środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 44...


Upadłam na kolana na beton, przed grobem Austina, i płakałam. Byłam tak cholernie zrozpaczona. Nie wiedziałam, co mam teraz zrobić, co zrobić ze sobą. Chciałam zacząć wszystko od nowa. Wybaczyłam Justinowi wszystko, WSZYSTKO, co mi zrobił. I kiedy myślałam, że w końcu zacznie się między nami układać, usłyszałam to jedno, pieprzone zdanie, którego wolałabym nigdy w życiu nie usłyszeć. Dosłownie, wolałabym żyć w nieświadomości do końca życia, niż teraz wiedzieć, że chłopak, który ukradł moje serce, zabił mojego brata.
-Co ja mam zrobić? - wychlipałam, dławiąc się własnymi łzami. - Co ja mam, kurwa, zrobić!? Chciałam być szczęśliwa. Chciałam na nowo ułożyć sobie życie z Justinem. Chciałam o wszystkim zapomnieć, zacząć od nowa. Dlaczego to wszystko musi być tak popieprzone? Dlaczego nic nie może się zacząć układać? Przez te parę minut naprawdę myślałam, że wszystko ma szansę się ułożyć. Więc dlaczego nie może!? - na koniec krzyknęłam, nie zważając na to, że przebywałam w takim miejscu, jak cmentarz. Tak, jak jeszcze do niedawna tliła się we mnie iskierka nadziei na nowe, lepsze życie, tak teraz w nic już nie wierzyłam. Nie wierzyłam, że cokolwiek może uledz zmianie, no, chyba że na gorsze. Ja naprawdę w ciągu tak krótkiej chwili wybaczyłam Justinowi wszystko. I byłabym w stanie wszystko wybaczyć. Wszystko z wyjątkiem tego. Justin zabił mi brata. Jedyną osobę, oprócz niego samego, na której mogłam polegać, której ufałam i którą bezgranicznie kochałam. Zabrał mi go, tak po prostu. Jakby był on lalką, którą z dnia na dzień można wyrzucić do śmietnika.
Po chwili wiedziałam już, co powinnam zrobić. Nie potrafię być z człowiekiem, który zabił mojego brata. Mimo mojej miłości do niego, muszę go zostawić i iść... gdziekolwiek. Cholernie go kocham, ale codziennie będzie mi przypominał o moim zmarłym bracie. Codziennie, każdego dnia, kiedy tylko spojrzę na jego twarz, zobaczę smutne oczy Austina, a to dla mnie zbyt wiele.
Wstałam więc z ziemi i otrzepałam kolana z piasku. Po jednej stronie mojego umysły był Justin i Austin, przepychający się. Po drugiej jednak widniał obraz małego, zapłakanego Justina, obmacywanego przez starych zboczeńców. Nigdy nie przypuszczałam, że Justin mógł przejść przez coś takiego. I mimo że było mi go cholernie szkoda, nie potrafiłam wybaczyć mu zabójstwa.

Weszłam do domu szybko, jednak cicho. Nie zdjęłam nawet butów. Od razu pobiegłam w stronę schodów. Chciałam jak najszybciej spakować najpotrzebniejsze rzeczy i uciec. Uciec od niego. Gdzieś, gdziekolwiek, daleko...
Wbiegając na schody zdeżyłam się z ciałem Justina. Kurwa, miałam nadzieję, że jednak nie zastanę go w domu. Chlopak złapał mnie w pasie i uśmiechnął się lekko. Przez ten uśmiech wybuchnęłam płaczem i nie potrafiłam tego powstrzymać. To był po prostu odruch.
-Cindy, co się stało? - brwi Justina powędrowały ku górze, kiedy otarł kciukami łzy z moich policzków.
-Zostaw mnie, nie dotykaj mnie! - krzyknęłam, nagle wpadając w panikę. - Wybaczyłam ci wszystko! Każde twoje uderzenie i wyzwisko! Kiedy twoja matka opowiedziała nam o wszystkim chciałam zacząć od nowa! Kurwa, człowieku, kocham cię najmocniej na świecie, a ty co zrobiłeś!? Zabiłeś mojego brata! - wrzasnęłam, uderzając go w twarz. Chciałam zrobić to po raz kolejny, ale Justin objął moje ciało ramionami i uniemożliwił mi to. Zaczęłam się szarpać i wyrywać. On jedynie stał i głaskał mnie delikatnie, szepcząc coś do mojego ucha.
-Cindy, uwierz mi, chciałem ci powiedzieć. Chciałem ci powiedzieć o wszystkim, ale...
-Ale co!? Zabrakło ci odwagi!? Czy może nie chciałeś psuć swojego idealnego życia!? - powiedziałam to, zanim zdążyłam ugryźć się w język. To oczywiste, że Justin nie ma idealnego życia. Dobrze wiem, co to znaczy wspomnienia. Co to znaczy TAKIE wspomnienia. I żałowałam, że wypowiedziałam to ostatnie zdanie, ale cóż, nie cofnę swoich słów.
-Cindy, to był wypadek. Nie chciałem go zabić, uwierz mi. - byłam niemal pewna, że Justin się zdenerwuje. On jednak zachował spokój, którego ja nie potrafiłam w sobie odnaleźć.

***Wspomnienie***

Szatyn, po otrzymaniu wiadomości od swojego przyjaciela, wsiadł do samochodu i pojechał prosto w umówione miejsce spotkania. Było to strome zbocze, na obrzeżach miast, gdzie poznali się wiele lat temu. Gdy dojechał, od razu podszedł do Austina, z rękoma schowanymi do kieszeni nisko opuszczonych spodni.
-Chciałeś porozmawiać. - zaczął, unosząc brwi, jednak nie spojrzał na bruneta.
-Tak. - odparł sztywno, zaciągając się papierosem, po którego sięgał naprawdę rzadko.
-O czym? - spytał szatyn, kopiąc jednocześnie kamień butem, który potoczył się i spadł w przepaść.
-Raczej o kim. - warknął Austin, po raz pierwszy podczas tej rozmowy zdradzając swoje emocje. A Justin wiedział już dobrze, kogo dotyczyć będzie ta rozmowa.
-Cindy nie jest małym dzieckiem, żebyś musiał kontrolować jej życie, zrozum to wreszcie. Ma szesnaście lat i ma prawo sama decydować, z kim chce rozmawiać, z kim chce się całować i z kim sypiać. - czuł, że powiedział o słowo za dużo, jednak teraz nie mógł już tego cofnąć i jedynie czekał na wybuch przyjaciela.
Ten jednak milczał przez dobre kilka chwil, aż w końcu zacisął szczękę oraz pięści i głośno wypuścił powietrze.
-Spałeś z nią? - warknął, nadal nie zerkając nawet w stronę przyjaciela.
-Nie, nie spałem, ale było blisko. - odparł. - A ty nie możesz zabronić tego ani jej, ani tym bardziej mi. - kiedy uniósł wzrok, poczuł mocne szarpnięcie i pięści Austina, zwinięte na jego koszulce.
-Masz się do niej nie zbliżać, rozumiesz!? - krzyknął, popychając go lekko. Szatyn zachwiał się, jednak nie stracił równowagi. - To, że ktoś zrobił piekło z twojego życia nie oznacza, że musisz jeszcze bardziej spieprzyć życie mojej siostry! - tym przegiął. Uderzył w czuły punkt Justina i sprawił, że w oczach zapiekły go słone łzy. Nie kontrolował swoich emocji, jednocześnie nie kontrolując złości. Zbliżył się do bruneta i w jednej chwili popchnął go, sprawiając, że chłopak osunął się ze skarpy i spadł w przepaść. Justin jeszcze przez parę chwil wpatrywał się w jego ciało, kiedy w końcu dotarło do niego, co zrobił. W jednej chwili po jego policzkach zaczęły spływać łzy. Austin był dla niego więcej, niż tylko przyjacielem. Był dla niego bratem, oparciem, zawsze mógł na niego liczyć. Zrozumiał, że to on go zabił. Przez przeszłość i tę jedną, drobną dziewczynę, przez którą ich przyjaźń legła w gruzach...

***Koniec wzpomnienia***

-Przestań się głupio tłumaczyć, Justin. Zabiłeś go. Zabiłeś mojego brata. Nigdy, powtarzam, nigdy ci tego nie wybaczę. - i wtedy właśnie nadszedł moment, w którym musiałam wypowiedzieć te słowa. - Lepiej będzie, jeśli się rozstaniemy, Justin. - oczywiście, nie patrzyłam mu w oczy. Nie potrafiłabym. Rozstanie, do którego byłam wręcz zmuszona, cholernie mnie bolało. Ja naprawdę nie chciałam odchodzić od Justina, jednak nasz związek nie miał już żadnej przyszłości.
-Nie zostawisz mnie, Cindy. Nie pozwolę ci na to. - nie potrafiłam unieść wzroku, kiedy wyczułam w jego głosie smutek. Teraz, kiedy znałam już całą prawdę, nie potrafiłam go słuchać. Nie potrafiłam, ponieważ czułam, jak bardzo cierpi i cierpiał przez te wszystkie lata. - Słyszysz? Nie możesz mnie zostawić. Nie możesz, nie teraz, proszę... - po ostanim z jego słów znowu się rozpłakałam. Nie spodziewałam się, że Justin będzie mnie prosił, abym z nim została, abym nie odeszła. Myślałam, że się wścieknie, że będzie na mnie krzyczał, bił. I uwierzcie, wolałabym to, niż jego cholerny smutek, który bolał mnie sto razy bardziej niż jakiekolwiek siniaki i uderzenia. - Kochanie... - wyszeptał, dosłownie łamiącym się głosem. - Malutka, spójrz na mnie. - siłą zmusił mnie, abym uniosła wzrok. Tak bardzo tego żałowałam. Mianowicie, w jego oczach lśniły najprawdziwsze łzy. Gdybym nie poszła dzisiaj na cmentarz, teraz przytuliłabym go do swojego serduszka i starała się pocieszyć. Naprawdę. Jednakże nie mogłam tego zrobić i musiałam się wręcz kontrolować, aby nie rzucić się Justinowi na szyję.
-Zachowaj te łzy dla siebie. - chciałam, aby ton mojego głosu był oschły i pozbawiony emocji. Zamiast tego, wyszedł mi szept, przepełniony uczuciami do niego.
Justin gwałtownie objął moją twarz dłońmi i dotknął moich ust swoimi. Zaczął muskać je delikatnie, lecz z taką namiętnością, jakiej nie wyczułam jeszcze nigdy. Chociaż bardzo nie chciałam, zaczęłam odwzajemniać pocałunek, stając na palcach i wplątując palce w jego włosy, z tyłu głowy. Tak cholernie go kochałam, że w tym momencie, kiedy on również okazał mi miłość, przestałam kontrolować sama siebie, a mój rozum przestał pracować. Minęło naprawdę dużo czasu, zanim zorientowałam się, co robię. Ze łzami w oczach i bólem w sercu odepchnęłam go od siebie. Justin jednak nadal pozostał w niewielkiej odległości ode mnie. Trzymał moje dłonie w swoich i patrzył na mnie tym wzrokiem, od którego ściskało się moje serce.
-Proszę, skarbie, zostań ze mną. Błagam cię o to, rozumiesz? - im dłużej na niego patrzyłam, tym bardziej miałam ochotę już nigdy go nie opuścić. To chore, dlatego jak najszybciej musiałam stąd wyjść, zanim całkowicie stracę głowę.
-Nie, Justin. To koniec. Ostateczny koniec. - spuściłam głowę i wyszarpałam dłonie z uścisku Justina. Powoli zaczęłam odchodzić na górę, kiedy przerwał mi dźwięk zamykania drzwi na klucz. Odwróciłam się więc w stronę wyjścia i uniosłam brwi, widząc Justina, trzymającego w dłoni klucz.
-Nie możesz mnie zostawić, Cindy. Nie pozwolę ci na to...

***

Po raz kolejny z całej siły uderzyłam pięścią w drzwi, jednak nic to nie dało. Wydałam z siebie głośny krzyk, upadając na kolana i szarpiąc za swoje włosy. Popadałam w paranoję...
Justin spełnił to, o czym mówił. Nie pozwolił mi odejść. Zamiast tego, zamknął mnie w piwnicy, uwięził. Chociaż szarpałam się, biłam go, krzyczałam, on siłą zaciągnął mnie tutaj i zamknął, samą ze sobą, ze swoimi myślami.
-Wypuść mnie stąd, psycholu! - wrzasnęłam, znów uderzając w drzwi. Oczywiście, ani drgnęły. Jedynie na schodach usłyszałam odgłos kroków, z każdą chwilą zbliżający się do moich uszu. Odskoczyłam od drzwi, kiedy zabrzęczał w zamku dźwięk klucza. Drzwi otworzyły się, a do środka wszedł Justin. Kiedy na parę chwil miałam otwartą drogę ucieczki, chciałam z niej skorzystać. Skończyło się jednak na tym, że Justin złapał mnie w pasie i przyciągnął do swojego ciała, a drzwi ponownie zamknął na klucz i schował go głęboko do kieszeni jeansów.
-Malutka, spokojnie. - zaczął głaskać mnie po plecach i włosach, a ja czułam w tym momencie obrzydzenie do niego. Jakim prawem mnie dotykał i przetrzymywał tutaj? Powiedziałam w prost, że to koniec i że nasze wspólne życie nie ma już przyszłości. Czy on nie potrafi tego zaakceptować?
-Puść mnie. - powiedziałam roztrzęsionym głosem. Gdy poluźnił uścisk, pobiegłam na drugi koniec pomieszczenia i usiadłam tam na podłodze, przyciągając kolana do klatki piersiowej i obejmując je ramionami. Justin westchnął głośno i podszedł do mnie, aby założyć kosmyk niesfornych włosów za moje ucho.  - Nie dotykaj mnie! - krzyknęłam, czując, że jego dotyk znowu zaczął sprawiać mi ból.
Nie posłuchał moich słów. Wręcz przeciwnie, usiadł obok mnie na podłodze i zaczął sunąć dłonią po moim ramieniu w górę i w dół. Nie powiedziałam już nic. Po co, skoro moje słowa i tak na niego nie działają. I nie wiem, dlaczego to robił, dlaczego był tak spokojny, tak delikatny, tak czuły i kochany. W jednej chwili czułam do niego obrzydzenie i nienawiść i również w tym samym momencie współczułam mu całym sercem każdego ze wspomnień.
-Cindy, zostaniesz ze mną, zobaczysz. Będzie nam razem dobrze, uwierz mi. - bałam się. Cholernie się bałam, ponieważ jego głos przypominał zmieniony ton lalki. Był tak przeraźliwie pusty. Tak pusty, jak jego oczy.
-Nie zostanę, nie chcę. Zabiłeś mi brata. Nie potrafię z tobą być, zrozum to wreszcie. To dla mnie za dużo. Nadal nie potrafię pogodzić się z jego śmiercią, a teraz, tak nagle, dowiaduję się, że... że to wszystko przez ciebie. Dlaczego to zrobiłeś? - wiedziałam, że czekało mnie jeszcze sporo płaczu, skoro na samo drobne wspomnienie o Austinie poczułam pod powiekami łzy.
-Koteczku, to był wypadek, uwierz mi. Przecież nie chciałem go zabić, był moim przyjacielem. Pokłóciliśmy się, tak wyszło. To nie moja wina. - jeszcze bardziej przybliżył się do mnie i objął mnie ramionami, jedną dłoń układając na moich plecach, natomiast drugą z tyłu głowy. Kiedy on przytulał mnie do siebie, ja płakałam, a moje łzy były wielkości grochów. Trzęsłam się i nie potrafiłam wyrwać z uścisku Justina. Kurwa, ja nie chciałam, aby on przestał mnie przytulać. Nie chciałam, ponieważ w jego ramionach czułam się po prostu bezpiecznie. W tym momencie wiedziałam, że nie byłby w stanie zrobić mi krzywdy, dlatego chciałam, aby jak najdłużej mnie dotykał i aby składał jak najwięcej pocałunków na moim czole. I nienawidziłam siebie samej za takie myśli.
-Zobaczysz, uda nam się. Wszystko razem poukładamy, tylko zapomnij o tym. Zapomnij. - kiedy głaskał mnie po policzku i ścierał moje łzy, chyba dodatkowo przekazywał mi tym gestem swoje emocje. - Wiesz, jak cię kocham, aniołku. Wszystko bym dla ciebie oddał. Dlatego zostań ze mną, a zobaczysz, że będziesz szczęśliwa. - kolejny raz wybuchnęłam płaczem. Dlaczego nie mógł być taki wtedy, kiedy starałam się naprawić nasze relacje? Dlaczego przez tyle czasu znęcał się nade mną i psuchicznie i fizycznie, zamiast okazywać mi swoją miłość?
-Przestań, proszę cię, przestań. Nie chcę, nie potrafię już tego słuchać. - jeszcze bardziej przyciągnęłam do siebie kolana i zatkałam dłońmi uszy. Wtedy poczułam, jak Justin delikatnie odchylił moje ciało do tyłu, sprawiając, że położyłam się na ziemi. Zanim zdążyłam się zorientować, oparł się na łokciach za moją głową i delikatnie musnął moje usta. Tak bardzo chciałam tego uniknąć, a jednocześnie tak chciałam pogłębić ten pocałunek. I kiedy Justin przejechał językiem po mojej wardze, poddałam się. Zaczęłam jeszcze mocniej połakać, jednocześnie oddając pocałunek. Wręcz zachłannie muskałam jego usta, tak bardzo za tym tęskniłam. Czułam, jak Justin zaczął się delikatnie uśmiechać. Ja nie potrafiłam tego uczynić. To wszystko zbyt bardzo mnie bolało. Nie przerwałam jednak naszego małego aktu miłości. A wiecie, co było najgorsze? Że nie chciałam na tym przestać, naprawdę. W moim umyśle zachowało się jednak jeszcze odrobinę zdrowego rozsądku i gdy Justin wsunął rękę pod moją koszulkę, odepchnęłam go od siebie, równocześnie z kolejnymi łzami, które wypłynęły z moich oczu
-Nie możemy, rozumiesz!? Nie możemy być razem! Ja nie mogę być z tobą! Nie możemy się całować, sypiać ze sobą. Kurwa, nie możemy! Zabiłeś mojego brata, nie wybaczę ci tego, rozumiesz!?
-Skarbie, wiem, że mnie kochasz, a ja kocham Ciebie. Dlaczego więc cały czas nas rozdzielasz? - kiedy odeszłam na drugą stronę pomieszczenia, Justin poszedł zaraz za mną,
-Odejdź, odsuń się, zostaw mnie w spokoju! - pisnęłam, ponownie upadając na kolana. Psychicznie nie wytrzymywałam i wręcz wariowałam. Nie wiedziałam już, co mam robić. Czy do końca życia miałam siedzieć, zamknięta w piwnicy? Czy już nigdy nie będzie mi dane zobaczyć słońca, błękitu nieba?
-Kocham cię, wiesz? - Justin ukucnął obok mnie, uśmiechając się. To nie był normalny uśmiech, Justin również zaczynał wariować. To był uśmiech człowieka, chorego psychicznie.

***

To straszne, ale nie wyszłam z tego pomieszczenia do końca dnia. Siedziałam pod ścianą, płakałam i myślałam nad wszystkim. Starałam sobie przypomnieć pierwszy dzień, kiedy przeprowadziłam się do Austina. I mimo że wydaje się to tak odległe, dzień ten nastąpił bardzo niedawno. Pamiętam dokładnie pierwsze wrażenie, jakie zrobił na mnie Justin. Właściwie, nie potrafiłam wyrobić sobie o nim zdania. Od początku był tajemniczy i małomówny. Rzadko dowiadywałam się o nim czegokolwiek. I właśnie ta aura sprawiała, że mimo początkowego strachu, starałam się bardziej go poznać i rozszyfrować. Chciałam wiedzieć, co czuje, co myśli, o mnie, jak i o życiu. Nigdy nie udało mi się tego dokonać, poniewać Justin nigdy nie otworzył się przede mną. Dopiero dzisiaj pokazał część swoich emocji. Mały ułamek, z wielkiej całości.

***Wspomnienie***

Po wszystkich krzykach, pocałunkach i łzach, siedziałam w kącie pomieszczenia, skulona, z kolanami przyciągniętymi do piersi. Wpatrywałam się w jeden martwy punkt na podłodze i chociaż chciałam, nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. Czułam na sobie spojrzenie Justina, cały czas, przez kilka godzin. Upominanie go nie przynosiło żadnych efektów, dlatego zrezygnowałam z jakichkolwiek prób. Nic nie dałyby mi również krzyki. Po prostu odpuściłam.
-Co opowiadała ci moja matka? - spytał w końcu, przerywając ciszę, po raz pierwszy od długiego czasu. Zdziwił mnie swoim pytaniem, lecz od razu wiedziałam, co ma na myśli. Tak, jak powiedziała pani Bieber, miało być to tajemnicą. Jednak jestem jej wdzięczna, że nie dotrzymała obietnicy, danej Justinowi, i opowiedziała nam wszystko. Dzięki temu mogłam zrozumieć Justina i jego postępowanie. Cóż, starałam się to zrozumieć.
-O... O twojej opiekunce i o tym, co robiła... - powiedziałam to bardzo cicho i niepewnie. Ja osobiście nie chciałabym, żeby ktoś wracał do moich wspomnień. On najwyraźniej był bardziej odporny i potrafił ukrywać emocje, o czym przekonałam się już dawno, ponieważ nie zareagował na moje słowa w żaden sposób. Jego wzrok nadal wbity był tępo w moją postać, a dłonie splecione na karku.
-Co dokładnie mówiła? - znowu żadnych emocji. Ton jego głosu zaczął mnie powoli przerażać, dosłownie.
-O tym, jak cię traktowała, co robiła... - nie potrafiłam opisać bardziej szczegółowo. Sama myśl o tym, co przeszedł Justin jako mały dzieciak, cholernie mnie bolała. Nie chciałam wyobrażać sobie tego wszystkiego, dlatego nie kontynuowałam. Justin doskonale wiedział, o czym mówiłam.
-Widzisz, byłaś egoistką, kochanie. Nie pomyślałaś, że mogłem przejść przez coś podobnego do twojej historii, prawda?
-Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedziałeś? Dlaczego? Przecież zrozumiałabym cię i wszystko to, co robiłeś. Nie miałabym nawet do ciebie pretensji, starałabym ci się pomóc. Dlaczego mi nie powiedziałeś?
-Może dlatego, że nie jestem w stanie nikomu w pełni zaufać? - takiej odpowiedzi szczerze się nie spodziewałam. Był moim chłopakiem, kochał mnie i nie potrafił zaufać mi na tyle, aby opowiedzieć o swojej przeszłości? Przecież on wiedział o mnie wszystko. Muszę przyznać, zabolało mnie to odrobinę, ale starałam się tego po sobie nie pokazać.
-Nawet mi? - spytałam, z minimalną nadzieją w głosie.
-Tak, Cindy. Jesteś w końcu kobietą, do których ja nie mam zaufania. I moja miłość do ciebie niczego tutaj nie zmieni. - dzisiejszego dnia Justin był taki... Taki poważny. Jego głos przyprowadzał mi na myśl dużo starszego mężczyznę. Doskonale wiedział, co mówi, a każde jego słowo idealnie współdziałało z innymi.
-Rozumiem... - szepnęłam, spuszczając głowę i po raz kolejny zaczynając bawić się rękawami swojej bluzki.

***Koniec wspomnienia***

Usłyszałam dźwięk klucza, przekręcanego w zamku, a następnie drzwi od pomieszczenia otworzyły się. Nie podnosiłam głowy, ponieważ doskonale wiedziałam, że to Justin. Nikt inny nie mógłby tutaj wejść.
-Przemyślałaś to wszystko? Zostajesz ze mną? - już od progu usłyszałam jego głos, za który oddałabym własne życie. Jakie to głupie i bezsensowne...
-Powiedziałam ci, Justin. Nie mam zamiaru z tobą być. Chociaż cię kocham, nie chcę cię znać. Nie po tym, co zrobiłeś. To okropne, wiesz? I jednocześnie nienawidzę cię za to. Wszystko mogłabym ci wybaczyć, ale nie Austina. To zbyt wiele i dobrze o tym wiesz. - kiedy on zbliżał się do mnie, po ziemi przeczołagałam się do końca pomieszczenia. Wyraz jego twarzy znacząco się zmienił. Powiem szczerze, zaczęłam się go bać. Kolejny już raz.
-Przykro mi, Cindy, ale nie dajesz mi wyboru. Nie możesz tak po prostu ode mnie odejść i być z innym. Skoro nie chcesz być ze mną, nie będziesz z nikim. - moje oczy rozszerzyły się do nienaturalnych rozmiarów, kiedy zrozumiałam, że jego słowa brzmią dokładnie tak samo, jak słowa Zayna. - Odechce Ci się...

~*~

Ugh, już tak blisko koniec...
Co sądzicie o tym wszystkim?
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
ask.fm/Paulaaa962

21 komentarzy:

  1. Niech on ją zostawi w spokoju. :( Jest chory psychicznie a ona tyle wycierpiała :(.http://glamlipstick.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. O mój Boże.. Justin zwariował.. Po prostu jest chory psychicznie! W momencie, kiedy zaczął ją błagać, aby go nie zostawiała, w moich oczach rozbłysnęły łzy.. Zobaczyłam wtedy w nim tego małego chłopca, który błagał rodziców, aby go nie zostawiali z tą opiekunką i potem już po prostu wszystko popłynęło..Musiałam przerwać czytanie i uspokajać się w łazience, bo moja rodzina pewnie spoglądałaby krzywo, gdyby zauważyła, że płaczę do komputera.. xd
    Nie mogę uwierzyć dalej, że Justin to wszystko przeszedł.. Ale niestety, to nie usprawiedliwia tego, że zabił Austina. Na miejscu Cindy zrobiłabym to samo. Ale.. Jak on mógł ją tam zamknąć?! Boże, mam nadzieję, że ktoś ją stamtąd wyciągnie, błagam..
    To chora miłość..
    Chyba nie mam nic więcej do dodania, prócz tego, że jak zwykle mnie zaskoczyłaś. Dziękuję Ci za to, kochana. <3
    Jesteś wspaniałą autorką i tak jak inne Twoje czytelniczki, czekam na Twoją książkę! ;D
    ~ Drew.
    http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. O cholera, rozdział... brak mi slow. Justin jest popieprzony psychicznie. Patologia w jego umyśle się kryje. JUz nie mogę sie doczekać nexta. Boje się o Cindy, szkoda mi dziewczyny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu ;( Błagam niech on da jej żyć, on za dużo wycierpiał tak jak i ona, gdyby spotkał się z Austinem gdzie indziej ;(

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurwa... Justin nawet nie próbuj zmieniać się w Zayna bo cię kurwa sama zabije!!
    Yhh a ty Cindy weże mu wybacz... on tego nie zrobil celowo targaly nim emocje i zrobil to pod ich wpywem ona także ich nie kontrolowała... a Austin po prostu przecholowal bo wiedzial jak dla Jusa jest to wrażliwy temat.. Więc podsumowująć Justin jest nie winny i ewidentnie powinien być Happy End ;') Cindy masz mu wybaczyć :**
    Weim komentarz beznadziejny ale to mój pierwszy więc z góry sory :x

    OdpowiedzUsuń
  6. Uh. Gdyby Austin nie powiedział To, że ktoś zrobił piekło z twojego życia nie oznacza, że musisz jeszcze bardziej spieprzyć życie mojej siostry! To Justin by się nie zdenerwował i by Austin żył. Tak naprawde przez jedno słowo umarł. Jak Justin mógł ją zamknąć chyba z Tej miłości jej nie zabije. O nie proszę. I nie wiem co jescze napisać. Po prostu huh. Zakończenie ma być szczęśliwe.

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział cudowny. Nie chce końca , nieee :( To już b,edzie trzecie skończone opowiadanie :) ale na szczęscie czwarte już jest zaczęte :) Oby Cindy on nic nie zrobił, niech ją wypuści ... skoro nie miał odwagi powiedzieć o Austinie... ;c

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezu Justin juz calkiem sfiksowal.
    Co on ma zamiar zrobic.
    Matko zeby nie powtorzy tylko czynow Zayna.
    Dlaczego on jest taki.
    Czemu nie da jej spokojnie odejsc.
    Zrob jakos tak zeby sie dobrze skonczylo.
    Justin zacznie sie leczyc psychicznie i będą szczęśliwy.
    Super rozdzial. Zycze weny i czekam na następny ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Z jednej strony Justin zachowuje się jak psychol i strasznie ją krzywdzi ale z drugiej tak bardzo mi go szkoda, to wszystko co przeszedł... I tak bardzo kocha Cindy.. Niech ją wypuści, bo to już jest chore. Ale tak bardzo chciałabym żeby w końcu byli razem, szczęśliwi, żeby Cindy mu wybaczyła, choć wiem że to trudne... Starsznie mnie ciekawi co dalej będzie z nimi! Więc proszę Cię, dodaj jak najszybciej możesz kolejny rozdział :) Życzę weny, kc xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże, co za psychopata.. Niech ona mu nie wybaczy.. Spodziewam się jak to się skończy. Ale mam ogromną nadzieję, że się mylę. Myślę, że Justin odda ją Zaynowi... Błagam obym się myliła! :'(

    OdpowiedzUsuń
  11. Omg! Tak bardzo chce żeby on się opamietał i żeby byli razem

    OdpowiedzUsuń
  12. Dlaczego no dlaczego ty kończysz w takich momentach ! Ugh ! Rozdział niesamowity a tego po Justin'ie bym się nie spodziewała :o Kocham . <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Pierwsze słowo, które wypowiedziałam po przeczytaniu tego rozdziału brzmiało "genialne" i tak też uważam. To jest świetne. Nie umiem opisać uczuć, po przeczytaniu. Jesteś wspaniała, a to co piszesz równie idealne. Czekam na kolejny i codziennie będę sprawdzała. Dziękuję, za to, że piszesz. <3 -Karolina.

    OdpowiedzUsuń
  14. Kocham cie. Ale za to co ty jej robisz czasami mam ochote cie zabic😍 ja poprostu nie rozumiem dlaczego w ff te dziewczyny zawsze mu wybaczaja. Ja rozumiem milosc itd. Ale xaeby tak poprostu ja nawet jako Belieber nie dalabym rady czegos takoego w swoim zwiazku zniesc!!!! Ugh... ale i tak kocham cie i twoje opowiadania mozesz mnie informowac?? Tt- @BelieveInYouJB

    OdpowiedzUsuń
  15. O ja cię!
    To przeraża! W sensie pozytywnym xd
    Jedno słowo: GENIALNE

    OdpowiedzUsuń
  16. Matko co on wyprawia :o !!

    OdpowiedzUsuń
  17. O BOŻE PRZENAJŚWIĘTSZY! Czy pisałam w poprzednim komentarzu jak bardzo się trzęsłam czytając tamten rozdział?? To wyobraźcie sobie jaka jestem roztrzęsiona w tej chwili!!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. weź długopis i kartkę ;p 1. Napisz imię osoby płci przeciwnej.

    2. Który kolor najbardziej lubisz: czerwony, czarny, niebieski, zielony czy żółty?

    3. Pierwsza litera twojego imienia?

    4. Miesiąc urodzenia?

    5. Który kolor bardziej lubisz czarny czy biały?

    6. Imię osoby tej samej płci.

    7. Ulubiony numer?

    8. Wolisz jezioro czy morze?

    9. Napisz życzenie (możliwe do spełnienia!).

    Skończone – zobacz poniżej:

    Odpowiedzi

    1. Kochasz tę osobę.

    2. Jeżeli wybrałaś /eś:

    Czerwony – twoje życie jest pełne miłości. Czarny – jesteś konserwatywna /y i agresywna /y. Zielony – twoja dusza jest zrelaksowana i jesteś osobą na luzie. Niebieski – jesteś spontaniczna /y i kochasz całusy i pieszczoty tych, których kochasz. Żółty- jesteś bardzo szczęśliwą osobą i udzielasz dobrych rad tym, którzy są w dołku.

    3. Jeżeli pierwsza litera twojego imienia jest:

    A-K - masz w sobie dużo miłości, którą ofiarujesz bliskim i przyjaciołom.

    L-R - Próbujesz cieszyć się życiem na maxa a twoje życie uczuciowe wkrótce rozkwitnie.

    S-Z - lubisz pomagać innym a twoje przyszłe życie uczuciowe wygląda bardzo dobrze.

    4. Jeśli urodziłaś /eś się w:

    Styczeń – Marzec Rok minie ci bardzo dobrze i odkryjesz, że zakochasz się w kimś zupełnie nie oczekiwanym.

    Kwiecień - czerwiec Twój związek (uczuciowy) jest bardzo silny, będzie trwał długo i pozostawi wspaniałe wspomnienia na zawsze.

    Lipiec- wrzesień Będziesz mieć wspaniały rok i doświadczysz dużą zmianę w życiu na lepsze.

    Październik – grudzień Twoje życie uczuciowe nie będzie zbyt wspaniałe, ale w końcu odnajdziesz swoją bratnią duszę.

    5. Jeśli wybrałaś /eś

    Czarny: twoje życie obierze inny kierunek, co będzie dla ciebie bardzo korzystne i bardzo cię to ucieszy.

    Biały : Będziesz mieć przyjaciela, któremu można będzie całkowicie zaufać i zrobiłby dla ciebie wszystko, ale ty możesz sobie z tego nie zdawać sprawy.

    6. Ta osoba jest twoim najlepszym przyjacielem.

    7. To jest ilość twoich bliskich przyjaciół w twoim życiu.

    8. Jeśli wybrałaś /eś:

    Jezioro: Jesteś lojalnym przyjacielem i kochanką /iem.

    Morze: Jesteś bardzo spontaniczna /y i lubisz zadowalać ludzi.

    9. To życzenie spełni się tylko wtedy, gdy wstawisz ten test do 5 innych odp w ciągu jednej godziny. Wklej je do 10 innych komentarzy spełni się przed twoimi następnymi urodzinami

    OdpowiedzUsuń
  19. Harrah's Ak-Chin Casino Resort - Mapyro
    HARRAH'S AK-CHIN CASINO 나주 출장샵 RESORT in Maricopa Arizona at 1 Highway 85139 US. Find reviews 세종특별자치 출장마사지 and discounts 서산 출장마사지 for AAA/AARP members, seniors, Room Windows: Windows Do OpenCheck In: 4pmRoom GDS: 시흥 출장마사지 Not AvailableCheck Out: 익산 출장샵 11:00 AMRoom Windows: Windows Do Open Rating: 3.5 · ‎6,305 votes

    OdpowiedzUsuń