sobota, 15 marca 2014

Rozdział 9...

***Oczami Justina***
Szliśmy razem z Austinem w stronę domu, powoli stawiając kroki. W końcu dotarliśmy do drzwi. Otworzyłem je, wchodząc do środka, a brunet zrobił to zaraz po mnie.
-Znalazłem numer do jakiegoś, podobno, dobrego psychologa. Idę do niego zdzwonić. Mógłbyś zobaczyć, czy Cindy jest u siebie, czy poszła do szkoły? - uniósł lekko brwi, odrywając wzrok od telefonu.
-Jasne. - odparłem od razu, kierując się w stronę schodów.
Wszedłem na górę, a następnie podszedłem do drzwi pokoju Cindy. Zapukałem cicho, jednak nie usłyszałem żadnej odpowiedzi. Postanowiłem więc wejść do środka. W pokoju nie było dziewczyny, lecz jej kurtka leżała przed drzwiami do łazienki. Zmarszczyłem lekko brwi, podchodząc i podnosząc ją. Położyłem ubranie szatynki na łóżko i podszedłem do drzwi łazienki.
-Cindy... - zapukałem cicho, opierając się o nie jednym ramieniem. - Cindy, proszę, otwórz...
Czekałem parę sekund, jednak do moich uszu nie dochodził żaden, nawet najmniejszy dźwięk, informujący o tym, że ktoś jest w środku. Złapałem za klamkę i nacisnąłem ją, jednak drzwi były zamknięte. Nagle uderzyła we mnie fala paniki. Mocniej szarpnąłem za klamkę, jednak drzwi ani drgnęły. Po chwili uderzyłem o nie barkiem wchodząc do środka.
W tym momencie moje serce się zatrzymało. Nie żartuję.
-Ja pierdole, Austin! - wydarłem się, podbiegając do Cindy, leżącej na ziemi, w kałuży krwi. - Cindy, błagam cię, otwórz te swoje przepiękne oczki. - mruknąłem, odrzucając jej włosy z twarzy. W całkowitym rozproszeniu sprawdziłem jej puls. Był ledwo wyczuwalny. Szybko złapałem jedną z chustek Cindy, które zawsze nosiła owinięte wokół nadgarstków. Zawiązałem ją bardzo mocno nad podciętymi żyłami dziewczyny w jednej ręce.
W tym momencie usłyszałem kroki, należące do Austina.
-Czego się tak... - przerwał, kiedy wszedł do łazienki. - Nie! - wrzasnął, szarpiąc z frustracją za włosy.
-Dzwoń po pogotowie! - krzyknąłem, obwiązując drugą chustkę dookoła drugiego nadgarstka.
Austin wykonał moje polecenie, a kiedy zakończył połączenie, wrócił do łazienki. Jego oczy były zaszklone, kiedy on sam uklęknął przy swojej siostrze.
-Cindy, błagam cię, nie rób mi tego. - jęknął, obejmując jej twarz dłońmi.
Właśnie wtedy mój wzrok wylądował na opakowaniu po lekach nasennych. Lekko drżącą ręką sięgnąłem po małe pudełeczko.
-Austin... - powiedziałem cicho, przygryzając dolną wargę. - Ona połknęła wszystkie tabletki.
Brunet spojrzał na przedmiot w moich rękach, zaciskając mocno szczękę.
-Ja pierdole, jeśli on tago nie przeżyje... - przerwał mu dźwięk kroków na schodach. Spojrzeliśmy w stronę drzwi, przez które weszli lekarze.
-Odsuńcie się od niej. - rozkazał jeden z nich.
Chwyciłem Austina za ramię i odciągnąłem go od Cindy. W milczeniu patrzyliśmy, jak sanitariusze starają się przywrócić małą do życia. Po paru nieudanych próbach znieśli ją na dół, prosto do karetki, zaparkowanej przed domem. Razem z Austinem zeszliśmy na parter, widząc, jak kobieta w stroju lekarza udaje się do drzwi.
-Do którego szpitala ją zabieracie? - spytał szybko brunet, sprawiając, że kobieta odwróciła się w naszą stronę.
-Na Hope Street. - odparła szybko i już miała wychodzić, kiedy Austin ponownie ją zatrzymał.
-Wyjdzie z tego, prawda? - zacisnął pięści, przygryzając mocno dolną wargę.
-Na obecną chwilę ma bardzo małe szanse. - powiedziała smutno, a następnie wyszła z domu. Następnym dźwiękiem, jaki usłyszeliśmy, był sygnał odjeżdżającej karetki.
-Jadę tam. - mruknął od razu, podchodząc do szafki w przedpokoju i biorąc z niej kluczyki do samochodu.
-Ty nie prowadzisz. Nie w tym stanie. - zabrałem od niego mały, metalowy przedmiot i położyłem je z powrotem na szafce, zamieniając je na swoje klucze.
-Dobrze. - westchnął brunet, udając się do wyjścia z domu.
Szybkim krokiem podszedłem do swojego samochodu, zajmując miejsce kierowcy. Odpaliłem silnik, a kiedy Austin usiadł, zjechałem z podjazdu, włączając się do ruchu.
-Kurwa, to wszystko moja wina! Ja pierdole, jak ja mogłem jej coś takiego powiedzieć!? - krzyknął, ciągnąc z frustracją za końcówki swoich włosów.
-Stary, uspokój się. - mruknąłem cicho, chociaż wiedziałem, że to i tak tylko puste słowa.
-Kurwa, jak ja mam się uspokoić!? Moja siostra chciała się zabić, a teraz walczy o życie! I to tylko i wyłącznie moja wina!
-Wszyscy jesteśmy winni, Austin. Przecież ja też ją zraniłem, chociaż wcale tego nie chciałem. - poklepałem go lekko po plecach, na moment odrywając wzrok od drogi.
-Ja sobie tego nie wybaczę. - powiedział cicho.
-Będzie dobrze. Cindy jest silna. Zobaczysz, nie zostawi nas. - starałem się go w jakiś sposób przekonać.
-Justin, ona chciała się zabić i nie będzie próbowała nawet walczyć. O to się boję. - mruknął, łamiącym się głosem. - To wszystko moja wina. Gdybym nie wyjechał i nie zostawił jej z Zaynem nie musiałaby się bać, nic by się nie stało.
-Facet, przestań o tym myśleć, bo to nic nie da. - mruknąłem, zmieniając pas. -  Mnie zastanawia jedno. W tej łazience leżała jej torba ze szkoły, a na podłodze w pokoju kurtka. Stary, ona była w szkole i dopiero wtedy chciała to zrobić.
-Co masz na myśli? - brunet zmarszczył brwi, przenosząc na mnie wzrok.
-Kiedy ciebie nie było, pojechałem po Cindy do szkoły. Wybiegła wtedy cała zapłakana i na początku nie chciała mi powiedzieć, co się stało. Dopiero w domu, kiedy trochę porozmawialiśmy, powiedziała, że jakiś trzech chłopaków obmacywało ją w łazience. - spojrzałem kątem oka na Austina, który zacisnął szczękę i pięści.
-Ja pierdole. - warknął przez zaciśnięte zęby. - Czy to całe gówno musi spotykać właśnie ją? Kurwa, na prawdę wolałbym, żeby Cindy była brzydka i płaska. Przynajmniej nikt by jej nie gwałcił, nie obmacywał i, kurwa, nie wiem, co jeszcze.
-Austin, postaraj się uspokoić. - mruknąłem ponownie, dojeżdżając do szpitala.
-Po raz kolejny mówię, jak mam się uspokoić!? Jak ty byś się czuł, gdyby twoją siostrę ktoś gwałcił, a potem chciałaby sobie odebrać życie, co!? - krzyknął, wyrzucając w powietrze ręce.
-Jazzmyn i tak jest dziwką. - warknąłem, zaciskając ręce na kierownicy. - Przyznaj szczerze, ile razy dała ci dupy? - uniosłem wysoko brwi.
-Od kiedy cię to interesuje? - burknął, wsuwając ręce co kieszeni.
-Nie interesuje. Chcę ci tylko uświadomić, żebyś nie porównywał Cindy do Jazzy. Może to ja jestem złym bratem, w przeciwieństwie do ciebie, ale do Jazzmyn nie mam ani trochę szacunku.
Tak, mam siostrę, która ma osiemnaście lat, ale, że tak powiem, nie przyznaję się do niej. Jest wredną suką i traktuję ją tak, jak sobie na to zasłużyła. Ona nienawidzi mnie, ja nie nawidzę jej i tak prawdopodobnie zostanie. Nie mam zamiaru naprawiać naszych relacji.
Zaparkowałem na jednym z wolnych miejsc, wyłączając silnik. Austin od razu wysiadł z samochodu, kierując się w stronę wejścia do szpitala. Udałem się zaraz za nim, dotrzymując brunetowi kroku. Chwilę później znaleźliśmy się w środku. Zmierzyliśmy wzrokiem pomieszczenie, szukając recepcji, gdzie siedziała młoda pielęgniarka.
-Przed chwilą przywieźli tutaj dziewczynę, Cindy Blake. Gdzie mam iść, żeby się z nią zobaczyć? - spytał szybko.
-A kim dla niej jesteś? - uniosła wzrok znad gazety.
-Bratem. - odparł szybko. Dziewczyna powoli, jakby od niechcenia, zamknęła czasopismo, otwierając księgę przyjęć. - Możesz się, kurwa, pospieszyć? - warknął, na co pielęgniarka przewróciła oczami.
-Drugie piętro. Dalej pytajcie na górze. - mruknęła, powracając do swojej gazety.
Udaliśmy się do windy, naciskając przycisk z cyferką dwa. W ciszy przedostaliśmy się na wskazane piętro. Kiedy tylko drzwi otworzyły się, ukazując biały korytarz, poczułem lekki ucisk w żołądku. Siebie również obwiniałem o próbę samobójczą Cindy. Mogłem pomyśleć, zanim coś zrobiłem. Zachowałem się jak gówniaż, po alkoholu całkowicie straciłem nad sobą kontrolę. Wolę nawet nie myśleć, co bym zrobił, gdyby Austin wtedy nie wrócił. Nie ukrywam, że bardzo chętnie przespałbym się z Cindy, ale na pewno nie chciałem jej zgwałcić. Miała cholernie seksowne i pociągające ciało i czasami ciężko było mi zapanować nad hormonami. Jednak nie chciałem dokładać jej cierpienia, a wiedziałem, że każde moje spojrzenie pełne pożądania sprawia jej ból psychiczny.
W tym momencie z jednego z pokoi wyszła kobieta, która była u nas w domu, kiedy zabrali Cindy.
-Co z nią? - spytał od razu Austin, podchodząc do niej.
-Straciła bardzo dużo krwi. Nie potrafię w tej chwili powiedzieć, czy to przeżyje. Jest bardzo słaba, a jej organizm z każdą chwilą się poddaje.
Zauważyłem, jak w oczach Austina zbierają się łzy, jednak nie pozwolił im wypłynąć.
-Znalazłem w łazience opakowanie po tych lekach. - wyciągnąłem z kieszeni pudełeczko i podałem je kobiecie.
-O Boże... - mruknęła pod nosem. - Ona połknęła wszystkie tabletki? - spytała szybko.
-Prawdopodobnie tak. - odparłem, patrząc na jej lekko przerażoną minę.
Pospiesznie odwróciła się, znikając za jednymi z drzwi. Ze środka dobiegały do nas odgłosy burzliwych rozmów.
-Kurwa, jak ona tego nie przeżyje, obiecuję ci, że wpakuję sobie kulkę w łeb. - brunet szarpnął za końcówki swoich włosów.
-Nie możemy stracić nadziei. - poklepałem go po plecach.
-Słyszałeś, co powiedziała ta baba? Ona się poddaje i nie chce walczyć. Kurwa, zanim zabiję siebie, urwę Zaynowi jaja. - zacisnął pięści
-Pomogę ci. - mruknąłem cicho, siadając na białym, plastikowym krześle obok kumpla.
***
Od dwóch godzin siedzieliśmy na korytarzu, bez jakichkolwiek informacji na temat stanu zdrowia Cindy. Za każdym razem, kiedy spoglądałem na Austina, widziałem, jak się stresuje. Kilka razy próbował porozmawiać z jakimś lekarzem, pielęniarką, kimkolwiek, kto mógłby nam coś powiedzieć, jednak odpowiedź wszystkich brzmiała tak samo - musimy być dobrej nadziei.
Denerwowałem się. Na prawdę się denerwowałem. Bałem się, że Cindy może tego nie przeżyć. Wiedziałem, ile ona znaczy dla Austina i jaki byłby zrozpaczony, gdyby jego siostrzyczce udało się odebrać sobie życie. Sam czułbym smutek. W końcu zdążyłem już ją trochę bliżej poznać i mogę stwierdzić, że jest wspaniałą i delikatną osóbką, tyle że bardzo skrzywdzoną przez życie.
W pewnym momencie drzwi od jednego z pokoi otworzyły się, ukazując postać lekarza. Mężczyzna spojrzał na nas, poprawił swoje ubranie i podszedł do nas powoli.
-Czy ja się, kurwa, w końcu dowiem, co z moją siostrą? - warknął Austin, nie podnosząc nawet wzroku na lekarza.
-Jest bardzo słaba, ale całe szczęście przeżyje. Straciła bardzo dużo krwi, jednak udało nam się niemal natychmiast przeprowadzić transfuzję. Teraz śpi, ponieważ działają jeszcze resztki leków nasennych. Możecie do niej wejść, tylko proszę zachowywać się cicho. - natychmiast skinęliśmy głowami. Kiedy chcieliśmy odejść w stronę sali, na której leżała Cindy, zatrzymał nas głos mężczyzny. - Obaj mieszkacie razem z nią? - spojrzał na nas podejrzliwie.
-Tak. - odparł krótko Austin.
-Twoja siostra ma wiele siniaków na całym ciele, charakterystycznych dla ofiar gwałtu i molestowania. - tym razem spojrzał na mnie.
Tak, ja stałem się pierwszym podejrzanym. Nie byłem spokrewniony z Cindy, dlatego wszystkie oskarżenia kierowane były w moją stronę.
-Wiem. - Austin spuścił głowę, zaciskając dłonie w pięści. Widziałem, jak walczy sam ze sobą, żeby nie wybuchnąć.
-Zapytam wprost. Czy któryś z was jej to zrobił? - spojrzał na nas obu, jednak jego wzrok częściej spoglądał na moją osobę.
-Nie. - odparliśmy równocześnie. Zastanawiałem się, czy Austin powie lekarzowi prawdę, jednak wybrał milczenie. Może to i lepiej. Jestem pewien, że Cindy nie chciałaby tego na nowo roztrząsać.
-Na razie to wszystko. Możecie do niej iść. Zajrzę tam, kiedy Cindy się obudzi. - skinął głową, po czym zniknął za jednymi z drzwi.
Pospiesznie udaliśmy się we wcześniej wskazanym kierunku. Parę chwil później znaleźliśmy się przed białymi drzwiami z numerem 126. Austin odetchnął głęboko, po czym złapał za, również białą, klamkę i wszedł do środka, a ja uczyniłem to zaraz po nim. Pokój był niewielki. Znajdowały się w nim trzy łóżka i trzy szafki. Mój wzrok padł na osóbkę, leżącą na jednym z łóżek, po lewej stronie pomieszczenia. Kątem oka zobaczyłem, jak Austin zaciska szczękę, aby powstrzymać łzy, gromadzące się w jego oczach. Z powrotem spojrzałem na szesnastolatkę. Wyglądała tak słodko i niewinnie. Cieszyłem się z jednego powodu. Teraz, przez te parę chwil, nie musiała się martwić i przejmować niczym. Była w innej krainie, gdzie dryfowała pośród snów. Przykryta była kołdrą do pasa. Miała na sobie koszulkę bez rękawów, która ukazywała siniaka na jej lewym ramieniu. Przejechałem po nim opuszkami palców, siadając na krześle, obok bruneta.
-Cindy, dlaczego...? - wyszeptał Austin, przebiegając rękoma po włosach. - Dlaczego chciałaś mi to zrobić? Dlaczego chciałaś zrobić to sobie? - kontynuował, nie zwracając uwagi na to, że siedzę obok. Poza tym, nie mieliśmy przed sobą tajemnic. - Przecież wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza. Kochanie, wszystko bym dla ciebie zrobił. - brunet przeczesał delikatnie jej włoski, gładząc dziewczynę po policzku.
W tym momencie powieki Cindy drgnęły, a ona zaczęła powoli otwierać oczy. Zamrugała nimi kilka razy, zatrzymując wzrok na nas.
-Proszę, powiedzcie, że umarłam. - szepnęła, zaciskając powieki.
-Cindy, nawet tak nie mów. - Austin zaczął gładzić jedną z jej dłoni. - Jesteś tutaj, z nami. Teraz nie spuszczę z ciebie wzroku chociażby na moment.
Spod powiek dziewczyny zaczęły wypływać łzy. Nic nie powiedziała, tylko płakała. Można powiedzieć, że ja wręcz czułem jej ból. Widziałem, jak każdego dnia cierpi i nie potrafiłem zrobić nic, aby jej pomóc. Co więcej, jeszcze dokładałem jej cierpienia.
-Cindy, przepraszam cię za wszystko, co powiedziałem. Na prawdę nie chciałem cię zranić. Byłem cholernie głupi. Przepraszam. - brunet, mówiąc to, patrzył swojej siostrze prosto w oczy.
Szesnastolatka jeszcze przez jakiś czas wpatrywała się tępo w sufit, aż w końcu spojrzała w zatroskane tęczówki brata.
-Austin, kochasz mnie? - spytała cichutkim, osłabionym głosem.
-Oczywiście, słoneczko. Najbardziej na świecie. - odparł szybko, składając kilka pocałunków na jej dłoni.
-To pozwól mi stąd odejść. - kiedy podniosła wzrok, w jej spojrzeniu mogłem zobaczyć tyle bólu, że aż poczułem ukłucie w sercu.
-Nigdy w życiu ci na to nie pozwolę. - usłyszałem, że głos chłopaka jest roztrzęsiony. Ale w końcu jaki może być, kiedy jego siostra mówi wprost, że chce odejśćz tego świata.
-Nie możesz decydować o czyimś życiu. - Cindy wydawała się być niesamowicie spokojna i opanowana. Na tyle, że aż mnie to przerażało. - Ja nie chcę żyć, a ty nie możesz decydować za mnie. Chcę zniknąć i już nigdy nie czuć się skrzywdzona. Czy na prawdę proszę o tak wiele? - spytała cicho, wpatrując się w nas przenikliwym spojrzeniem.
-Cindy, kurwa, nie mów tak. - tym razem po policzkach bruneta zaczęły spływać łzy. - Nie możesz mi tego zrobić. Nie rozumiesz? - objął jej twarzyczkę dłońmi. - Idiotko, nie możesz mnie zostawić. - przygryzł mocno dolną wargę, kiedy dziewczyna zamknęła oczy.
-Ale ja właśnie tego chcę. Odejść stąd. I wierzę, że w końcu mi się to uda. - uśmiechnęła się blado.
-Cindy, zrozum, my chcemy ci pomóc. - mruknąłem cicho, przeczesując delikatnie jej włoski.
-Ale ja nie chcę od was pomocy. Potrafię poradzić sobie sama. Możecie mi pomóc jedynie w jeden sposób. - zawiesiła na moment głos. - Pozwólcie mi się zabić.
-Nigdy. - odpowiedzieliśmy z Austinem równocześnie, głośno przełykając ślinę.
-Ale ja już nie chcę żyć. Po prostu nie chcę. Moim marzeniem jest, żeby odejść z tego jebanego świata i w końcu przestać cokolwiek czuć. Nie potraficie tego zrozumieć? - wyrzuciła ręce w powietrze, lekko podnosząc głos.
-Cindy, posłuchaj mnie. Wszystko się ułoży. Zobaczysz, bedziesz szczęśliwa, zakochasz się i...
-Byłam zakochana. I co z tego? Każdy po kolei mnie rani. Każdy. Bez wyjątku. - pociągnęła nosem, ocierając, mokre od łez, policzki.
Wymieniliśmy z Austinem porozumiewawcze spojrzenia. Właściwie, nie wiedziałem, co mogę powiedzieć. Sam, gdybym znalazł się na miejscu Cindy, już dawno chciałbym stąd zniknąć. Wiedziałem, że Austin również tak uważał. Jednak nie mogliśmy pozwolić, aby mała sama sobie zrobiła krzywdę.
-Kochanie, dlaczego chciałaś to zrobić? - spytał łagodnie Austin, ocierając rękawem łzy.
-Bo nie potrafię tu dłużej wytrzymać. - odparła smutno, a ton jej głosu, przepełniony bólem, przyprawił mnie o dreszcze.
-Cindy, czy to ma coś wspólnego z tymi chłopakami ze szkoły? - dobierałem każde słowo powoli i dokdnie, żeby w jakiś sposób dodatkowo jej nie zranić.
Szesnastolatka spuściła głowę, a na białą pościel skapnęło kilka łez.
-To oni coś ci zrobili? - ostrożnie pogłaskałem ją po plecach, jednak dziewczyna nie zareagowała w żaden sposób.
-Kochanie, powiedz, a my się nimi zajmiemy. - Austin uniósł delikatnie jej opuszczoną głowę, szukając w jej oczach odpowiedzi.
-Miałam lekcję wychowania fizycznego... - zaczęła cicho, zacinając się na moment. - Miałam zacząć się przebierać, kiedy do szatni weszło kilku chłopaków, w tym tych trzech, którzy wtedy... - nie dokończyła, jednak ja wiedziałem dobrze, co jej zrobili. - Oni mają film, na którym jestem... gwałcona. Powiedzieli, że pokażą to całej szkole i że będę miała wielu klientów. - w tym momencie wybuchnęła płaczem, opadając na poduszki.
-Zabiję skurwieli. - warknął Austin, pospiesznie wstając z krzesła, jednak zdążyłem złapać go za łokieć i posadzić z powrotem na krześle.
-Zajmiemy się nimi później. Nie możesz jej teraz zostawić. - szepnąłem, aby nie mogła usłyszeć mnie Cindy. Brunet jedynie skinął głową, z powrotem przenosząc wzrok na siostrę.
-Skarbie, nie płacz. - mruknął cicho, głaszcząc ją po włosach. Szatynka jednak nie uspokoiła się, a z jej oczu zaczęły wypływać coraz większe ilości słonej cieczy.
Widziałem, że brunet chce o coś zapytać, jednak bał się, że może jeszcze bardziej ją skrzywdzić. Ostatecznie jednak zdecydował, że teraz jest najbardziej właściwy czas.
-Cindy... - zaczął cicho. - Byłaś dziewicą, kiedy oni zaczęli ci to robić? - przygryzł dolną wargę, czekając na jej reakcję. Ja również spojrzałem na szatynkę, która powoli otarła załzawione oczy i podniosła się do pozycji siedzącej.
-Nie, nie byłam. - mruknęła cicho, bawiąc się skrawkiem kołdry.
-Zrobiłaś to z kimś, kogo kochałaś? - uniósł lekko brwi, opierając łokcie o kolana.
-Tak. - rzekła krótko, przeczesując swoje włosy i odrzucając je do tyłu.
Czy to normalne, że w tym momencie poczułem zazdrość o kogoś, kogo ledwo znałem...?
Brunet pokiwał lekko głową, wpatrując się w swoje buty. Między nami nastała cisza, której nie przerywał nawet najmniejszy szmer. Wszyscy pogrążeni byliśmy we własnych myślach. Pomimo tego, co zrobiłem zeszłej nocy, nie potrafiłem zrozumieć, jak można w ten sposób traktować takiego aniołka, jakim była Cindy. Przecież to nieludzkie.
Jednak wtedy nie wiedziałem, jak to wszystko się potoczy. Nie wiedziałem, jak dalej będzie wyglądało moje życie. Nie wiedziałem, że ludzie potrafią zmienić się do tego stopnia...
-Myślę o tym od samego początku... - ciszę przerwał głos Austina. - Dlaczego Zayn tak się zmienił. Dlaczego zaczął ci to wszystko robić. Nie potrafię tego zrozumieć. Przecież zawsze byłaś dla niego ukochaną siostrzyczką. Dlaczego to zrobił...?
-Nie wiem, stary. - pokręciłem lekko głową, opierając się o kolana.
-Za to ja wiem. - w naszych uszach rozbrzmiał cichutki głosik Cindy. Wymieniliśmy między sobą znaczące spojrzenia, po czym przenieśliśmy wzrok na szesnastolatkę...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Hejka Kochani!!!!
Wróciłam. Wreszcie ;*
Tak, w następnym wyjaśni się sprawa z Zaynem. Jestem ciekawa, co Wy o tym myślicie. Chętnie poczytam Wasze propozycje...
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Zaprasam na mojego aska:
ask.fm/Paulaaa962
Kocham Was i do następnego ;*

29 komentarzy:

  1. Też jestem ciekawa dlaczego Zayn potraktował tak Cindy. Musiała zrobić coś naprawdę strasznego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej od początku dręczy mnie to dlaczego on to jej robił... Świetny rozdział<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zżera mnie ciekawość dlaczego Zayn tak zaczął traktować Cindy. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jestem w stanie nic powiedzieć. Wiesz ja się zestresowalam czytając to? Zresztą Twoje opowiadania są wyjątkowo poruszające. Dziękuję Ci za nie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ryczalam caly rozdzial, jak dobrzr ze juz wrocilas :* ja sadze ze Zayn sie dowiedzial ze uprawiala sex z tym chlopakiem, uwazal przez to, ze jest dziwka i dlatego to jej robil ale to tylko moje przypuszczenia, wole dowiedziec jakie sa twoje :) czekam z niecierpliwoscia na nowy rozdzial, kocham xoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie zakończenie :o
    Ciekawe co się takiego stało, że zaczął tak traktować Cindy. Mam już pewien pomysł i ciekawe czy się sprawdzi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham Kocham Kocham <333

    OdpowiedzUsuń
  8. Cos mi sie wydaje ze tym chopakiem ktorego kochala byl Zayn i to z nim stracila dziewictwo a gdy do niego doszlo to co zrobil postanowil ze... no wlasnie, to jest dziwne / Mizu

    OdpowiedzUsuń
  9. zrób nam niespodzianke i napisz rozdział na jutro

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju, byłam pewna, że w tym rozdziale dowiemy się o tej tajemnicy. O tym, dlaczego Zayn się zmienił i mam wrażenie, że Cindy się zakochała w Zaynie, albo na odwrót
    Ale jestem pewnie głupia i jakieś durne myśli chodziły po mojej głowie.
    Wystraszyłam się, gdy powiedzieli, że ma małe szanse, na szczęście lekarze ją uratowali, ale naprawdę byłam na barierze lekkiej paniki, no bo w końcu, tyle tabletek...
    A potem ta historia z tymi chłopakami ze szkoły.. Na miejscu Justina i Austina, skopałabym ich tyłki do zgonu i tyle.
    Nic nie warte gówno.
    Przepraszam, za słownictwo, zbyt mocno się wczułam xd
    Czekam na kolejny, mam nadzieję, że dowiemy się, co tak naprawdę zmieniło Zayna : o
    ~Drew.
    angelsdonotdieyet.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. swietny rozdzial, uwielbiam to ff I czekam na nastepny ✌️

    OdpowiedzUsuń
  12. jejku.az sie boje tej tajemnicy. cos wyczuwam ze ojciec bedzie
    niezle zamieszany w ta cala sprawe z Cindy. tak wgl to rozdzial mega cudowny i wspanialy. kocham cie i twoje blogi. jestes niesamowicie uzdolniona i moglabym pisac o tym książki jak bardzo cie kocham ale to juz wiesz ;) chybabym zabila tych typków ze szkoły..ugh napalone świnie. xdbiedna Cindy, nie dziwie sie jej ze chciala sie zabic. szko:a mi jej ;<
    true-big-love-jb.blogspot.com
    red-sky-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. już nie mogę doczekać się następnego rozdziału, ciekawe co Cindy im powie. A najbardziej mnie ciekawi któremu bardziej puszcza nerwy Justinowi czy Austinowi jak dorwą tych chłopaków ze szkoły. Ja osobiście stawiam na Justina i to Austin będzie go uspokajał tak myślę

    OdpowiedzUsuń
  14. Dzięki Bogu udało im się ją uratowac. Ale kiedy ona mówiła, że jej się nie chce życ, że chce umrzec, to miałam ciarki na plecach i zeszklone oczy. To takie straszne, że jej własny brat doprowadził do tego, że ona tak cierpi. Zayn to niezły skurwiel, że się tak brzydko wyrażę. Ale jestem ciekawa, dlaczego on to wszystko robił. Jak mógł robic taką krzywdę swojej własnej siostrze, no jak? Mam wielką nadzieję na to, że jakoś to wszystko się ułoży i przede wszystkim, że ona przestanie się ciąc i nabierze chęci do życia. Niecierpliwie czekam na następny. I skoro nie możesz mnie informowac na tt, to mogłabyś robic to na którymś z moich blogów albo na asku? byłabym ci wdzięczna :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytając to chciało mi się płakać.. To opowiadanie jest zajebiste.. Kocham to i czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeju .. tak bardzo kocham twoje opowiadania.. chociaz musze przyznac ze poruszasz bardzo ciezkie tematy w swoich pracah.. mimo tego ze opowiadania sa cudowne mam nadzieje ze zadnej z tych rzeczy nie doswiadczylas na swojej skorze.. i oby nikt nie musial czegos takiego przezywac...
    Czekam na nowy :*

    OdpowiedzUsuń
  17. jkscdsbkcbsd ja się skupiam a tuu koooniec ;cc Zajebisty rozdział *_*

    OdpowiedzUsuń
  18. ja płacze , do tego słuchałam piosenki z Titanica i poprostu jeszcze bardziej płacze :( zajebisty rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  19. ja płacze , do tego słuchałam piosenki z Titanica i poprostu jeszcze bardziej płacze :( zajebisty rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Boskii :) Dawaj nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  21. no wreszcie rozdział. Tęskniłam za Tobą bardzo :*
    rozdział cudowny dobrze że Cindy żyje.
    w sumie to wiedziałam że przeżyje bo to główna bohaterka:P

    OdpowiedzUsuń
  22. Boski :) Dawaj następny :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Na Zeusa! Dawaj następny , kobieto! Proszęęęęęę!!!! XD :*****

    OdpowiedzUsuń
  24. Matko boska! Cholera jak mogłaś tak skończyć!!! Kurde kocham wszystkie twoje blogi. Piszesz wspaniale. No po prostu zazdro talentu. Rozdział nie do opisania, jednym słowem C.U.D.O.
    Życzę weny! Czekam nn <3
    heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  25. O kurczę...Cindy jest taka śliczna i delikatna, że aż niedobrze mi się robi jak czytam o jej cięciu się...Nie to, że jestem mięczakiem XD Ja już się tyle naczytałam tego typu rzeczy, że chyba nic nie powinno mnie zaskakiwać...A jednak...zawsze jak czytam coś drastycznego, czy o czymś takim co przeżyła Cindy, to czuje nieprzyjemny ścisk w żołądku, podnoszę dłoń do ust i czuję się okropnie ze świadomością, że coś takiego może przytrafiać się niewinnym, bezbronnym i tak dobrodusznym osobom...W każdym razie bardzo bym chciała żeby Cindy się już więcej nie krzywdziła...Ale co ja bym zrobiła na jej miejscu???Nie mogę być hipokrytką...Tak w ogóle to podoba mi się to opowiadanie.Nie jest banalne;) Moja intuicja podpowiada mi ,że niedługo zrobi się tu baaardzo ciekawie:):) Ja strasznie uwielbiam twoje opowiadania!! Czytałam dwa poprzednie i najbardziej podobało mi się "Wszystko ma swój początek i koniec"(nigdy go nie zapomnę).
    Chciałabym przeczytać jeszcze duuużo Twoich opowiadań:) I mam nadzieje, że mnie nie zawiedziesz i będziesz dalej pisać:) Fajnie by było gdybyś właśnie zawsze umieszczała informacje czy linki do twoich pozostałych opowiadań na, którymś z nich, tak jak teraz:D Rozdział bomba i nie mogę się doczekać następnego!! I LOVE IT;*)

    OdpowiedzUsuń