie zgwałcił moją siostrzyczkę i już dawno powinien leżeć dwa metry pod ziemią.
Jednak kiedy zobaczyłem, że jest pijany, wspomnienia zaczęły powracać do mojej głowy i uderzać w nią ze zdwojoną siłą.
Otworzyłem drzwi od jego sypialni i wepchnąłem go do środka, wchodząc zaraz za chłopakiem. Rzuciłem go na łóżko, zaciskając pięści.
-Kurwa, kretynie, co to miało być!? - warknąłem, widząc, jak Justin nieudolnie stara się odpiąć swoje spodnie.
-Ale co ja takiego zrobiłem? - wybełkotał, uśmiechając się głupio pod nosem.
Starałem się nad sobą panować i nie rozszarpać go na strzępy, jednak było to na prawdę trudne. Wiedziałem jednak, że nie mogę mu nic zrobić, bo mógłby się na mnie zemścić w całkowicie inny sposób.
-Twoja siostrzyczka jest przepiękną dziewczyną. - wybełkotał, opadając na łóżko. - Szkoda, że przyszedłeś. - wydął dolną wargę, uśmiechając się łobuzersko.
-Ty skurwielu! - wrzasnąłem, łapiąc go za koszulkę. - Nigdy więcej jej nie dotkniesz, gnoju. - uderzyłem go z pięści w brzuch, jednak on jedynie się zaśmiał.
-Nic mi nie zrobisz. - wybełkotał, oblizując powoli wargi. - Chyba że chcesz, żeby wszyscy się dowiedzieli...
-Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, a ty nie dość, że chcesz zgwałcić moją siostrę, to jeszcze mnie szantażujesz. - wysyczałem. - Powiedziałeś, że będziesz się nią opiekował, a tak po prostu chciałeś ją wykorzystać. Przelecieć, jak każdy inny sukinsyn.
-Ja tylko chciałem się dobrze zabawić. Nic więcej. - wzruszył ramionami, w końcu zdejmując swoje spodnie. Ściągnął również koszulkę, a natępnie, zataczając się na boki, wsunął się pod kołdrę. - No, Austin. Na co czekasz? Albo wychodzisz, albo przyłączasz się do mnie i wchodzisz pod kołderkę. - parsknął śmiechem, zdecydowanie nie kontaktując ze światem zewnętrznym.
-Debil. - warknąłem, po czym wyszedłem z pokoju, trzaskając drzwiami.
Miałem cholerną ochotę go, najnormalniej w świecie, zabić. Urwać mu jaja, aby już nigdy nie dotknął i nie skrzywdził Cindy. Widziałem, jaka była roztrzęsiona i, prawdę mówiąc, ani trochę się jej nie dziwię. Po tym wszystkim, co przeszła, kolejne osoby dokładają jej cierpienia.
Jednak Justin był nietykalny, a to wszystko przez pewne wydarzenie z przeszłości. Miał nade mną przewagę, a to doprowadzało mnie na skraj wytrzymałości.
Wszedłem do swojej sypialni, zamykając za sobą drzwi. Z wściekłością zsunąłem z siebie spodnie oraz zdjąłem koszulkę, kładąc się na łóżku.
***Oczami Cindy***
Kiedy odgłosy rozmów ucichyły, zaczęłam się jeszcze bardziej bać. Leżałam skulona pod swoją kołdrą, trzęsąc się lekko. Każdy szmer, każdy dźwięk wywoływał u mnie nieprzyjemną falę dreszczy. Bałam się, że kiedy Austin zaśnie, Justin znowu przyjdzie do mojego pokoju. Podejrzewałam, że zachował się tak tylko dlatego, że był pijany. Na trzeźwo chyba nie posunąłby się do czegoś takiego.
Powoli odkryłam kołdrę i postawiłam stopy na miękkim dywanie, wstając z łóżka. Poprawiłam koszulkę, którą miałam na sobie, a następnie udałam się w stronę drzwi. Złapałam po cichu za klamkę,wychodząc na korytarz. W duchu modliłam się, żebym nie spotkała po drodze Justina. Nie wiem, jak zareagowałabym na jego widok. Nie zrobił mi krzywdy fizycznie, jednak psychnicznie bardzo mnie zranił.
Podeszłam do drzwi sypialni mojego brata i pociągnęłam cicho za klamkę.
-Śpisz? - wyszeptałam, wchodząc nieśmiało do środka.
-Nie, kochanie. Coś się stało? - spytał, siadając na łóżku.
-Po prostu boję się spać sama. Mogę zostać dzisiaj z tobą? - spytałam, przygryzając dolną wargę.
-Oczywiście, maleńka. Chodź tu do mnie. - odkrył kołdrę po swojej prawej stronie, a ja podeszłam do łóżka i ułożyłam się obok niego.
Chłopak przykrył moje ciało kołdrą, a kiedy położył się z powrotem na poduszkach, przyciągnął mnie delikatnie, bliżej siebie. Nieśmiało ułożyłam głowę na klatce piersiowej bruneta, a on zaczął głaskać mnie po plecach.
-Cindy, czy Justin zrobił ci coś jeszcze? Nie wiem, wczoraj, lub w nocy? - spytał, ostrożnie dobierając słowa.
Nie wiedziałam, czy mam powiedzieć bratu, że Justin dotykał mnie wbrew mojej woli. W końcu przeprosił za to i zapewniał, że nie miał niczego złego na myśli.
Z drugiej jednak strony, to co zrobił dzisiaj, prawdopodobnie już zawsze zostanie w mojej pamięci.
-Nie. - mruknęłam cicho, mając nadzieję, że mój głos brzmiał przekonywująco.
-Cindy, widzę, że kłamiesz. - spojrzał mi prosto w oczy.
-Przeprosił. - to jedyne, co powiedziałam. Prawdę mówiąc, bałam się, że jeśli powiem mu prawdę, Justin zrobi mi krzywdę.
Po prostu żyłam w ciągłym strachu...
Brunet z głośnym westchnieniem położył się na poduszkach, bardziej okrywając moje ciało kołdrą.
-Dobranoc, skarbie. - pocałował mnie w czoło.
-Dobranoc. - ziewnęłam, po czym przymknęłam powieki, czując się bezpiecznie w ramionach Austina.
***
Obudziłam się rano, przez promienie słoneczne, wpadające do pokoju mojego brata. Zmrużyłam powieki, przyzwyczajając się do, panującej w pomieszczeniu, jasności. Ziewnęłam cicho, wyplątując się z objęć Austina, a następnie odkryłam kołdrę, wysuwając się spod niej. Chłopak jeszcze spał, a ja nie miałam zamiaru go budzić, więc, najciszej jak umiałam, podeszłam do drzwi i wyszłam na korytarz. Nie odwracając się nawet w stronę sypialni Justina, udałam się do mojego pokoju. Kiedy znalazłam się w środku, zamknęłam za sobą drzwi. Wyjęłam z szafki pierwsze z brzegu ubrania i poszłam z nimi do łazienki. Upewniłam się, że zamknęłam za sobą drzwi, po czym rozebrałam się do naga, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Od wielu miesięcy czułam się brudna i wykorzystana. Tania dziwka, z którą każdy facet może zrobić co chce. To okropne, a wręcz obrzydliwe, ale tak się właśnie czuję.
Weszłam pod prysznic, odkręcając ciepłą wodę. Opłukałam całe ciało, a następnie nalałam na dłonie żelu pod prysznic, wcierając go w swoje ciało. Przejechałam palcami po siniakach, które powstały jeszcze za czasów, kiedy mieszkałam razem z Zaynem. Nie bolały fizycznie, jednak przywoływały wspomnienia, o których za wszelką cenę chciałabym zapomnieć.
Spłukałam z siebie pianę, po czym zakręciłam wodę. Wyszłam spod prysznica, wycierając się puchowym ręcznikiem, a następnie wzięłam do ręki czystą bieliznę i założyłam ją na siebie. Wsunęłam się w ubrania i wyszłam z łazienki, gasząc za sobą światło.
Podeszłam do łóżka, po czym uniosłam lekko materac i wyjęłam spod niego mały pamiętnik. Wzięłam do ręki długopis, a kiedy otworzyłam notes na wolnej stronie, przyłożyłam do kartki jego koniec.
"Czy to nie może się w końcu skończyć? Czy w moim jebanym życiu nie może zdarzyć się chociaż jeden dzień, w którym nie uroniłabym żadnej łzy? Czy ja na prawdę nie zasługuję na odrobinę szczęścia? Co ja takiego zrobiłam? Dlaczego spotyka mnie tylko cierpienie?
Wczoraj znowu się bałam. Towarzyszył mi ten sam strach, co wtedy. To, jak mnie dotykał, bolało. I to bardzo. Nie chciałam tego. Moim marzeniem było, aby mnie zostawił, wyszedł z pokoju i nie patrzył na mnie takim wzrokiem. Bałam się go. Bardzo. Prosiłam, żeby przestał, lecz on dalej to robił. Krzywdził mnie swoim dotykiem.
To bolało...“
***Oczami Justina***
Otworzyłem oczy, a pierwszą rzeczą, jaką poczułem, był rozsadzający ból głowy. Zmarszczyłem brwi, starając sobie przypomnieć jakiekolwiek wydarzenia z wczorajszego wieczoru, jednak na marne. Pamiętam jedynie moment, kiedy poszedłem z tą panienką z klubu na górę, a później urwał mi się film. Cholera, nie pamiętam nawet, czy była dobra w łóżku. Chyba następnym razem będę musiał wypić odrobinę mniej...
Przecierając dłońmi twarz, wstałem z łóżka, podchodząc do szuflady. Wyjąłem z niej czystą parę bokserek, a następnie udałem się z nimi do łazienki. Rozebrałem się do naga i wszedłem pod prysznic, odkręcając ciepłą wodę. Wtarłem żel pod prysznic w swoje ciało, następnie opłukując je wodą. Wyszedłem spod prysznica i wytarłem się ręcznikiem, wciągając na tyłek czerwone bokserki. Opuściłem łazienkę, a następnie podniosłem z fotela szare dresy i założyłem je na siebie. Podszedłem do drzwi i wyszedłem na korytarz, ziewając głośno. W tym samym momencie, drzwi od pokoju Cindy otworzyły się cicho, ukazując w progu drobną postać ślicznotki.
-Siema. - uśmiechnąłem się do niej, jednak jej reakcja mocno mnie zszokowała. W oczach szatynki rozkwitło przerażenie. - Coś się stało? - spytałem, unosząc brwi.
Dziewczyna, nic nie mówiąc, odwróciła się i zamknęła w swoim pokoju.
Może ma okres i wahania nastrojów. Nie będę jej przeszkadzał.
Zszedłem schodami na dół i wszedłem do kuchni, zastając w środku Austina.
-Siema, stary. Wiesz może, co się stało Cindy? - rzuciłem do bruneta.
Ten jednak zszokował mnie swoją reakcją jeszcze bardziej, niż jego siostra.
-Ty jesteś, kurwa, głupi, czy takiego udajesz? - wysyczał przez zaciśnięte zęby.
-O co ci, kurwa, chodzi? - wyrzuciłem ręce w powietrze.
-Może o to, że wczoraj próbowałeś zgwałcić moją siostrę!? - wrzasnął, a na jego twarzy widoczne było rozwścieczenie.
Momentalnie mnie zatkało. Moje źrenice rozszerzyły się kilkukrotnie, a usta lekko uchyliły.
-Co chciałem zrobić? - wydusiłem z siebie, nie wierząc w jego słowa.
-Chciałeś zgwałcić Cindy. - warknął, podchodząc do mnie. - Kiedy wróciłem i wszedłem do jej pokoju, zastałem ciebie, przypierającego do ściany jej ciało. Mała była cała roztrzęsiona. Do ciebie w ogólę dociera to, przez co ona przeszła i to, co ty chciałeś zrobić? - wyrzucił ręce w powietrze.
-Przecież nie chciałem jej zgwałcić. - syknąłem, zaciskając pięści.
-Ja pierdole! A to, jak ją obmacywałeś, jak stała przed tobą półnaga, a ty trzymałeś łapy na jej tyłku!? Co to jest dla ciebie!? Wycieczka krajoznawcza?
-Widoki musiały być zajebiste. - mruknąłem pod nosem.
-Zabiję cię, gnoju! - ryknął, rzucając się na mnie.
Uderzył mnie z pięści w szczękę, na co oddałem mu ciosem w brzuch. Zaczęliśmy się szarpać i przepychać, co chwilę rzucając w swoją stronę przekleństwa.
-Chłopaki, przestańcie! - do naszych uszu doszedł cichy krzyk Cindy.
Nie przerwaliśmy jednak naszej zaciętej walki.
-Już nigdy więcej jej nie dotkniesz, huju! - wrzasnął Austin. - Ufałem ci, a ty okazałeś się zwykłym skurwysynem!
-Ja, w przeciwieństwie do ciebie, nie zgwałciłem żadnej laski po pijaku! - wydarłem się, dopiero po chwili orientując się, co powiedziałem.
Austin przełknął głośno ślinę, po czym razem spojrzeliśmy na Cindy. Na jej ślicznej twarzyczce widoczne było przerażenie, a po policzakch spływały gorzkie łzy. Momentalnie pobiegła w stronę wyjścia z domu, a jedyny dźwięk, jaki doszedł do moich uszu, to głośnie trzaśnięcie drzwiami.
~*~*~*~*~*~*~*
Hejka Kochani!!!
Uf, zdążyłam. Jakiś taki mi wyszedł rozdział ;)
A końcówka? Jaka, Waszym zdaniem?
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Zapraszam Was serdecznie na mojego aska. Z chęcią odpowiem na wszystkie Wasze pytania ;)
ask.fm/Paulaaa962
Kocham Was i do następnego ;-*
poniedziałek, 3 marca 2014
Rozdział 7...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O mój boże. Ja powedziele. Jak dobrze, że Austin przerwał Justinowi. . Wiedziałam, że nic nie bedzie pamiętał cholera. Świetny rozdział skarbie ;*
OdpowiedzUsuńEj no myślałam że zawału dostane jak przeczytalam ze Austin zgwałcił jakąś dziewczynę .
Tak bardzo kocham twoje opowiadania <3
jestes genialna ;*
true-big-love-jb.blogspot.com
red-sky-jb.blogspot.com
:):*
OdpowiedzUsuńNie mam slow .. Jejku jestes genialna sory ale po prostu za kazdym razem mam cos takiego ze pitrzrbuje paru chwil by dojsc do sb .. Przerwalas w tym momencie .. Noo kurde mac ;// ale kc ;* pzdr
OdpowiedzUsuńBoski *.* Chce następny!!
OdpowiedzUsuńBoże jestem w szoku! Dodaj jak najszybciej się da!! No w takim momencie !! <33
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tego po Austinie. Przerwałaś w najlepszym momencie :)))))
OdpowiedzUsuńCzytam
OdpowiedzUsuńKocham Cię i twoje blogi <3 Austin i gwałt... O.o ciekawie się robi <3 czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńOby tylko nic sobie nie zrobiła współczuję jej :( czekam na nn rozdział
OdpowiedzUsuńWow.. BIEDNA CINDY.
OdpowiedzUsuńPowtarzam się już prawdopodobnie, od kilku rozdziałów, no.. Ale taka prawda. Jej życie to skupisk samych niepowodzeń, bólu, cierpienia, oraz łez..
Byłam taka zdenerwowana, gdy Justin obudził się rano i nic nie pamiętał.
Co z tego, że był pijany ;/ Musi być odpowiedzialny, a nie.. Dobrze wiedział, kto jest w domu.. I co może się z nim dziać po alkoholu.. ://
A potem ta kłótnia Justin z Austinem.. I te słowa.. "Ja, w przeciwieństwie do ciebie, nie zgwałciłem żadnej laski po pijaku!"..
Jezu.. Jestem ciekawa, co czuje Cindy.
Uwielbiam tego bloga <3 .
~ Drew.
http://angelsdonotdieyet.blogspot.com/
To że był pijany i nie pamięta nie usprawieldliwia go szczerze mowiąc po tym co zrobił Cindy nie lubie go. Nie lubię w tym momęcie ich obu. Ciekawe który ją szybciej znajdzie ja stawian na Justina... Dodawaj szybko następny zrodziała
OdpowiedzUsuńTak myślałam że Justin nie będzie nic pamiętał
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa dalszej akcji
i który z chłopaków ją szybciej znajdzie :D
czekam na następny :D
Wow <3
OdpowiedzUsuńOmg! Szok!! Biedna Cindy,oby nic sobie nie zrobiła ;(
OdpowiedzUsuńOmg!!! Szoook!!
OdpowiedzUsuńAustin i gwałt?!?!
Jeeejku...świetna zmiana akcjii!!
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :))
Jezu jestem w szoku :o
OdpowiedzUsuńRozdział jest rewelacyjny :)
zapraszam do mnie i mam nadzieje, że Ci się spodoba i skomentujesz :)
selena-and-justin-lovestory.blogspot.com
Jesteś genialna<3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńŚwietne ;)
OdpowiedzUsuńi znowu....
OdpowiedzUsuńkońcówkę przeczytałam z otwartą buźką.
hej, Justin jaki niegrzeczny! On jest głupi czy głupi z tymi swoimi komentarzami!?
albo, czemu wytknął Austinowi, ze zgwałcił jakąś laskę po pijanemu, bo przecież jakby nie Austin on też zgwałcił by dziewczynę? Jakiś dziwny..
ciekawe co teraz zrobi Cindy.
ps.
śliczny awatar!
_____________
love-is-hard-baby.blogspot.com
_____________
Jeny to jest takie zajebiste.. Normalnie fhgyrhbvfd
OdpowiedzUsuńOMG ile tu się dzieje . Czekam na następny :) Boski . ♥
OdpowiedzUsuń