czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 8...

<Przeczytajcie, proszę, notatkę na dole ;-*>
Oboje wpatrywaliśmy się w stronę drzwi, za którymi zniknęła Cindy. Przygryzłem dolną wargę, spoglądając na, stojącego obok, Austina.
-Stary, ja... - zacząłem, jednak nie dane mi było skończyć.
-Zadowolony jesteś z siebie? - wysyczał w moim kierunku. - Nie mogłeś się powstrzymać, co? Po prostu nie potrafiłeś. - po jego głosie słyszałem, że jest wściekły.
-Nie powiedziałem tego specjalnie, przecież wiesz. To było w nerwach. - próbowałem się usprawiedliwić.
-Chociaż raz mógłbyś się zamknąć. - warknął. - Dzięki tobie nawet mnie zacznie się bać.
-To trzeba było pohamować swoje hormony. Wtedy, na tej imprezie...
-Ty już się lepiej nie odzywaj, gnoju. Dobierałeś się do Cindy, a tego ci nie wybaczę. - jego pięści cały czas były zaciśnięte.
-Może teraz, zamiast się kłócić, pójdziemy jej poszukać, co? - wyrzuciłem ręce w powietrze.
Austin jedynie skinął głową, udając się w stronę wyjścia z domu. Założyłem swoje buty oraz skórzaną kurtkę, wychodząc zaraz za brunetem.
-Wiesz przecież, że nie chciałem skrzywdzić Cindy. Byłem pijany, nawet nic nie pamiętam.
-Dobra, stary, rozumiem, ale nie moją siostrę! Przecież wiesz, przez co przeszła.
-Przepraszam. - westchnąłem głośno.
-Nie mnie powinieneś przepraszać, tylko moją siostrę. To ją zraniłeś. To ona płakała przez cała noc. Przyszła do mnie, cała roztrzęsiona. Znowu się bała. Przez ciebie.
-Ja na prawdę nie wiedziałem, co robię. Przeproszę ją.
-Mam nadzieję. - mruknął, wkładając ręce do kieszeni spodni. - Kurwa, a jak ona sobie coś zrobiła?
-Nie myśl tak, Austin.
Szliśmy chodnikiem, rozglądając się na boki. Nigdzie jednak nie było Cindy. Przeczesałam palcami włosy, a panika wzrastała we mnie z każdym krokiem. Nasz wzrok padł na grupę chłopaków, siedzących na ławce. Austin posłał mi znaczące spojrzenie i skierował się w ich stronę.
-Przechodziła może tędy dziewczyna, szesnaście lat, brązowe włosy. - zaczął, zwracając przy tym ich uwagę.
-Ładna? - jeden z nich uniósł jedną brew, na co ja przewróciłem oczami.
-Tak. - mruknął brunet zaciskając lekko pięści.
-Nie widzieliśmy, ale chętnie byśmy zobaczyli. - parsknęli śmiechem, a ja musiałem powstrzymywać Austina, żeby nie rzucił się na nich.
-Dobra, stary. Chodźmy stąd. - mruknąłem, odciągając go w przeciwnym kierunku.
-Ja pierdolę, boję się o nią, rozumiesz?
-Posłuchaj mnie, ja pójdę w tę stronę, a ty idź w drugą. - wskazałem na centrum miasta.
-Dobrze. Jeśli tylko ją znajdziesz, od razu do mnie zadzwoń. - pożegnał się ze mną, po czym odszedł.
***Oczami Cindy***
Wybiegłam z domu i trzasnęłam drzwiami. Nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. Przecież to nie mogła być prawda. Austin nie był gwałcicielem, nie zrobiłby czegoś tak okropnego żadnej dziewczynie.
Chociaż z drugiej strony, z tego, co mówił Justin, był pijany. Zeszłej nocy miałam doskonałą okazaję, aby przekonać się, co ludzie potrafią robić po alkoholu.
Ze łzami w oczach dobiegłam do apteki. Przed wejściem jednak, musiałam się trochę uspokoić. Oparłam się plecami o ścianę i oddychałam głęboko. Dokładnie otarłam z policzków łzy, aby nie było widać, że płakałam. Powoli otworzyłam drzwi i, przyczepiając do twarzy sztuczny uśmiech, podeszłam do sprzedawczyni.
-Poproszę pięć żyletek. - powiedziałam opanowanym głosem, niewyrażającym żadnych emocji.
Ekspedientka była młoda i, nie ukrywajmy, ani trochę nie obchodziło jej, do czego są mi potrzebne. Ze znudzonym wyrazem twarzy podeszła do jednej z półek i wzięła to, o co prosiłam. Zapakowałam żyletki do kieszeni jeansowych spodenek, a następnie położyłam na ladzie pieniądze i wyszłam z apteki.
Teraz już nie starałam się powstrzymywać łez, które z ogromną swobodą spływały po moich policzkach. Udałam się w stronę opuszczonej części parku; w miejsce, w które nikt, nigdy nie przychodził. Po paru minutach nieustającego marszu, doszłam na polanę, którą otaczały drzewa i gęste krzaki, a po środku znajdowało się małe jeziorko. Usiadłam na trawie, przyciągając kolana do klatki piersiowej. Wyjęłam z kieszeni żyletki, układając je obok siebie. To było dla mnie, jak narkotyk dla narkomana. Po prostu, byłam uzależniona.
Otworzyłam jedno z opakowań i przyłożyłam mały, metalowy przedmiot do nadgarstka, z którego chwilę wcześniej zdjęłam chustkę. Wbiłam ostrzę w skórę, patrząc, jak z nowo powstałej rany wypływa stróżka krwi. Ten widok mnie uspokajał i, w pewnym sensie, dodawał sił do walki.
Wykonałam kolejne cięcie, tym razem dłuższe i głębsze, kiedy nagle usłyszałam w krzakach szelest. Powoli odwróciłam głowę w stronę, z której dochodził hałas, przecierając oczy rękawem. Zza krzaków wyszedł Justin, patrząc prosto na mnie. Serce zaczęło mi mocniej bić, ponieważ najnormalniej w świecie się go bałam. Nie chciałam z nim rozmawiać, a przede wszystkim, nie chciałam, żeby na mnie patrzył. To było przerażające.
-Cindy... - powiedział cicho, podchodząc do mnie. Kiedy tylko zobaczył, że mój nadgarstek jest cały we krwi, zacisnął lekko szczękę.
-Idź stąd. Proszę... - wyszeptałam przez łzy.
-Mała, przepraszam. Byłem pijany, nie wiedziałem, co robię. Uwierz mi. - mruknął, kicając obok mnie.
Kiedy zobaczył, że na trawie leży jeszcze kilka opakowań z żyletkami, chciał je zabrać, jednak ja w porę chwyciłam wszystkie w jedną rękę i schowałam do kieszeni.
-Oddaj mi to. - powiedział ostro.
Ja jedynie pokręciłam głową, pociągając nosem.
Justin wychylił się lekko i złapał moje nadgarstki jedną ręką. Z moich oczu wypłynęła kolejna fala łez, kiedy czułam ciasny uścisk na swoim ciele.
-Puść mnie. To boli. - wymamrotałam, ponieważ nie potrafiłam sprawić, aby mój głos brzmiał normalnie.
-To oddaj mi te żyletki. - powiedział, wpatrując się we mnie.
-Nie. - odparłam oschle, starając się wyszarpać z jego uścisku.
Chłopak skierował dłoń w stronę moich spodni. W tym momencie serce podeszło mi do gardła. Automatycznie zaczęłam się trząść.
-Błagam, zostaw mnie. - wychlipałam, kiedy szatyn wsunął dłoń do przedniej kieszeni moich jeansów. Wyjął z niej wszystkie żyletki, chowając do swojej kieszeni.
-Cindy, nie bój się mnie. - mruknął, układając rękę na moim ramieniu. Korzystając z tego, że wreszcie puścił moje nadgarstki, odsunęłam się od niego po trawie.
-Jak mam się ciebie nie bać, skoro cały czas robisz wszystko, żeby tak właśnie było!? - krzyknęłam, wyrzucając ręce w powietrze. Nagle odzyskałam pewność siebie, ponieważ zrozumiałam, że nie mam już całkowicie nic do stracenia.
-Zrozum, ja nie chciałem. Ja...
-Dobrze, nie chciałeś, rozumiem. Ale jednak to zrobiłeś. Nawet nie wiesz, jak to boli. Tobie podobałoby się, gdyby podeszła do ciebie jakaś laska i zaczęła cię obmacywać, ale wyobraź sobie, że mi się to nie podoba. - wychlipałam, ocierając łzy.
-Kochanie, przepra...
-Nie mów do mnie "kochanie". - mruknęłam, nie patrząc na niego.
-W takim razie, jeszcze raz przepraszam, skarbie. Nie chcę, żebyś się mnie bała. - zaczął gładzić mnie po ramionach i plecach.
-Możesz mnie nie dotykać? - spytałam cicho, przez zaciśnięte zęby.
Chłopak uniósł w górę ręce, jednak po chwili wziął ostrożnie mój nadgarstek i przejechał palcami po nowych ranach. Odwróciłam głowę, zaciskając mocno powieki. Nie chciałam na niego patrzeć. Po prostu nie potrafiłam.
Nagle ponownie usłyszałam szelest kroków, a obok nas pojawił się Austin. Odetchnął z ulgą, kiedy zobaczył, że jestem cała i zdrowa, jednak ja spojrzałam na niego całkowicie inaczej. Już nie traktowałam go jak mojego najukochańszego, starszego, brata, który nic mi nie zrobi i któremu mogę się zwierzyć ze wszystkiego. Teraz był moim bratem, takim samym facetem, jak wszyscy inni, dla którego liczyło się tylko jedno. Był człowiekiem, który na prawdę chce mi pomóc, jednak ja już nie wiedziałam, czy chcę od niego tę pomoc przyjąć. Spojrzałam na niego, jak na mężczyznę, a nie jak na chłopca.
Jednak ja wolałam tego słodkiego chłopczyka, do którego mogłabym się przytulić, niż chłopaka, który traktuje dziewczyny tak samo, jak wszyscy inni.
-Cindy, bałem się, że coś sobie zrobiłaś. Bałem się, że...
-To prawda? - przerwałam jego paplaninę. Zacisnęłam lekko pięści i szczękę, wyrywając obolały nadgarstek z uścisku szatyna.
Zauważyłam, jak chłopaki wymieniają między sobą znaczące spojrzenia. Prychnęłam cicho ironicznym śmiechem, wstając z miejsca i otrzepując tyłek. Ruszyłam w stronę wyjścia z polany, a moje oczy, o dziwo, stały się suche.
-Cindy, byłem pijany... - do moich uszu dobiegł głos Austina. Zatrzymałam się, kolejny raz zaciskając pięści. Odwróciłam się powoli, stając twarzą w twarz z Austinem i Justinem.
-I uważasz, że to cię usprawiedliwia? - spytałam, łamiącym się głosem. - Naprawdę myślisz, że przez alkohol zostajesz bezkarny?
-To nie tak. - mruknął. - Nawet nie wiesz, jak mi głupio. - wymamrotał, drapiąc się z zakłopotaniem po karku.
-Głupio ci? - spytałam z niedowierzaniem. - A postawiłeś się kiedykolwiek na miejscu tej dziewczyny? Pomyślałeś, jak ona się czuła?
Mój brat spuścił głowę, przez co pokręciłam lekko głową, przenosząc wzrok, to na Justina, to na Austina.
-Wiecie, co to znaczy, zostać zgwałconym? Bo moim zdaniem, dla was to świetna zabawa. Kolejna laska, którą udało wam się zaliczyć. A prawda jest taka, że nie zdajecie sobie nawet sprawy, jaką krzywdę robicie tym biednym dziewczynom. - wiem, że teraz obwiniałam ich o wszystko, ale na kimś musiałam wyładować emocje. - Zastanawialiście się kiedyś, jak się czuje zgwałcona dziewczyna? Nie? To ja wam powiem. - przełknęłam głośno ślinę, a po moich policzkach spływały łzy. - Jak brudna, zużyta, bezużyteczna i nikomu nie potrzebna dziwka, którą faceci wykorzystują tylko w jednym celu. A prawda jest taka, że dziewczyny się kocha, szanuje, przytula i pociesza, a nie gwałci... - ostatnią część zdania wyszeptałam.
-Cindy, to była jedna, przypadkowa dziewczyna. - wtrącił Justin, a ja najchętniej zatkałabym uszy, żeby nie słyszeć ich żałosnych wymówek.
-Czyli tak, jak podejrzewałam, zrobiliście to wspólnie. - powiedziałam cicho, unosząc głowę. - Dobrze się bawiliście? - wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
-Sprowokowała nas do tego. - wymamrotał Austin, wsuwając dłonie do swoich kieszeni.
-Sprowokowała!? - pisnęłam, kiedy dotarły do mnie jego słowa. - Czyli twoim zdaniem zgwałcone dziewczyny same się o to proszą!?
-Może, kurwa, tak. - warknął. - A ty jesteś taka pewna, że nie sprowokowałaś do tego tych wszystkich facetów? Pewnie podobało ci się, jak cię posuwali, codziennie inny. - splunął na trawę, a moje usta automatycznie się rozchyliły. Nie potrafiłam uwierzyć, że on to powiedział na prawdę. Wybuchnęłam płaczem i już nie starałam się ukryć swoich emocji. Po prostu wylewałam je, razem ze swoimi łzami.
-I twoim zdaniem chciałam być codziennie gwałcona!? - krzyknęłam, podchodząc do niego. - Chciałam, żeby codziennie mnie obmacywali i jęczeli do ucha, kiedy dochodzą!? Chciałam, żeby robili ze mnie dziwkę i kurwę!? Chciałam, żeby zmuszali mnie do tych wszystkich obrzydliwych rzeczy!? Chciałam być bita i poniżana!? Chciałam, żeby każdego dnia bolało mnie całe ciało!? Chciałam, żeby patrzyli na mnie z tym pieprzonym pożądaniem w oczach i żeby rozbierali mnie wzrokiem!? Kurwa, czy chciałam, żeby mnie po prostu rozbierali? Myślisz, że chciałam patrzeć, jak im staje!? Za każdym razem oglądać te ich pieprzone, ironiczne uśmiechy, kiedy wyciągali prezerwatywy!? Na prawdę tego chciałam!? - nie potrafiłam już kontrolować swoich emocji. Poczułam, jak Justin przytula mnie od boku, jednak ja zebrałam w sobie całą siłę i odepchnęłam go od siebie.
-Jeśli na prawdę myślisz, że chcę ciągle płakać i bać się każdego mężczyzny, to po prostu mi to powiedz... - wyszeptałam, po czym uciekłam z polany.
***Oczami Justina***
Patrzyłam, jak Cindy z płaczem uciekła z polany. Kiedy stała przodem do nas, widziałem w jej oczach ból. Ból, jakiego nie widziałem jeszcze nigdy. Ani u niej, ani u żadnego innego człowieka. W jej oczach było coś takiego, co nawet największego twardziela potrafiło doprowadzić do łez. Jej oczy jakby krzyczały. Krzyczały do całego świata. To było na prawdę przerażające. Przez cały czas miałem gęsią skórkę, a przez moje ciało przechodziły nieprzyjemne dreszcze.
I to wszystko przez jedno spojrzenie...
-Stary, przesadziłeś. - mruknąłem wreszcie, odwracając się w jego stronę. - Ostro przesadziłeś.
-Ty też w nocy przesadziłeś. - wymamrotał, spuszczając wzrok.
-Kurwa, teraz będziemy sobie wszystko wyrzucać? To bez sensu. - uniosłem ręce, patrząc na niego sceptycznie. - A ty powiedziałeś jej wprost, że podobało jej się to, jak ją gwałcili. Kurwa, wiem, że tak nie uważasz, ale dlaczego powiedziałeś to jej?
-Nie wiem. Poniosło mnie. Kurwa, nie chciałem. - skrzywił się lekko. - Boże, co ja najlepszego zrobiłem. - wplątał palce w swoje włosy, ciągnąc z frustracją za ich końcówki.
-No zachowałeś się gorzej niż ja. - wymamrotałem, kręcąc lekko głową.
-Muszę ją znaleźć. - Austin ruszył w stronę wyjścia z polany.
-Daj spokój. - złapałem go za ramię. - Ona musi ochłonąć. Daj jej trochę czasu.
Chłopak westchnął, kiwając głową.
-Musisz iść z nią do lekarza. - mruknąłem po chwili, przez co Austin przeniósł swój wzrok na mnie.
-Wiem, szukam jakiegoś dobrego psychologa, ale...
-Mam na myśli normalnego lekarza. Cindy ma złamane żebro. - poprawiłem go, posyłając brunetowi znaczące spojrzenie.
-A ty skąd o tym wiesz? - uniósł brwi, wpatrując się we mnie.
-Obudziła się w nocy, a kiedy spytałem, co się stało, powiedziała, że boli ją brzuch i żebra.
-Więc ty oczywiście nie potrafiłeś trzymać łap przy sobie. - wysyczał z jadem w głosie.
-A ty nie potrafisz trzymać języka za zębami. - warknąłem, takim samym tonem, jak on.
-Dobra, nie kłóćmy się, bo to do niczego nie prowadzi. - westchnął, przeczesując włosy. - Mówiła ci coś jeszcze?
-No jest pewna sprawa... - zacząłem niezręcznie. - Byliśmy wieczorem na spacerze i spotkaliśmy w parku Zayna i jego kumpli...
-Ja pierdole. Gdybym tylko go spotkał, to...
-Zrobił z Cindy prostytutkę... - przerwałem mu, obserwując reakcję bruneta.
Jego usta lekko się uchyliły, a oczy powiększyły.
-Nie... - pokręcił głową. - Puszczała się za kasę?
-Chyba sobie żartujesz. Chodziło mi o coś innego. Zayn znajdował kolesi, którzy płacili mu za seks z twoją siostrą. Ona miała z nimi sypiać, ale kiedy spytałem ją o to, powiedziała, że nigdy nie oddała się żadnemu facetowi dobrowolnie. - wyjaśniłem, a moje serce lekko zakuło, kiedy wyobraziłem sobie, przez co musiała przejść ta drobna osóbka. - Każdy z nich ją gwałcił, a co najgorsze, Zayn brał za to kasę.
Widziałem, jak Austin tępo wpatruje się w przestrzeń przed sobą. Widziałem również, że walczył ze łzami, zbierającymi się w jego oczach.
-Powiedz mi tylko jedno. Dlaczego ona? Dlaczego ze wszystkich, pieprzonych ludzi na tym świecie to ona musi przechodzić przez ten horror? - chłopak usiadł na trawie, opierając łokcie o kolana. Widziałem, że chce pogadać, że chce się komuś zwierzyć, dlatego usiadłem obok niego, klepiąc go lekko po plecach. - Wiesz, dlaczego Cindy zamieszkała z Zaynem, a ja wyjechałem do Kanady? - uniósł lekko brwi, na co ja pokręciłem przecząco głową. Nigdy mi o tym nie mówił, a ja nie chciałem pytać, ponieważ wiedziałem, że mogłoby to być dla niego niezręczne. - Ten skurwiel, zwany również naszym ojcem, bił i molestował Cindy, kiedy była młodsza. Może nie zrobił jej dużej krzywdy fizycznej, bo zawsze albo ja, albo Zayn byliśmy w pobliżu. Jednak odbiło się to na jej psychice. Możesz sobie tylko wyobrazić, co czuła czternastoletnia dziewczyna, którą obmacuje własny ojciec.
-A wasza matka? - zdecydowałem się zapytać. - To ona głównie powinna opiekować się Cindy. Z was wszystkich, to ona najbardziej potrzebowała matki.
-Żartujesz sobie? Ona była zwykłą kurwą. Odeszła od naszego ojca, kiedy mała miała zaledwie dziesięć lat. - prychnął. - Ale najgorsze jest to, że kiedyś Cindy była dla Zayna najukochańszą siostrzyczką, którą musi się opiekować. Nigdy w życiu nie pomyślałbym nawet, że może jej zrobić coś takiego. I w dalszym ciągu nie wiem, dlaczego...
***Oczami Cindy***
Nigdy nie zdarzyła mi się taka sytuacja, że łzy w moich oczach nie wyschły przez kilka godzin. Dzisiaj nie mogłam nad nimi zapanować. W głowie cały czas słyszałam słowa brata.
Jak on mógł powiedzieć coś takiego? Jak mógł mnie tak potraktować? Myślałam, że mnie rozumie i mi współczuje, a tak na prawdę, bardziej lub mniej dosłownie, nazwał mnie dziwką.
Trzymając jedną ręką swoją torbę, weszłam do szkoły. Byłam tu dopiero drugi raz, a serdecznie nienawidziłam tego miejsca. To nie był coś takiego, co odczuwają wszyscy uczniowie, na myśl o nauce. W moim przypadku to był strach. Strach przed otoczeniem.
Widziałam, jak wielu uczniów przyglądało mi się, a w szczególności łzom, spływającym po moich policzkach. Chciałam, żeby przestali, żeby zajęli się swoimi sprawami.
Doszłam pod klasę matematyki. Oparłam się plecami o ścianę i zsunęłam po niej, siadając na podłodze. Ułożyłam torbę na swoich kolanach i zaczęłam przeglądać w niej rzeczy. Odpięłam jedną z mniejszych kieszonek po boku, wsuwając do środka dłoń. Zmarszczyłam lekko brwi, wyjmując pudełeczko z lekami nasennymi. Otworzyłam je, zaglądając do środka. Były tam prawie wszystkie tabletki oraz jedna, zapakowana żyletka. Wzruszając lekko ramionami schowałam mój zestaw z powrotem do torby. W tym momencie zadzwonił dzwonek. Niechętnie podniosłam się z ziemi i weszłam do klasy. Zajęłam jedno z miejsc, nie zwracając już dzisiaj uwagi na to, czy ktoś usiądzie obok mnie, czy nie. Po chwili sala zaczęła się zapełniać. Jeden ze znajomych Austina i Justina podszedł do mojej ławki, uśmiechając się delikatnie. Usiadł obok mnie, kładąc książki na blacie.
-Siema. - zaczął, odwracając się lekko w moją stronę.
-Hej. - mruknęłam nieśmiało.
-Coś się stało? - spytał, spoglądając znacząco na moje łzy.
-Nie przejmuj się tym. - posłałam mu wymuszony uśmiech. - Czasami tak mam, że płaczę z byle powodu.
-Rozumiem, wahania nastrojów i te sprawy. - uniósł lekko ręce, przez co zaśmiałam się cicho.
-Mniej więcej...
Do klasy wszedł nauczyciel, układając książki oraz kubek z kawą na biurku. Przywitał się z nami i rozpoczął lekcje. Zapisywałam średnio co piąte słowo, ponieważ byłam strasznie niewyspana. W nocy, co chwila się budziłam, jednak kiedy wiedziałam, że śpię w ramionach Austina, uspokajałam się lekko.
Lekcja minęła dość szybko. Kiedy tylko w moich uszach rozbrzmiał dzwonek, wsunęłam zeszyt do torby i wstałam z krzesła, kierując się do wyjścia z klasy. Następny miałam w-f. Lubiłam ćwiczyć sama dla siebie, jednak nie lubiłam ćwiczyć w szkole. Pamiętam, jak w poprzedniej, za każdym razem w szatni wszystkie dziewczyny przyglądały się moim siniakom. Nie chciałam, żeby je widziały, jednak nie potrafiłam ich zakryć.
Doszłam do szatni i powoli weszłam do środka. Większość dziewczyn była już przebrana i szykowała się, żeby pójść na salę gimnastyczną. Cieszyłam się z tego powodu, ponieważ nie chciałam przebierać się przy nich. Chociaż w tej szkole chciałam ukryć siniaki.
Kiedy szatnia zrobiła się pusta, a na ławce gimnastycznej siedziałam tylko ja, wzięłam do ręki torbę, aby wyjąć z niej strój sportowy. W tym samym momencie drzwi otworzyły się, a do środka weszło pięciu chłopaków, starszych ode mnie. Serce podeszło mi do gardła, kiedy rozpoznałam wśród nich tych dwóch, którzy wtedy zastraszali mnie w łazience. Chociaż nie powiedzieli jeszcze ani jednego słowa, moje oczy na nowo stały się mokre i nic nie mogłam na to poradzić. Na ich twarzach pojawiły się szydercze uśmiechy, przez co ogarnęła mnie panika.
-No faktycznie, to ona. - zaśmiał się brunet, mierząc mnie wzrokiem i oblizując przy tym wargi.
-Skoro i tak jest dziwką, czemu mielibyśmy się z nią nie zabawić. - wtrącił drugi, podchodząc do mnie. - Z tego, co wiem, jesteś zajebista w łóżku. - mruknął mi do ucha, a moje ciało momentalnie znieruchomiało.
-Zostaw mnie. - zdołałam wydusić, jednak do moich uszu doszedł jedynie ironiczny śmiech.
-Podobno jesteś doświadczona w tych sprawach. - brunet pogładził mnie po policzku.
-O czym ty mówisz? - wychlipałam, a łzy powoli zamazywały mi obraz.
-Skarbie, nie udawaj takiej cnotki. - chłopak, który ostatnio obmacywał mnie w łazience, odsunął ode mnie dwóch innych. Wyciągnął z kieszeni telefon i z łobuzerskim uśmieszkiem na ustach, odwrócił go w moją stronę.
Serce podeszło mi do gardła, kiedy zobaczyłam, co znajduje się na ekranie. On miał jeden z filmów, na którym jestem gwałcona. On to miał na telefonie...
Wybuchnęłam płaczem, a w odwecie usłyszałam jedynie śmiech.
-Pewnie niedługo cała szkoła to zobaczy, a wtedy będziesz miała mnóstwo klientów, kochanie. W tym nas. - podszedł jeszcze bliżej mnie i ułożył rękę na moim biodrze.
Zareagowałam instynktownie. Uniosłam kolano i z całej siły kopnęłam go w krocze. Chłopak ryknął z bólu, łapiąc się za przyrodzenie. Tym samym, dał mi prostą drogę do ucieczki. Wybiegłam z szatni cała zapłakana. Potrącałam po drodze innych uczniów, lecz w tym momencie nie zwracałam na to uwagi. Chciałam się jak najszybciej wydostać z tego budynku. Chciałam być jak najdalej stąd...
Gdy wyszłam na dwór, udałam się biegiem w stronę domu. Moja widoczność była bardzo ograniczona przez łzy, których przybywało z każdą sekundą. To wszystko tak cholernie bolało. I wspomnienia, i to, że ten film widziało już tyle osób, a prawdopodobnie zobaczy cała szkoła. Czułam do siebie obrzydzenie. Znowu. I chociaż Justin z Austinem wielokrotnie powtarzali mi, żebym była dzielna, dzisiaj straciłam nadzieję na wszystko. Justin, chłopak z którym mieszkam pod jednym dachem, w nocy próbuje mnie zgwałcić. Austin, mój ukochany, starszy brat zgwałcił jakąś dziewczynę, a dzisiaj zarzuca mi, że prowokuję facetów i sama jestem sobie winna, a na koniec nagranie z gwałtem staje się komedią w mojej szkole. Czy może być gorzej...?
Po paru minutach biegu dotarłam do domu. Drżącą ręką wyjęłam z kieszeni klucz i weszłam do środka. Wbiegłam po schodach do swojego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Następnie weszłam do łazienki i zamknęłam się na klucz.
Na prawdę chciałam już z sobą skończyć. Chciałam przestać odczuwać jakiekolwiek emocje, ponieważ wszystkie mnie raniły. Chciałam w końcu poczuć się wolna i niezależna, przestać się bać i uśmiechnąć się. Tutaj było to niemożliwe. Na każdym kroku ktoś mnie ranił i oddalał ode mnie normalne życie.
Cały czas czułam na sobie ręce tych wszystkich mężczyzn, którzy mnie gwałcili. Cały czas czułam ich w sobie. Czułam to okropne, bolesne, a wręcz obrzydliwe uczucie. Słyszałam ich jęki i wyzwiska. Czułam to wszystko, chociaż w tym momencie byłam całkowicie bezpieczna.
Kurwa, ja nie chciałam być szczęśliwa! Ja nie potrzebowałam miłości! Nie chciałam zdrowia, czy pieniędzy. Ja chciałam po prostu poczuć się bezpieczna. Mieć tę świadomość, że już nikt mnie więcej nie dotknie i nie skrzywdzi.
To na prawdę tak wiele? Nawet na to nie zasłużyłam?
Cała we łzach opadłam na podłogę. Kręciło mi się w głowie, a przed oczami miałam mroczki. Ostatkami sił sięgnęłam po torbę. Odpięłam ją i wyjęłam ze środka przedmiot, który oglądałam w szkole. Wysypałam na rękę całą garść tabletek i popiłam je wodą. Następnie odpakowałam żyletkę, przykładając ją do nadgarstka.
-Ja po prostu chcę o tym wszystkim zapomnieć! - krzyknęłam, robiąc pierwsze, głębokie cięcie. - Chcę przestać brzydzić się samej siebie! - wykonałam kolejną kreskę, na drugim nadgarstku. - Ja po prostu chcę przestać odczuwać jakiekolwiek emocje. Nie chcę, żeby ktokolwiek, w jakikolwiek sposób mnie dotykał. Nie chcę...- tym razem wykonałam serię cięć, wbijając żyletkę mocno i głęboko. Widziałam, jak z ran wypływają bardzo duże ilości krwi, a ja powoli traciłam świadomość. Ostatnią rzeczą, o której pomyślałam, było to, dlaczego Zayn zaczął mnie tak traktować. Później... zobaczyłam jedynie ciemność i oddalające się ode mnie światełko, zwane nadzieją...
~*~*~*~*~*~*~*
Hejka Kochani!!!
Właściwie, to rozdział mi się podoba.
Ale tych słów Austina to bym mu w życiu nie wybaczyła...
A TERAZ UWAGA. WYJEŻDŻAM NA TYDZIEŃ I KOLEJNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ DOPIERO W PRZYSZŁY WEEKEND. PRZEPRASZAM :(
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Zapraszam bardzo serdecznie na mojego aska. Z chęcią odpowiem na wszystkie Wasze pytania:
ask.fm/Paulaaa962
Kocham Was i do następnego ;-*

24 komentarze:

  1. Taaaaa przerwi w najlepszym momencie. Mam łzy w oczach. To jest poprostu cudowne

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja cie zamoduje zaraz... Taka akcja a ty przerywasz !!! :( rozdzial jak zwyle cudowny jezu jak ja kocham twoje opowiadania :* milego pobytu, bede cierpliwie czekac :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam sie kometarzami wyzej... :) nie moge sie doczekan nowego.. udanego wyjazdu <333

    OdpowiedzUsuń
  4. przeczytałam i..... to jest cudowne kocham twoje opowiadania jak byś mogła daj linki do innych blogów o jb takich zajebistych :) pisz jak bd następny na tt @paulinakicia <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooooooo. nigdy bym nie wybaczyła bratu takich słów...
    ciągle nie powiedziałaś czemu on z niej zrobil dziwke.
    kurde musiala znaleźć te żyletki. cholera .
    i jeszcze te typki. boziu czemu tacy ludzie chodzą po ziemi ?
    jestes niesamowita i genialna. kurde kocham cie i twoje blogi.
    czekam na nn <3
    + milego wypoczynku
    true-big-love-jb.blogspot.com
    red-sky-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się z komentarzami wyżej... Jeeejku cudowny <33
    Najlepsza ;33 !

    OdpowiedzUsuń
  7. Austin przesadził. Grubo przesadził, zresztą i Austin i Justin są tutaj winni i chyba każdy by się tu ze mną zgodził.
    Ale czasem słowa, ranią bardziej niż czyny i wydaje mi się teraz, że właśnie to te słowa bardzo dotknęły jej delikatną i wrażliwą duszyczkę :( Jeju, jak to czytałam, dosłownie łzy lały mi się strumieniami.. Jak taki aniołek musi przechodzić przez takie piekło.. Przecież jest taka młoda..
    I pomyśleć, że takie rzeczy dzieją się naprawdę, w naszym rzeczywistym świecie, aż ciarki przechodzą..
    Mam nadzieję, że ktoś ją uratuje i pomoże jej w zwalczeniu tylu nagromadzonych przeciwności.
    No i jestem też bardzo ciekawa, co się stało, że Zayn przestał ją traktować jak siostrę, a prędzej, jak dziwkę..
    Pewnie wszystko wyjaśni się z czasem..
    Ciekawa jestem : o
    Rozdział bardzo smutny :( Ale dobrze napisany, oraz ciekawy :D
    Czekam na nn <3
    ~ Drew
    angelsdonotdieyet.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. jej ile emocji w tym rozdziale było
    zgadzam się z komentarzami wyżej Austin przesadził i to bardzo !
    ja bym nie wybaczyła takich słów ...

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam na następny :) Boski . ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebiste.. Kocham to po prostu ... Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny !! Oby Austin z Justinem zdążyli i ją uratowali !!

    OdpowiedzUsuń
  12. Będę tęsknic, baw się dobrze! :-D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ty chyba sobie żartujesz! Kończysz rozdział w takim momencie i wyjeżdżasz?! ;o Uwielbiasz trzymać nas w niepewności :D Nie wiem czy wiesz, ale moje serce właśnie bije 485847312905 razy na minutę! Jejku, to jest takie cudowne noo, zawsze wszystko odkładam na później i najpierw czytam twoje rozdziały hahahha :* Udanego wyjazdu <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Boże co sie stanie musisz dodać nowy :) czekam nn <3 i zapraszam: dangerouslovexx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. o boże mam nadzieję że nie umrze
    genialny :)
    czekam na następny <33

    OdpowiedzUsuń
  16. Ty naprawdę musisz kończyć w takich momentach... Teraz oni ja muszą znaleść... Nie wiem co sama mam napisac rozdziała po prostu wspaniałay tylko całay czas mam w łowie słowa Austina

    OdpowiedzUsuń
  17. To jest blog który się zdecydowanie wyróżnia od innych i jest zdecydowanie najlepszy !!!!! czekam na następny rozdział i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Zaczęłam od tego opowiadania, bo ma najmniej rozdziałów i kurcze tak się wciągnęłam, że wczoraj wieczorem jak czytałam te wszystkie rozdziały to się zdziwiłam, dlaczego nie ma ciągu dalszego, na dodatek skończyłaś ten rozdział w takim emocjonującym momencie, że chcę się jak najszybciej dowiedziec, co będzie dalej. I już teraz chyba rozumiem dlaczego wszyscy cię tak chwalą i czekają na kolejne rozdziały z niecierpliwością. Od teraz ja też jestem twoją wierną fanką i będę się niecierpliwic w oczekiwaniu na nowy rozdział. Jedyna rzecz do której mogłabym się przyczepic to to, że rozdziały są trochę chaotyczne, ale to tylko takie moje zdanie. Mam tu na myśli to, że już niby wszystko jest dobrze, a nagle coś złego się dzieje i tak jest w kółko. Nie lubię opowiadań w których ktoś sobie podcina żyły, ale u ciebie mi to aż tak bardzo nie przeszkadza. Oczywiście nie bierz sobie moich uwag do serca, bo to jest całkowicie twoje opowiadanie i nic nie musisz zmieniac. Po prostu gdybym nie napisała tego co o tym myślę, źle bym się czuła. Jednak to wszystko nie zmienia faktu, że opowiadanie bardzo, ale to bardzo mi się podoba i gdybyś mogła, to informuj mnie na TT: @belieber_katy06 a ja zabieram się za czytanie kolejnego twojego opowiadania. Pozdrawiam i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam nadzieje że z nią będzie wszystko dobrze :C
    Świetny rozdział :)

    http://forbidden-crystal.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń