poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 25...

Wpatrywałam się w tęczówki szatynki, kiedy ona wpatrywała się w moje. Nie spodziewałam się tego. Naprawdę nie spodziewałam się, że siostra Justina okaże mi się tak znana. Wielokrotnie ją widziałam, ponieważ była dziewczyną mojego brata. I nie mówię teraz o Austinie, tylko o Zaynie. Często przebywała w moim starym domu, jednak nigdy, kiedy Zayn przyprowadzał tych wszystkich mężczyzn. Ona o tym nie wiedziała, a Zayn chciał wszystko przed nią ukryć. Owszem, widziała siniaki na moim ciele, lecz brunet dawał jej inne wyjaśnienia. Jednak znacząco poznałam ją w całkiem innej sytuacji...
***Wspomnienie***
Kiedy nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, otworzyłam drzwi od domu mojego chłopaka. Weszłam do środka, gdzie również panowała niesamowita cisza. Dopiero odgłosy, dobiegające z góry, dały mi znak, żebym tam się udała. Weszłam schodami na pierwsze piętro, kierując się prosto do sypialni Jaxona. Gdy złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi, doznałam szoku. Mój chłopak, mężczyzna, którego kochałam, uprawiał seks z dziewczyną mojego brutalnego brata. Moje usta lekko się rozchyliły, kiedy z niedowierzaniem wpatrywałam się w scenę, rozgrywającą się przede mną. Kiedy Jaxon zobaczył, że stoję w progu, zsunął się z Jazzy i nakrył kołdrą.
-Kochanie, to nie tak, jak myślisz. - niemal natychmiast zaczął się tłumaczyć.
-Więc jak? - załkałam, nie wiedząc nawet kiedy, po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
-Ona mnie uwiodła. - zająkał się, wymawiając te słowa.
-Rozumiem, na siłę zaciągnęła cię do łóżka. - prychnęłam cicho. - Zachowaj dla siebie te swoje żałosne tłumaczenia, Jaxon.
-Skarbie, to dlatego, że od dłuższego czasu ze mną nie spałaś. Zrozum, potrzebowałem tego. - wtedy zaczęłam płakać jeszcze mocniej i nie potrafiłam przestać.
-Wybacz, że nie chciałam z tobą sypiać po tym, jak zostałam zgwałcona. - wydusiłam z siebie, a następnie szybko wyszłam z pokoju, zbiegłam schodami na dół i opuściłam dom, trzaskając za sobą drzwiami.
***Koniec wspomnienia***
-Cindy, przepraszam, ja nie chciałam. Zayn mnie do tego zmusił. Nigdy nic do ciebie nie miałam. Nie wiedziałam nawet, że Jaxon był twoim chłopakiem. - szatynka zaczęła się przede mną tłumaczyć.
-Spokojnie, Jazzy, ja nie jestem na ciebie zła. - posłałam jej delikatny uśmiech. Dziewczyna podeszła do mnie i przytuliła mnie lekko, głaszcząc po plecach.
-Przepraszam. - szepnęła mi do ucha, aby tym razem chłopaki tego nie usłyszeli.
-No cóż, widzę, że nie trzeba was sobie przedstawiać. - mimo, że starał się to ukryć, widziałam, że Austin ucieszył się, że się znamy, a przede wszystkim, że mamy ze sobą dobry kontakt.
Justin, widząc to, machnął lekceważąco ręką i wszedł schodami na górę, nawet jednym słowem nie komentując całego zajścia. Widziałam, jak Jazmyn przewróciła oczami na zachowanie swojego brata. Cóż, Justin miewał gwałtowne zmiany nastrojów i trzeba się było po prostu do tego przyzwyczaić.
-Cieszę się, że moje dwie dziewczynki się ze sobą dogadują. - Austin oparł ramiona na naszych barkach i przyciągnął do siebie w uścisku.
-Kochanie, dusisz nas. - jęknęła Jezzy, wykrzywiając twarz w lekkim grymasie.
-Przepraszam, słoneczko. - objął jej biodra dłońmi i pocałował namiętnie.
-To ja nie będę wam przeszkadzać. - uśmiechnęłam się delikatnie, po czym udałam się schodami na górę.
Kiedy weszłam do swojego pokoju, zastałam Justina, leżącego na moim łóżku. Z głośnym westchnieniem, zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do niego, siadając na materacu obok.
-Co cię tu do mnie sprowadza? - ułożyłam dłoń na jego nagiej klatce piersiowej i poogładziłam, najpierw ją, a potem zjechałam do mięśni brzucha, czując, jak spina je pod wpływem mojego dotyku.
-Dobrze znacie się z Jazzy? - spytał, układając ręce za głową i tępo, bez celu, wpatrując się  sufit.
-Od jakiegoś czasu. Dlaczego pytasz? - westchnęłam, wsuwając palce w swoje włosy, odrzucając je do tyłu.
-Z czystej ciekawości. - zironizował a mi niemal natychmiast nie spodobał się ton jego głosu.
-Justin, mój brat opowiedział mi w skrócie, dlaczego tak nienawidzisz swojej siostry. - starałam się uchwycić jego spojrzenie. Drgnął pod moją dłonią i powoli powędrował wzrokiem na moją osobę.
-Co on ci na mnie nagadał? - podniósł się do pozycji siedzącej, lekko uderzające dłońmi o swoje kolana. Następnie spuścił wzrok i podrapał się z zakłopotaniem po karku. Widziałam, że skrępowało to szatyna, a może nie tyle skrępowało, ile zawstydziło.
-Mówił mi że byłeś zakochany w jakiejś Katy, ale źle ją traktowałeś i za sprawą Jezzy, ona z tobą zerwała. Austin mówił o tym, jakby to była jedna z najlepszych rzeczy. - spoglądałam na niego spod rzęs, nie wiedząc, jakiej reakcji mam się spodziewać. Z jednej strony chciałam dowiedzieć się o nim czegoś więcej, a z drugiej nie chciałam wyprowadzać go z równowagi.
-Wszystko, co powiedział ci Austin jest jednym, wielkim kłamstwem. -  wtedy objął moją twarz dłońmi i kciukami potarł moje policzki. - Proszę, nie wierz w jego słowa. On, moja siostra i Katy... Oni to wszystko razem uknuli i nie wiem, dlaczego tak mnie traktują. Z jednej strony udawali przyjaciół, a z drugiej okazali się całkowicie inni. Dzięki Bogu nie kochałem Katy tak mocno i nie złamała mi serca. Trochę pocierpiałem, jednak po krótkim czasie o wszystkim zapomniałem.
-A dlaczego biłeś swoją siostrę? - jego wcześniejsze wyznanie silnie dotarło do mojego wnętrza, jednak nie mogła dać tego po sobie poznać -Nigdy w życiu nie uderzyłem Jazzy. To ciąg dalszy ich kłamstw. Moja siostra wiedziała, że jeśli powie o tym rodzicom, będę musiał się wyprowadzić. -wziął głęboki oddech i przeczesał palcami włosy. - Nie wiem, co ja im takiego zrobiłem, że w ten sposób mnie potraktowali. Nie wiem, jestem jakiś gorszy, czy o co chodzi? - byłam niemal pewna, że w tym momencie zobaczyłam w jego oczach szklanki, a ten fakt niesamowicie mnie zaskoczył jak i wzruszył. - Teraz również zastanawiam się czy nie wpadli na kolejny plan. Może masz mnie w sobie rozkochać, a potem zostawić. Tak, jak robi to każdy po kolei. - spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
-Justin, ja nie jestem taka. Nie chcę, żebyś tak o mnie myślał. - ułożyłam dłoń na jego policzku i starłam z niego jedną samotną łzę.
-Czyli mi wierzysz, Cindy? Wierzysz, że nic nie zrobiłem? - przez jego słowa spuściłam głowę, bawiąc się kawałkiem prześcieradła. - Myślałem, że mi ufasz. - dodał smutno, a ja poczułam się jeszcze gorzej.
-Justin, spójrz na mnie. - uiłożyłam dłoń pod jego brodą i uniosłam głowę szatyna, aby spojrzał mi w oczy. - Ufam ci i mam zamiaru cię skrzywdzić. Nie wiedziałam, że mój brat może być taki. Nadal ciężko mi w to uwierzyć, ale to, co mówiłeś, brzmi na prawdę realnie, bardziej przekonująco, niż słowa Austina. - usiadłam bliżej niego, objęłam jego szyję ramionami i przytuliłam się do niego.
-Dziękuję. Czuję, że mogę ci zaufać. Nie jesteś taka, jak oni. Jesteś inna, Cindy. I za to ci dziękuję.
-Pamiętaj, że możesz mi powiedzieć o wszystkim. - odsuwając się od niego, przeczesałam lekko brązowe włosy chłopaka, a on posłał mi szczery uśmiech.
***
Nadszedł wieczór, a ja siedziałam na łóżku, w swoim pokoju, rysując coś bez celu w zeszycie. Właściwie cały dzisiejszy dzień spędziłam w domu. Nie miałam ochoty nigdzie wychodzić czy spacerować. Cały czas myślałam o tym, co powiedział mi Justin. Nie spodziewałam się po nim takiego wyznania, ale cieszyłam się, że zaufał mi w ten sposób. Czuł, że może na mnie polegać i nie mylił się.
Co do jego słów, uwierzyłam mu całkowicie. Nie miał podstaw, żeby kłamać. A ze względu na to, że zobaczyłam, iż mój brat ostatnio lekko się zmienił, nie ufałam mu już tak bardzo i temu, co mówił.
Wtedy drzwi od pokoju otworzyły się, a do środka weszła Jezzy.
-Mogę na chwilkę? - spytała cicho, z sympatycznym uśmieszkiem na ustach.
-Jasne. -odwzajemniłam gest, odkrywając kawałek kołdry po jednej stronie łóżka. Jazzy podeszła do niego i usiadła, łącząc razem kolana i układając na nich dłonie.
-Chciałam z tobą porozmawiać, Cindy. - westchnęła, przeczesując włosy.
-Zdążyłam się zorientować. - zaśmiałam się cicho, odkładając na bok zeszyt. Widziałam po jej ruchach, że była lekko skrępowana, co wzbudziło moją obawę, jak i ciekawość.
-Czy ciebie i Justina coś łączy? I nie mam tu na myśli wspólnych spacerków, czy oglądania telewizji. - spojrzała na mnie spod kurtyny rzęs.
-Nie, nic nas nie łączy. - odrobinkę skłamałam, ale ja i Justin jedynie się całujemy. Nie ma między nami żadnej więzi psychicznej.
-Cindy, widziałam, co robiliście, kiedy tu przyszłam. - posłała mi sceptyczne spojrzenie, przez które ja przewróciłam oczami.
-Austin cię tu przysłał? Naprawdę nie mam ochoty rozmawiać z nim ani bezpośrednio, ani przez pośrednika. To moja sprawa. Moja i Justina. I nie wiem, dlaczego się w to wtrącacie. - dałam upóst swoim emocjom, wyrzucając ręce w powietrze.
-Cindy, my cię chcemy przed nim ostrzec. On udaje kochanego i troskliwego, a naprawdę jest całkiem inny, tylko...
-Nie, Jazzy. - przerwałam jej, ponieważ nie mogłam już dłużej, po raz kolejny, tego słuchać. - To wy z niego takiego zrobiliście. Za każdym razem robiliście z niego tego najgorszego.
-Cindy, nie znasz go i nie wiesz, jaki jest naprawdę.
-Wiesz, zdążyłam go już trochę poznać, a zwłaszcza dzisiaj, kiedy siedział tutaj dzisiaj i płakał, opowiadając mi to wszystko. Płakał, rozumiesz? A to wszystko przez was i przez to, jak go traktowaliście.
-On umie doskonale grać. Nie był szczery, uwierz mi. Każda łza była wymuszona, a wiesz, dlaczego? - uniosła brwi, robiąc krótką przerwę. - Ponieważ on nie ma uczuć. - powiedziała to z taką pewnościę, tak brutalnie, ze aż mnie to zabolało.
-Wyjdź stąd, Jazzy. Nie chcę już z tobą rozmawiać. - tak po prostu wskazałam jej drzwi. Nie miałam siły kontynuować tej rozmowy.
-Będziesz tego żałować, Cindy, i jeszcze wspomnisz moje słowa. Zobaczysz.
-Wyjdź, Jazzy. Nie mam zamiaru już tego słuchać, rozumiesz? Przestańcie go tak traktować, to tak dużo? Mam was dość. - wtedy ja wstałam z łóżka i weszłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Oparłam się o nie plecami i zsunęłam się na podłogę, przyciągając kolana do klatki piersiowej.
Jednego byłam pewna. Osobą, której bezgranicznie ufam, nie jest Austin czy Jazzy, tylko Justin...
***
Wieczorem, przed samym snem, zeszłam na dół, aby napić się wody. Już na schodach usłyszałam odgłosy kłótni. Kłótni, między Jazzy i Austinem, a Justinem. Wtedy jeszcze silniej uwierzyłam w słowa Justina.
-Przestań w końcu udawać, Bieber! - krzyknął mój bratm wyrzucając ręce w powietrze. Szkoda zrobiło mi się szatyna. Znowu ktoś na niego naskakiwał. Chciałam, żeby chociaż we mnie miał oparcie.
-Nikogo nie udaję. To wy uwzięliście się na mnie z niewiadomego powodu. - powiedział spokojnie, co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w moich przekonaniach.
-My? To ty jesteś psychicznie chory! - pisnęła Jazmyn, tak, że aż musiałam zatkać uszy.
Nie chciałam już dłużej tego słuchać, dlatego zeszłam po schodach na sam dół, tym samym przerywając kłótnię. Ich wzrok padł na mnie, ale tylko Justin lekko się uśmiechnął, co odwzajemniłam. Jak gdyby nigdy nic, udałam się do kuchni i nalałam sobie do szklanki wody, następnie wypijając ją duszkiem.
-Chodź, maleńka. - Austin złapał szatynkę za rękę. - Idziemy na górę. - spojrzał znacząco, a wręcz bezczelnie, na Justina, jakby chciał go sprowokować. Oboje dobrze wiedzieliśmy, co to oznacza.
Justin, z lekko zdenerwowanym wyrazem twarzy, usiadł przy blacie, na wysokim krześle barowym. Złożył dłonie, jak do modlitwy i oparł na nich głowę. Z góry zaczął dochodzić do nas chichot Jezzy, przez co szatyn zacisnął pięści.
-Spokojnie. - stanęłam na przeciwko niego, ułożyłam swoje dłonie na jego i pogładziłam je delikatnie.
-Kurwa, nie mam zamiaru przez całą noc wysłuchiwać, jak będą się pieprzyć. - warknął, przeczesując palcami włosy. Następnie uniósł wzrok i przeniósł go na mnie, zamykając moje dłonie w swoich. - Posłuchaj mnie, Cindy. Moi rodzice mają mały domek, kawałek za miastem. Pojedź tam ze mną. - kiedy spuściłam wzrok i wbiłam go swoje stopy, Justin uniósł moją głowę i spojrzał prosto w oczy.
-No nie wiem, Justin...
-Bardzo ładnie proszę... - wydął dolną wargę, przybierając minkę małego dziecka.
-No dobrze. - westchnęłam, z uśmiechem na ustach. Justin przytulił mnie do siebie, a następnie lekko pogłaskał po plecach i odsunął się.
-Idę spakować jeszcze tylko kilka rzeczy. - rzuciłam do niego, po czym wyminęłam szatyna i skierowałam się schodami na górę, ignorując dziwne odgłosy, dochodzące z sypialni mojego brata. Spakowałam do torby komplet koronkowej bielizny, dwie luźne koszulki, jedną do spania, a drugą na jutro, oraz parę krótkich spodenek. Spakowałam również kosmetyczkę, a następnie wyszłam z pomieszczenia i przedostałam się schodami na dół, do salonu, gdzie na kanapie siedział Justin i czekał na mnie.
-Powiedziałeś Austinowi? - spytałam, wskazując kciukiem na pierwsze piętro.
-Mam im teraz przerywać? - odparł pytaniem na pytanie, śmiejąc się cicho pod nosem. Przewróciłam teatralnie oczami i wyszłam z salonu, do przedpokoju, gdzie wsunęłam na stopy krótkie trampki i założyłam kurtkę, ponieważ na dworze było już dość chłodno. Justin otworzył przede mną drzwi i przepuścił mnie w progu, a następnie otworzył mi drzwi również od swojego samochodu i zamknął je za mną. Zajął swoje miejsce, po stronie kierowcy, po czym odpalił silnik i zjechał z podjazdu, na pustą, osiedlową drogę.
-Dziękuję, że zgodziłaś się ze mną pojechać. - chłopak delikatnie ułożył dłoń na moim kolanie, obserwując moją reakcję. Nie strąciłam jego ręki, ponieważ nie wystraszyłam się tego gestu.
-Nie masz za co. Dla mnie również niezręcznie byłoby ich słuchać. -  skrzywiłam się lekko, a szatyn wydał z siebie cichy chichot. - Nie śmiej się! - rzuciłam, z udawanym oburzeniem, uderzając go lekko w ramię.
-Proszę, nie bij mnie. - prychnął śmiechem, dociskając pedał gazu.
-Zastanowię się. - wypięłam do niego język, zakładając ręce na piersi i wbijając wzrok w przednią szynę oraz gwiazdy, swobodnie migające na niebie.
-O czym myślisz? - chwilową ciszę przerwał jego głos, kiedy wyciągnął jedną rękę i oparł ją za zagłówkiem mojego fotela.
-Właściwie to o wszystkim, tak ogólnie. - westchnęłam, przesuwając się w lewo na swoim miejscu. Pochyliłam się lekko i oparłam głowę na ramieniu szatyna. Czułam się w ten sposób po prostu bezpieczniej. Czując ciepło, bijące od jego ciała i ramię, owinięte wokół mojego, czułam się lepiej. Po prostu.
-Wiesz, myślenie męczy. Czasem dobrze jest nie myśleć o niczym. Ja tak robię. Kiedy mam dość wszystkich i wszystkiego idę w miejsce, gdzie nikt mi nie przeszkadza i przestaję myśleć, odcinam się od całego, otaczającego mnie, świata. - uniosłam lekko głowę i spojrzałam na niego z dołu, lecz chłopak nie oderwał wzroku od drogi.
-Nie znałam cię od tej strony. - szepnęłam.
-Wszyszcy, którzy myślą, że mnie znają, są w wielkim błędzie. - postukał palcami o kierownicę, wpatrując się w przednią szybę. Ja jednak w dalszym ciągu podziwiałam jego rysy twarzy i idealne proporcje na niej zachowane. W końcu, mój wzrok padł na jego pełne, malinowe wargi. Nie potrafiłam tego powstrzymać i po prostu przejechałam językiem po swoich ustach, nawilżając je. Szatyn zaśmiał się cicho, po czym niespodziewanie zjechał na pobocze i odwrócił się w moją stronę. Szybkim i pewnym ruchem uniósł moją głowę, po czym namiętnie wpił się w moje wargi. Całował je delikatnie i muskał z pasją, aż przez moje ciało przeszły przyjemne dreszcze. Wtedy odsunął się odrobinkę ode mnie i spojrzał w oczy.
-Następnym razem nie krępuj się i po prostu mnie pocałuj. - puścił do mnie bezczelnie oczko, a następnie położył dłonie na kierownicy i wjechał z powrotem na drogę.
Kręcąc z rozbawieniem głową, oparłam się o oparcie swojego fotela, trzymając ręce, zaplątane na piersi. Osunęłam się lekko w dół, aby przyjąć wygodną pozycję. Na pół leżąco spędziłam około piętnaście minut. Po takim czasie, Justin skręcił w boczną, leśną drogę. Kiedy drzewa zaczęły się przerzedzać, wyjechaliśmy na niewielką polanę. Na jej końcu znajdował się mały, drewniany domek, nad samym jeziorkiem. Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem. To miejsce było piękne i w pewien sposób romantyczne.
-Tutaj mój ojciec oświadczył się matce. - widząc mój zachwyt, Justin opowiedział mi trochę o tym miejscu. Było dla niego dość ważne, choć jego stosunki z rodziną nie były najlepsze.
Chwilę później zaparkował przed domkiem i wziął ode mnie torbę. Wysiadłam z samochodu, a szatyn zrobił to razem ze mną. Otworzył przede mną drewniane drzwi, a kiedy odwróciłam się przodem do niego, aby posłać mu wdzięczny uśmiech, w jego oczach zobaczyłam jeden, wyraźny błysk.
Pożądanie...
~*~
Zbliżamy się do przełomu opowiadania...

27 komentarzy:

  1. Co ? Co ? Justin to wredna kłamliwa świnia ! On ja chce zgłałcic !!! Cindy !!! Słuchaj Jazzy i AUstina... Wiem jaki przełom ... Nie pozwalam ci na to Paula !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. nawet się nie waz tego robić słyszysz Paula czemu nie mogą być na razie kochającą się para a dopiero potem tamto a tak po za tym to rozdział świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział, jestem ciekawa co w tym domku się wydarzy xD czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. O nie proszę niech ona stamtąd ucieka!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział zajebisty czekam na next. <333
    Ciekawe co Austin na tą wycieczkę Cindy i Justina powie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oby to nie był przłom o jakim myślę ja chcę żeby byli kochającą się parą.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nienawidzę go, nienawidzę go, nienawidzę go!!!
    AGH! Boże, nie potrafię przeżyć tego, jaki Justin tu jest bezczelny! Normalnie rozpłakał się przed naszą Cindy i udawał biednego chłopczyka, sierotkę, tymczasem Jazzy i Austin mówią prawdę! Boże, już widzę, Cindy wracającą z płaczem do nich..
    To takie cholerne, przytłaczające uczucie :( Co jeśli oni mają rację? Jeśli Justin nie posiada żadnych pozytywnych uczuć, a to wszystko jest gra? Ja tak nie chcę, no :(
    Mam nadzieję, że Bieber zacznie się zmieniać pod jej wpływem, chociaż minimalnie..
    Pożądanie.. Jezu, mam nadzieję, że jej nie zgwałci?! :O Oby nie, błagam nie rób czegoś takiego.
    A może Cindy będzie tego chcieć? Kurcze, tyle pytań! Nie mogę się doczekać kolejnego.
    Uwielbiam to opowiadanie ze względu na całkiem inną fabułę i inny nastrój panujący na blogu. To jest takie wciągające! Uwielbiam Cię, po prostu, jesteś moją mistrzynią! :D
    Czekam na kolejny!
    ~ Twoja Drew. ♥
    http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/
    http://angelsdonotdieyet.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. kocham takiego justina pewnie justin cos jej zrobi w tym domku fajnie by bylo jakby byli razem i on by sie nad nią znecal no coz taka ja co poradze kocham go takiego agresywnego !!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Och żeby to okazalo się co innego niż sądzę jasne? :-P

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezuu. Czy ona jest normalna ? z Bieberem sie kurde wybrała w nocy do domu, a tam co tam, bo przeciez co moze sie zdarzyc, nie?
    Jejku nie moge, jak on doskonale gra, dobrze wiemy, ze udawal i wymuszal placz, dobrze wiedzial, ze zrobi to na Cindy wrazenie. On tak nią manipuluje. Masakra. Szkoda, że Cindy mu całkiem zaufała, bo przecież wiemy, że on na to nie zasluguje, jak prosto w twarz jej klamał bez zadnych skrupulow. Mam nadzieje, ze nie zrobi jej jednak kzywdy, lub ona nie robi czegos czego bedzie zalowac... jeju. Pewnie nas zaskoczysz. Boje sie tego przelomu, czy Cindy dowie sie jaki Justin jest na prawde. Omfg. Nie moge sie doczekac. Ja pierdziele, az mnie skreca z tego wszystkiego. Dodawj szybciutko kochana, weny zycze xx
    true-big-love-jb.blogspot.com
    red-sky-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. On ja zgwałci i co potem będzie? Moze beda nagle razem ? A bylo juz tak dobrze, Jezuu czekam na nn♥

    OdpowiedzUsuń
  13. jeju boję się o Cindy

    OdpowiedzUsuń
  14. Super :D czekam na nexta *_*

    OdpowiedzUsuń
  15. Boże genialne! Błagam dodawaj szybko nn <33

    OdpowiedzUsuń
  16. Cindi i Justin będę razem!!! Justin nic by jej nie zrobił!!! Czekam na następny!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. co znaczą słowa zbliżamy sie do przełomu ?

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie, nie, nie. Nie możesz mi tego zrobić. On nie może jej zgwałcić! Dlaczego ona jest taka naiwna i nie słucha ostrzeżeń Austina i Jazmyn? Czuję, że ten 'pezełom' w opowiadaniu nie będzie czymś pozytywnym.. Obym się mylił. Teraz z innej beczki. Kooooocham Twoje opowiadania. Zaczęłam je czytać dopiero z 5 dni temu. Zarwałam te kilka nocy, ale teraz jestem już na bieżąco i nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Twój styl pisania jest cudowny i widać, że masz pomysł na to wszystko. Podziwiam Cię za to. Każdy szczegół w twoich opowiadaniach jest dopracowany, każdy rozdział wywołuje ogrom emocji, i najczęściej uśmiech na mojej twarzy. Już wyjaśniam to 'najczęściej'. Przeczytałam także to z twoich opowiadań, które jest już zakończone i powiem szczerze, pod koniec popłakałam się. Ich miłość bywają piękna... Szkoda, że pewne wydarzenia sprawiły, że wszyscy byli przeciwko niej. Ale wracając. Piszesz przepięknie i z żadnym rozdziałem wiem, że nie będzie nieciekawy. Wiem, że nie będzie tak, bo będzie napisany przez ciebie, a wszystko, co wychodzi spod twojej ręki jest absolutnie i niezaprzeczalnie cudowne. Twoje opowiadania szczerze mówiąc często pomagają mi wyjść z dołka. Dziękuję Ci za to z całego serca. Nie wiem, czy przeczytasz ten komentarz, ale mam nadzieję, że tak. Wiedz, że kocham Cię za to, co dla nas robisz i za Twoje poświęcenie. Zawsze będziesz dla nas niezaprzeczalnym wzorem i chcę, żebyś o tym wiedziała. Cudownym uczuciem jest mieć świadomość, że mamy w Polsce takie osoby, jak ty. Jeszcze raz dziękuję.
    + Mogłabyś może wpaść do mnie na bloga? Dopiero zaczynam i wiem, że może to, co piszę nie jest nawet dobre, ale chciałabym wiedzieć, w czym powinnam się poprawić.


    mylifemyrules2212.blogspot.com

    Miłego dnia i do następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. +Przepraszam za błędy,ale piszę z telefonu i cóż.. Jak widać automatyczny słownik działa. Jeszcze raz przepraszam.

      Usuń
  19. N I E N A W I D Z E T U T A J J U S T I N A .

    OdpowiedzUsuń
  20. tylko mi nie mow ze on ja zgwalci! !!!0.o
    masakra juz mam 1000 scenariuszy jak to sie potoczy nie moge usiedziec w miejscu
    blagam napisz to szybko bo oszaleje! !!!! *-*

    OdpowiedzUsuń
  21. Jejciu,ale emocje!!! tylko żeby on jej tam nie zgwałcił !
    mam 1000000 scenariuszy.
    A tak wogóle to kocham to opowiadanie jest cudowne.
    I już nie moge sie doczekać tego przełomu !!!!
    @sirbizxzle

    OdpowiedzUsuń
  22. O nie nie nie niech on jej tylko nie zgwałci. Boję się o Cindy. Ona jest teraz taka zaślepiona. Niech jej się nic nie stanie. Rozdzial cudowny i czekam na nn i weny życzę :))

    OdpowiedzUsuń
  23. cuuudowne,
    proszę postaraj się pisać częściej , bo ja nie umiem się doczekać kolejnych rozdziałów :D
    <3

    OdpowiedzUsuń