sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 26...

Rozdział dedykuję Tobie, Mika, jak obiecałam ;*

Powoli i z lekką niepewnością weszłam do niewielkiego, drewnianego domku. Justin wszedł zaraz za mną i zamknął drzwi.
-Czuj się, jak u siebie, Cindy. - szatyn pogładził mnie po ramieniu, a ja posłałam mu przyjacielski uśmiech.
-Dziękuję. - mruknęłam, powoli podchodząc do kanapy i siadając na niej.
-To ja dziękuję. Dziękuję za wszystko. I za to, że przyjechałaś tu ze mną i za to, że jako jedyna jesteś po mojej stronie, jako jedyna mi wierzysz.
-I nie przestanę. - delikatnie ułożyłam dłoń na jego policzku i pogładziłam jego gładką skórę, ozdobioną lekkim zarostem.
Justin podszedł do okna i obiema dłońmi oparł się o parapet, wbijając wzrok w szybę.
-Wiesz, chciałbym, żeby traktowali mnie inaczej. Nie, jak bohatera, tylko jak człowieka. Człowieka. - podkreślił ostatnie słowo. - Czy ja naprawdę pragnę tak wiele? 
Nic nie mówiąc, wstałam z kanapy i podeszłam do chłopaka. Nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć, więc tak po prostu przytuliłam się do niego od tyłu. Oplątałam ramiona wokół jego pasa i, opierając policzek na jego plecach, poczułam, że jego mięśnie zaczynają się rozluźniać, więc nie odsunęłam się od niego. Zamiast tego, Justin obrócił się przodem do mnie i wtulił moje ciało w swoje. Czułam, jak głaskał mnie delikatnie po włosach i szeptał do ucha czułe słówka.
-Jeśli będziemy trzymać się razem, nikt nas nie złamie. - spojrzał mi prosto w oczy, a ja przytaknęłam cicho, z lekkim uśmiechem na ustach. W jego towarzystwie czułam się nadzwyczaj dobrze, żeby nie powiedzieć cudownie. Mimo ciężkich początków między nami, teraz śmiało mogę powiedzieć, że jesteśmy przyjaciółmi, a może nawet więcej. Niesamowite jest również to, że potrafię tak bardzo mu zaufać.
-Justin, jestem już zmęczona. Pójdę pod prysznic.
-Ręczniki masz w szafce pod zlewem. - pogładził mnie po ramieniu, a następnie odprowadził wyrokiem do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie plecami, przeczesując swoje długie włosy. Stanęłam przed lustrem i przez parę chwil wpatrywałam się w swoje odbicie. Zmieniło się. I nie chodzi mi o zmiany mojej twarzy, tylko o zmianę wewnętrzną. Nie byłam już przerażona. Zaczęłam ufać ludziom. Prawdę mówiąc, to przede wszystkim dzięki Justinowi się zmieniłam, a przynajmniej staram się zmienić, próbuję.
Zdjęłam z siebie ubrania i położyłam je na szafce, a następnie wyjęłam z niej ręcznik, którym będę mogła się później wytrzeć. Weszłam pod prysznic i ostrożnie puściłam letnią wodę. Dokładnie dostosowałam jej temperaturę i ustawiłam się tak, aby woda spływała po moim ciele. W momencie, w którym chciałam wziąć do ręki żel pod prysznic i miałam nalać go na dłoń, doznałam szoku. Nagle poczułam, jak ktoś od tyłu ułożył dłonie na moich biodrach. Spięłam każdy mięsień w swoim ciele, nagle zaczynając panikować.
-Spokojnie, Cindy. - usłyszałam przy uchu szept Justina, który w tym momencie wcale mnie nie uspokoił. Byłam tutaj sama, nago, a za mną stał mężczyzna. Zdecydowanie nie miałam zamiaru dopuścić do takiej sytuacji. -Idź stąd, Justin. - mruknęłam cicho, nie potrafiąc się nawet poruszyć.
-Nie bój się mnie. Nie zrobię ci krzywdy. - czułam, jak ułożył dłonie na moich ramionach i zaczął gładzić je uspokajająco.
-Obiecujesz? - powoli odwróciłam się przodem do niego i uniosłam głowę, aby spojrzeć mu w oczy. Jego wzrok cały czas zjeżdżał niżej, na moje piersi, dlatego ułożyłam dłonie na jego policzkach i podniosłam jego głowę.
-Obiecuję. - wymruczał, a następnie delikatnie popchnął mnie na ścianę pod prysznicem i wpił się w moje usta. Lekko zaskoczona, ułożyłam dłonie na jego szyi i przybliżyłam go do siebie. Dłonie Justina wylądowały na mojej talii i zaczęły delikatnie po niej sunąć. Mimo że znajdowaliśmy się w takiej sytuacji, w jakiej się znajdowaliśmy, nie wystraszyłam się jego dotyku, a wręcz przeciwnie. Jego ruchy były delikatne i... przyjemne. Nie robił nic, czego mogłabym się bać. Nie był nachalny, chodź mógł to wykorzystać. Nie zrobił tego, dzięki czemu zaufałam mu jeszcze bardziej.
-Jesteś dla mnie cholernie ważna, Cindy. - wyszeptał prosto w moje usta. Lekko przeczesałam jego włosy i uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił, a w jego oczach zawitały niewielki drobinki szczęścia.
Justin wziął do ręki żel pod prysznic i wylał troszkę na swoją dłoń, a następnie zaczął sunąć namydlonymi palcami po moich policzkach, nosie i czole. Robił to tak niesamowicie delikatnie, że aż poczułam dreszcze, wstrząsające moim ciałem. Zachichotałam cicho, kiedy przeniósł dłonie na moją szyję, a następnie na ramiona i przedramiona. Zaczął zostawiać pianę na moim brzuchu i w okolicach żeber, a jego wzrok wylądował na moich piersiach. Bałam się, że może teraz wykonać jakiś ruch, który zaboli mnie psychicznie, jednak bardzo się myliłam. Szatyn jedynie musnął moje piersi opuszkami palców i nie dotykał ich już więcej, za co byłam mu wdzięczna. Stanął za mną i kolistymi ruchami wcierał żel pod prysznic w moje plecy. Wtedy przybliżył usta do mojej szyi i składał na niej delikatne pocałunki. Odchyliłam głowę w bok, aby dać mu większy dostęp. Cóż, po prostu podobało mi się to, co robił i nie chciałam tego przerywać.
Kilkanaście minut później skończyliśmy prysznic. Właściwie minął nam na przytulaniu się. W jego ramionach naprawdę czułam się bezpiecznie. Pozbyłam się całego strachu i zostało tylko zaufanie.
Kiedy Justin podał mi ręcznik, owinęłam go wokół swojego ciała. Wytarłam się nim, po czym ubrałam koronkową, granatową bieliznę oraz luźną koszulkę na ramiączkach. Szatyn wsunął na siebie ciemne bokserki, po czym, przepuszczając mnie w drzwiach, wyszliśmy razem z łazienki.
-Jest pewien problem, malutka... - chłopak podrapał się z zakłopotaniem po karku. Uniosłam brwi, aby dać mu do zrozumienia, żeby kontynuował.
-W sypialni jest tylko jedno łóżko, ale nie martw się, będę spał na kanapie.
-Nie żartuj sobie. - uśmiechnęłam się do niego. - Braliśmy razem prysznic, więc chyba nic się nie stanie, jeśli jedną noc spędzimy w jednym łóżku. - zaśmiałam się cicho, wyjmując z torby szczotkę do włosów. - Tylko musisz być grzeczny i trzymać ręce przy sobie. - ostrzegłam go.
-Możesz być o to spokojna. - pocałował mnie w czoło, w tym samym momencie wyjmując z mojej dłoni szczotkę. - Zawsze chciałem to zrobić. - wyszczerzył się do mnie, biorąc część moich włosów w ręce. Zaczął delikatnie rozczesywać kosmyki, aż były one idealnie gładkie.
-Dziękuję. - musnęłam wargami jego policzek, po czym weszłam do sypialni, gdzie przy jednej ze ścian stało wielkie, dwuosobowe łóżko.
-Twoi rodzice na pewno nie będą źli? 
-Na pewno. Oni nie przyjeżdżają tu już od dawna. Nie musisz się martwić. 
Z westchnieniem podeszłam do łóżka i odkryłam kołdrę po jednej stronie, a następnie wsunęłam się pod świeżą pościel i poklepałam miejsce obok siebie. Justin zgasił światło, sprawiając że pokój oświetlało tylko słabe światło księżyca, wpadające przez uchylone okno.
-Zapraszam do łóżeczka. - zachichotałam, gdy Justin położył się obok mnie i nakrył nasze ciała kołdrą.
-Chodź tu do mnie, niunia. - objął mnie opiekuńczo ramieniem i przyciągnął do siebie, więc, chcąc, czy też nie, ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej i wtuliłam się w chłopaka.
-Przepraszam cię, Cindy. Przepraszam za wszystko, co ci zrobiłem. Przepraszam za każdy moment, w którym się mnie bałaś. Przepraszam. - nie spodziewałam się takich słów, które, muszę to przyznać, wzruszyły mnie i dotarły do mojego wnętrza.
-Nie przepraszaj, Justin. Już przeprosiłeś.
-Wiem, ale źle się z tym czuję.
-Nie jestem na ciebie zła. Naprawdę. I nie chcę, żebyś do tego wracał. - złożyłam delikatny pocałunek na jego klatce piersiowej. - Dobranoc. ***Oczami Justina***
Patrzyłem, jak jej powieki robią się coraz cięższe i cięższe, aż w końcu zamknęła je, zapadając w sen. Właściwie, ja ją podziwiałem. Jej niesamowitą urodę i delikatne rysy twarzy, jej oczy, które, chociaż w tym momencie zamknięte, nadal były piękne, a także jej usta.
-To dziwne, a wręcz niepokojące, jak w tak krótkim czasie mogłaś do mnie dotrzeć. - wyszeptałem przeczesując palcami jej włosy. - To dziwne, że znowu zacząłem coś czuć. Nie sądziłem, że jeszcze kiedyś będę skory do uczuć, lecz teraz wszystko zaczęło się zmieniać. Tylko twój brat stoi na drodze do tego, abyśmy mogli być szczęśliwi. Razem... - pocałowałem ją w czółko i mimowolnie uśmiechnąłem się do siebie. - Dobranoc, aniołku. Słodkich snów.
***Oczami Cindy***
Kiedy uniosłam powieki, zarówno w pokoju, jak i na dworze panowały całkowite ciemności. Zamrugałam kilka razy oczami, aby przyzwyczaić się do, praktycznie braku, światła. Poczułam pod sobą, miarowo unoszącą się i opadającą, klatkę piersiową szatyna. Pogładziłam ją delikatnie, a następnie podniosłam się do pozycji siedzącej. To dziwne, lecz czułam się całkowicie wyspana, chociaż trwała jeszcze noc. Przez chwilę tępo wpatrywałam się w ścianę przed sobą, kiedy nagle poczułam, jak para silnych rąk oplata się wokół mojego pasa. Pisnęłam cicho, ponieważ nie spodziewałem się niczego takiego, jednak kiedy usłyszałam przy uchu dobrze znany mi szept, uspokoiłam się, a wręcz uśmiechnęłam.
-Dlaczego mój aniołek nie śpi? - wymruczał, potrącając nosem moją szyję.
-Właśnie nie wiem. Obudziłam się przed chwilą i czuję, że już nie zasnę. - położyłam swoje dłonie na jego, pod moją koszulką.
-To może masz ochotę na spacer? - wyszeptał prosto do mojego ucha, a ja zachichotałam, ponieważ jego ciepły oddech, który odbił się od mojej skóry, łaskotał.
-Nie mam nic przeciwko. musnęłam jego policzek, po czym odrzuciłam na bok cienką kołdrę i zsunęłam się z materaca, stawiając obie stopy na podłodze. - Więc chodź. - wyciągnęłam przed siebie ręce, a Justin złapał moje dłonie i również się podniósł. Wyjęłam z torby swoje spodenki i założyłam je w tym samym momencie, w którym szatyn wsunął na tyłek dresy.
-Ubierz się, bo sama zamarzniesz. -poklepałam go w klatce piersiowej.
-Ciepło jest, nic mi nie będzie. - złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę drzwi. Nie zamknął ich na klucz, ponieważ domek znajdował się w środku lasu i praktycznie nie było szans, żeby znalazł się tutaj ktoś obcy.
-Przyjeżdżałem tutaj z rodzicami, kiedy byłem mały. Wtedy, kiedy wszystko było normalne, a życie nie było tak pojebane, jak teraz. - wpatrywał się w ziemię, pocierając kciukiem skórę na mojej dłoni.
-Proszę, nie mów tak. - ułożyłam rękę na jego policzku i odwróciłam twarz chłopaka w swoją stronę.
-Ale taka jest prawda, Cindy. Wszyscy robią ze mnie tego najgorszego. Odwrócili się ode mnie rodzice, siostra, dziewczyna, a nawet najlepszy przyjaciel. To chore.
-Nie wiem, czy ma to dla ciebie znaczenie, ale ja się od ciebie nie odwrócę. I chcę, żebyś o tym pamiętał.
-To ma dla mnie największe znaczenie, bo na tobie zależy mi najbardziej. Dlatego nie chcę, żebyś wysłuchiwała bzdur które opowiadają Austin i Jazzy, a wiem, że jeśli ciągle będą ci to wmawiać, w końcu zaczniesz wierzyć i ty również mnie zostawisz. - spuścił wzrok, kopiąc butem mały kamień.
-Tak się nie stanie, Justin. - złapałam jego dłoń obiema swoimi. - Nie mam zamiaru wierzyć w coś, co nie jest prawdą. Nie musisz się bać. Jeśli tylko sam nie będziesz tego chciał, ja cię nie zostawię.
-Chodź tu do mnie, maluchu. - odwrócił się dość gwałtownie w moją stronę, oplątał ramiona wokół mojej talii i przytulił mnie do siebie. Stanęłam na palcach, abym mogła oprzeć głowę na jego ramieniu. Przy okazji złożyłam kilka pocałunków na jego szyi, przez co zaśmiał się cicho, gładząc mnie po plecach.
-Jeszcze raz dziękuję. - szepnął, śmiertelnie poważnie. Ja jedynie skinęłam głową, zanim ruszyliśmy dalej, przed siebie.
Prawdę mówiąc, głównie milczeliśmy. I mi to było na rękę i Justinowi. Oboje byliśmy typami osób, które nie mówią zbyt wiele, dlatego dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie, bo ta cisza nie była krępująca, lecz komfortowa.
-Może usiądziemy? - dopiero po paru sekundach zrozumiałam, że szatyn zadał mi pytanie. Byłam myślami daleko stąd i jego głos ściągnął mnie do rzeczywistości.
-Jasne. - doszliśmy do zejścia nad rzekę. Przeszliśmy kilka kroków i usiedliśmy na trawie, obok siebie.
-O czym myślałaś przez całą drogę? - spytał, wyrywając z ziemi jedno źdźbło trawy i obracając je w dłoniach.
-O tym, co powiedziałeś. I teraz i kiedyś. - mruknęłam, nie odrywając wzroku od płynącej wody.
-A tak dokładniej? - chłopak ułożył dłoń na moim kolanie i pogładził je delikatnie.
-A tak dokładnie to o tym, że jak cię poznałam, byłeś inny. Nie byłeś taki kochany, jak teraz. Wiesz, prawdę mówiąc, moje pierwsze wrażenie o tobie nie było najlepsze. Miałam wrażenie, że liczy się dla ciebie tylko... seks. - wzruszyłam lekko ramionami, przygryzając dolną wargę. Chłopak zaśmiał się cicho pod nosem, układając ręce za szyją i pocierając kark. - Wiesz, Justin. Miałam prawo tak pomyśleć. W końcu, dałeś mi to odczuć na własnej skórze. - wzruszyłam lekko ramionami. - I chciałabym cię jeszcze o coś spytać. Dlaczego mnie uderzyłeś? - ostatnie słowo wyszło z moich ust wyjątkowo cicho.
-Przepraszam, Cindy. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Ja... ja tego nie chciałem. Po prostu miałem gorszy dzień, byłem wściekły, a dodatkowo ty... Naprawdę mnie rozpraszasz, kicia. - spojrzał na mnie znacząco, a ja przewróciłam oczami.
-Musisz nauczyć się samokontroli, Justin. - zaśmiałam się cicho. Po prostu mnie to bawiło.
-W jaki sposób, skarbie? - westchnął, zakładając kosmyk moich włosów za ucho.
Wtedy ja przejęłam inicjatywę. I właściwie nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Taki impuls.
Ułożyłam obie dłonie na barkach chłopaka i przełożyłam przez niego jedną nogę, siadając na nim okrakiem. Justin nie protestował, tylko złapał dłońmi moje biodra i przyciągnął mnie bliżej siebie. Delikatnie złączyłam swoje usta z jego, wkładając w ten pocałunek więcej emocji, niż zazwyczaj. Justin uśmiechnął się, nie odrywając od siebie naszych warg, a ja poczułam, jak lekko uniósł biodra. Cóż, podobało mi się to i moja próba nauczenia go samokontroli, zmieniła się w brak samokontroli zarówno jego, jak i mój. Przysunęłam się jeszcze bliżej szatyna, ocierając tym samym o jego przyrodzenie. Oboje jęknęliśmy przez kontakt naszych miejsc intymnych, jednak nadal nie chcieliśmy tego przerywać. Justin zaczął poruszać moimi biodrami przy swoim kroczu, a mi najzwyczajniej w świecie się to podobało. To uczucie, jakie teraz mi towarzyszyło było wspaniałe. Sądząc po dźwiękach, jakie wydawał Justin, jemu również się podobało. Zaczęłam ocierać się o niego mocniej i szybciej, aby sprawić nam więcej przyjemności. Chłopak, dysząc ciężko, schował twarz w zagłębieniu mojej szyi, mocniej zaciskając palce na moich biodrach.
-Kurwa. - warknął, dość głośno, kiedy mocniej docisnęłam swoją strefę intymną do jego przyrodzenia, które z każdą chwilą robiło się coraz większe i coraz twardsze, dzięki czemu i mi było lepiej.
Po paru minutach czułam, że jestem coraz bliżej szczytu. Wystarczyło parę ruchów biodrami, abym doszła. Justin zrobił to niemal w tym samym momencie, co ja. Nasze jęki odbiły się od naszych, lekko rozchylonych, warg. Jeszcze przez jakiś czas uspakajaliśmy nasze nierówne oddechy. Kiedy wróciły do normy, Justin oparł swoje czoło o moje i pogładził mnie po policzku.
-Chyba pani również musi nauczyć się samokontroli. - zachichotał, a ja, mimo że czułam w tym momencie lekkie skrępowanie, nie potrafiłam tego nie odwzajemnić.
~*~
Ależ Wy nie lubicie Justina w tym opowiadaniu, a tymczasem, chyba nie jest taki zły, za jakiego go macie...

23 komentarze:

  1. kocham <3 Justin taki kochany

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww dziękuję za zadedykowany roz. Justin jrst taki kochany ♡♥

    OdpowiedzUsuń
  3. takiego Justina lubie najbardziej i chce zeby oni juz to zrobili i zeby justin i cindy tego chcieli<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem, po prostu nie wiem! :( (
    Nie potrafię się przekonać do tutejszego Justina, od czasu uderzenia Lily :(
    Nie potrafię mu tego darować i chyba jeszcze przez długi czas go nie polubię. :(
    Mam ciągłe wrażenie, że to co mówi, jest sztuczne.. W końcu Ryan i Jazzy go znają i nie mają powodów, żeby go oczerniać przed Cindy bezpodstawnie.
    Nie wiem, sama nie wiem co mam o tym myśleć, no :(
    Aczkolwiek przyznam, że cieszę się, iż pohamował się wtedy pod prysznicem i umył ją bez wzbudzenia strachu. To było słodkie i kochane z jego strony.. Więc naprawdę sama nie wiem co mam o tym człowieku myśleć, no :(
    To wszystko się rozwiąże z dalszą akcją, ale mam nadzieję, że przekonam się wreszcie do tutejszego Biebera. :3
    Kochana, przede wszystkim, cieszę się, iż wena ponownie wróciła, bo z tego co widzę, to dodajesz już częściej rozdziały!
    Wiedziałam, że sobie poradzisz.
    Uwielbiam Cię, niunia, haha <3 Spodobało mi się to słowo jakoś :D
    ~ Drew.
    http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Do akcji powinien wkroczyć Jaxon żeby się trochę namieszało ;D proszę weź to po uwagę <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Cos czuje ze Justin'ek coś knuje, moim zdaniem jest zły i kropka, nie lubię go, a Cindy jest po prostu naiwna.
    Wcześniej czy później to co mówił Austin się spełni a Cindy będzie cierpieć, ja na jej miejscu uwierzyłabym osoba trzecim, bo niby czemu miałyby mnie oszukiwać. Szkoda mi dziewczyny bo wiem i tak ze poczuje to cierpienie. A co do Justin'a zaczynam się troszeczkę go bać. Strasznie tajemniczy się wydaje, a to co mówi według nie to zwykle mydlenie oczu, zwykła farsa. Czekam na next i pozdro :***** Weny

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku rozdział jest piękny a ja już sama nie wiem czy to co Justin mówi jest prawdą czy po prostu kłamstwem. Mam nadzieję, że to się wszystko wyjaśni. Czekam na nn i weny życzę ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. Justin cos knuje czuhe to rozdzial cudowny

    OdpowiedzUsuń
  9. Na początku myślałam że Justin coś knuł wobez niej. Że chce ją oszukać i wgl. Ale teraz mi sie wydaje , że on coś do niej czuje i nie chce jej zrobić krzywdy :) / sirbizxzle

    OdpowiedzUsuń
  10. No daje nam powody żeby go nie lubić ;) ale jejku w tym rozdziale jest taaaki słodki, że ja pierdole ! On jest taki zmienny, raz słodziutki iwg a raz psychopata bez uczuć.. nie rozumiem go i nie wiem o co mu chodzi, bo pewnie nie robi tego wszystkiego bezinteresownie, szkoda mi tylko Cindy, tyyyle przeszła, a pewnie to nie wszystko jeszcze co tam dla niej masz. Biednaa :c
    Jesteś genialna ale to już wiesz. Kocham cie xx
    true-big-love-jb.blogspot.com
    red-sky-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Może i teraz jest taki kochany , ale to tylko pozory xd
    On jeszcze coś spieprzy haha
    Czekam nn <3
    ~heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. kooooooocham <3

    OdpowiedzUsuń
  13. świetny rozdział ;) w końcu justin jest normalny i kochany :D czekam na nexta :D ruda :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Dla mnie Justin jest podejrzany, ale jak chce to potrafi być mega kochany<3 ale i tak mam złe przeczucia.. W sumie bardziej ufam jemu niż innym, ale sama nie wiem:/

    OdpowiedzUsuń
  15. Kocham Justina, czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  16. WSPANIAŁY CZEKAM NA NASTĘPNY

    OdpowiedzUsuń
  17. Taki Justin jest idealny ale i tak nie sądzę, że będzie taki długo :( Kocham i czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Fajny, looking-for-you1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Śliczny rozdział ale JB jest podejrzany ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Idealny blog *.* kocham i czekam na następny + to moj blog http://danger-justin-dark-side.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń