niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 19...

***Oczami Justina***
Zsunąłem się z drobniutkiego ciałka Cindy, siadając obok na kanapie. Odkaszlnąłem niezręcznie i, wpatrując się w buty Austina, podrapałem się z zakłopotaniem po karku.
-Tak jakoś wyszło... - wymamrotałem pod nosem, spoglądając na Cindy, która poprawiła bluzkę i usiadła na kanapie obok mnie.
-Tak jakoś wyszło? - wysyczał brunet, przez zaciśnięte zęby. - Tak jakoś kurwa wyszło, że gdybym wszedł tu pięć minut później, pieprzyłbyś moją siostrę!? - wrzasnął, uderzając pięścią w ścianę.
-Stary, nie denerwuj się. Przecież nic się takiego nie stało. Nic jej nie zrobiłem, a ona nie będzie tego pamiętać. - wymamrotałem, gładząc szatynkę po ramieniu.
-Nie dotykaj jej. - warknął, robiąc krok w naszą stronę, jednak nadal zachowywał dystans, jakby chciał podejść, ale walczył sam ze sobą.
-Przestań zachowywać się, jak jej ojciec. Ona nie ma pięciu lat, żebyś mógł decydować o całym jej życiu. Zrozum to wreszcie. Jeśli chciałaby się ze mną pieprzyć, ty nie masz prawa jej tego zabraniać.
-Jeśli chciałaby!? - wrzasnął, rzucając drugą szklanką nad naszmi głowami, sprawiając, że rozbiła się o ścianę. - Człowieku, ona jest kompletnie naćpana! A ty oczywiście musiałeś to wykorzystać! Nie potrafisz trzymać łap przy sobie!? Kurwa, ona została dzisiaj zgwałcona, rozumiesz!? Zgwałcona! Po raz kolejny!
-Sory, ale wiesz, jak ona na mnie działa. Tak, wiem, wykorzystałem okazję, ale Cindy i tak nie będzie niczego pamiętać. - ponownie podrapałem się po karku, oblizując powoli wargi. - Poza tym... całowaliśmy się już. - dodałem cicho, mając nadzieję, że jednak tego nie usłyszał.
-Możesz powtórzyć? - jego brwi powędrowały do góry, kiedy założył ręce na piersi.
-Kiedy ciebie zabrała policja... całowaliśmy się. - powtórzyłem, już głośniej.
Między nami nastała chwilowa cisza, przerywana jedynie spokojnym oddechem Cindy. Dopiero kiedy na nią spojrzałem, zorientowałem się, że szatynka ułożyła główkę na moich kolanach i po prostu zasnęła. Zachichotałem cicho, przeczesując jej włosy i zakładając jeden z niesfornych kosmyków za ucho.
-Czy ona tego chciała? - milczenie przerwały słowa Austina.
-Tak. Do niczego jej nie zmusiłem. To był jeden, niewinny pocałunek, ale jestem pewien, że go nie zapomnę.
-I nie była wtedy pijana? - dopytywał, siadając na fotelu, na przeciwko mnie. Widziałem, że walczy sam ze sobą. Z jednej strony był na mnie wściekły, a z drugiej wiedział, że Cindy ma szesnaście lat i sama może podejmować decyzje. On był jej opiekunem praktycznie tylko na papierze. Ona nie potrzebowała opieki, tylko wsparcia i zrozumienia.
-Nie, nie była. Kiedy tylko wróciliśmy ze szpitala, Cindy chciała przemyć mi zadrapania, po szarpaninie z Zaynem. Poszliśmy na górę, do łazienki, ona zaczęła oczyszczać mi rany, później usiadła mi na kolanach i... samo tak wyszło. Ale nie bała się mnie wtedy. No, może do czasu, kiedy stałem się zbyt napalony i obmacałem jej tyłek. Wtedy odskoczyła ode mnie i wyszła z łazienki. Poszedłem za nią, przeprosiłem, a ona powiedziała, że nie ma mi tego za złe i uśmiechnęła się...
-Nie chcę po prostu, żebyś ją skrzywdził. Zobacz, jaka jest młodziutka, niewinna i bezbronna. Chcę tylko, żeby była bezpieczna. - westchnął głośno, wpatrując oczy w śpiącą Cindy.
-Spokojnie, nic jej nie zrobię. Wiem, ile ma lat, dobrze? Nie zapominaj, że jestem dorosły i, mimo wszystko, mam swój rozum, o który nie musisz się martwić. - posłałem mu sceptyczne spojrzenie, głaszcząc delikatnie policzek Cindy. - Zaniosę ją na górę. - dodałem, a następnie jedną rękę wsunąłem pod jej odkryte uda, a drugą pod plecki szatynki. Uniosłem jej drobne ciało, po czym wstałem z kanapy, udając się w stronę schodów. Z dziewczyną na rękach wszedłem na górę, prosto do jej sypialni. Ułożyłem ją ostrożnie na łóżku, a następnie przykryłem do pasa różową kołdrą.
-Śpij, aniołku. - szepnąłem, nachylając się nad szatynką i muskając delikatnie jej pełne, malinowe usta. Pogłaskałem ją jeszcze po głowie, odrzucając do tyłu jej włosy. Mój wzrok mimowolnie zjechał na jej duże piersi. Oblizałem powoli wargi, a w mojej głowie nieświadomie pojawił się obraz jej, nagiej. Nie potrafiłem tego powstrzymać. To było silniejsze ode mnie. Ułożyłem jedną dłoń na jej biuście, przejeżdżając opuszkami palców po wierzchu jej piersi, odsłoniętym spod koszulki i koronkowego stanika.
-Taka piękna... - wymamrotałem, zhipnotyzowany jej urodą. - Musisz być moja, kochanie...
***Oczami Cindy***
Kiedy otworzyłam leniwie powieki, spodziewałam się jasnego, rażącego światła słonecznego, jednak zamiast tego ujrzałam jedynie ciemność. Zmrużyłam oczy, biorąc jeden, głęboki oddech, po czym odrzuciłam kołdrę, która przez przypadek zsunęła się na drewnianą podłogę. Podniosłam się do pozycji siedzącej, odrzucając do tyłu włosy. Powoli wstałam i spojrzałam na zegarek, który wskazywał dopiero drugą w nocy,  a mimo to, byłam już wyspana.
Wyszłam ze swojego pokoju, a następnie zeszłam schodami na dół, do salonu, gdzie również panowały ciemności. Kiedy jednak wyostrzyłam wzrok, zobaczyłam Justina, siedzącego na kanapie, z butelką whisky w ręce. Zawahałam się przez moment. Nie wiedziałam, czy powinnam do niego teraz podejść. Uspokoił mnie jednak fakt, że w swojej sypialni śpi Austin i gdyby tylko coś się działo, pomoże mi.
Powoli doszłam do kanapy i dopiero wtedy, kiedy znalazłam się metr od niego, uniósł wzrok, zatrzymując go na mnie.
-Cześć, słoneczko. - wymamrotał, a na jego ustach pojawił się, lekko nieprzytomny, uśmiech.
-Hej. - odparłam, pocierając dłonią swoje ramię. Był środek nocy, a ja właśnie wyszłam z ciepłego łóżka, dlatego czułam, jak moją nagą skórę okala chłód.
-Zimno ci, skarbie? - spytał, w międzyczasie poklepując miejsce obok siebie. - Chodź, ja cię ogrzeję. - powoli uniósł rękę i złapał nią skrawek mojej koszulki, przyciągając mnie na kanapę. Poczułam lekką niepewność, jednak nie był to strach. Nie bałam się, tylko byłam nieco skrępowana jego bliskością. Pewna część mnie kazała mi trzymać się z daleka od mężczyzn, ponieważ każdy może mnie zranić, jednak ta druga, dominująca,  nie chciała oddalać się od Justina tylko... zbliżać. W ciągu krótkiego czasu zyskałam do niego spore zaufanie.
Usiadłam obok szatyna na kanapie, a on niemal natychmiast objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie, sprawiając, że moja głowa oparła się o jego ramię.
-Może się napijesz? - wskazał znacząco na butelkę whisky, którą trzymał w lewej dłoni. Patrzyłam przez chwilę na brązowe szkło, a następnie wzruszyłam ramionami i wyciągnęłam rękę w stronę alkoholu. Wypiłam duszkiem kilka łyków, opierając głowę o oparcie kanapy. Oddałam butelkę Justinowi, który zrobił to samo, co ja, wlewając w siebie alkohol. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, jednak postanowiłam ją przerwać, biorąc od Justina whisky i przykładając przedmiot do ust. Piłam tak długo, aż nie zabrakło mi tchu. Przez tak dużą dawkę alkoholu na jeden raz, poczułam zawroty głowy. Chłopak wyjął butelkę z mojej dłoni, upił kilka kolejnych łyków, po czym oparł się na przedramionach o oparcie kanapy, po obu stronach mojej głowy. Moje serce zaczęło bić trochę szybciej, niż zazwyczaj, przez bliskość Justina. Nie chciałam go jednak odepchnąć. Nie pytajcie, dlaczego. Po prostu nie chciałam, nie wiem, czemu.
Zamiast tego, po raz kolejny chwyciłam butelkę z alkoholem, aby pozbyć się lęku. Tylko procenty mogły mnie uspokoić.
-Jest pusta. Masz drugą? - szepnęłam w jego wargi, czując, jak alkohol szumi mi w głowie. Justin, nie zmieniając wcześniejszej pozycji, sięgnął ręką po butelkę, stojącą na podłodze, przy kanapie. Podniósł ją, otworzył, po czym wsunął w moją dłoń. Aby poczuć się pewniej, kolejny raz upiłam trochę jej zawartości i odstawiłam szklany przedmiot na podłogę.
W dalszym ciągu twarz Justina, jak i całe jego ciało, znajdowało się bardzo blisko mnie. A mi, już sama nie wiem, czy jedynie z powodu alkoholu, podobało się to. Cóż, moje życie było horrorem i cały czas, w pewnym stopniu, jest. Jednak byłam również szesnastolatką, która potrzebowała kogoś, mówiąc kogoś mam na myśli chłopaka, który byłby dla mnie ważny i którego nie musiałabym się bać.
-Justin... - szepnęłam, po paru chwilach ciszy. - Pocałuj mnie...
Z przymkniętymi powiekami czekałam, aż poczuję jego wargi na swoich. Czekałam na wybuch przyjemnych iskier w dole brzucha i na to uczcie ciepła, ogarniające całe ciało.
Cóż, nie musiałam długo czekać. Niemal od razu nasze usta się zetknęły, powodując dreszcze, biegnące w dół mojego kręgosłupa. Czułam przez pocałunek, jak Justin uśmiecha się delikatnie, bawiąc się końcówkami moich włosów, które kaskadami opadały mi na ramiona. Objęłam dłońmi jego twarz i pogładziłam kciukami policzki, czując pod opuszkami palców delikatną skórę, pokrytą lekkim zarostem. Powoli wplątałam palce w jego włosy i przyciągnęłam go bliżej siebie.
Czułam, że to przez alkohol. Przynajmniej miałam takie wrażenie. Chyba nie znalazłabym w sobie tyle odwagi na tak znaczną bliskość z jakimkolwiek facetem. Chociaż z drugiej strony, Justin nie był "jakimkolwiek facetem". On był mi trochę bliższy. W końcu, nie znam go przecież od wczoraj. Sama nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć. Wedziałam jedno - nie chciałam tego przerywać.
Kiedy Justin przejechał powoli językiem po mojej dolnej wardze, uchyliłam je i wpuściłam go do środka, aby, w połączeniu z moim językiem, stworzył duet taneczny, odnajdujący swój własny rytm w naszych ustach. Chłopak przeniósł dłonie na moje plecy i jeszcze bardziej zbliżył się do mnie, tym samym sprawiając, że nasze ciała zaczęły się stykać. Przejechałam dłońmi po jego nagiej klatce piersiowej, zapomniałam wspomnieć, że był w samych bokserkach, dzięki czemu usłyszałam jego ciche warknięcie. Nie wiem, co mnie do tego podkusiło, ale w jednym momencie odepchnęłam go lekko od siebie, on usiadł na kanapie, a ja przełożyłam jedną nogę przez jego uda i usiadłam na nich okrakiem. Czułam, że jestem wstawiona, w końcu wypiłam z połowę butelki whisky, dlatego łatwiej było mi robić to, co właśnie robiłam. Ponownie Justin łapczywie zaatakował moje wargi swoimi, wplątując palce w moje włosy. Następnie powoli zsunął dłonie przez moje boki i talię, aż dotarł do bioder. Objął je bez żadnego problemu i przyciągnął moje ciało bliżej swojego. Wtedy poczułam, że jego wzwód wbija się w moją kobiecość. Jęknęłam cicho na niespodziewany kontakt naszych stref intymnych, jednak... podobało mi się to.
Zdecydowanie musiałam być pijana.
Kiedy jednak dłonie Justina zsunęły się na moje odkryte uda, zadrżałam. Chciałam odsunąć się od niego, bo, pomimo alkoholu, wyczułam zagrożenie. Wtedy poczułam, że Justin przenosi ręce na moje plecy i gładzi je uspokajająco, rozłączając na moment nasze wargi.
-Spokojnie, kicia. Nie zrobię ci krzywdy. Obiecuję. - wyszeptał w moje usta, patrząc mi prosto w oczy. Nie kłamał. Nie chciał mnie skrzywdzić, widziałam to w jego spojrzeniu. Pod czernią pożądania ukrywała się również troska. Właśnie to, jak i oczywiście alkohol, skłoniło mnie do tego, aby nie przerywać pocałunku i ponownie go rozpocząć.
Przysuwając się jeszcze bliżej chłopaka, delikatni musnęłam jego usta i chciałam zrobić to drugi raz, jednak szatyn wplątał palce w moje włosy i pogłębił pocałunek. Przejechał dłońmi w górę i w dół po moich odkrytych udach. Jego ruchy były na prawdę delikatne, nie chciał mnie wystraszyć. Byłam mu za to wdzięczna, ponieważ, po raz pierwszy od na prawdę długiego czasu, czerpałam z tego przyjemność.
Gdyby nie alkohol, nie dopuściłabym do tego, jednak w tym stanie pozwoliłam Justinowi przenieść swoje wargi na moją rozpaloną skórę na szyi i dekolcie. Całował ją delikatnie, z pasją, jakby chciał mi pokazać, że nie ma względem mnie złych zamiarów. W pewnym momencie poczułam, jak zaczął ssać wrażliwe miejsce na mojej skórze i przygrazać je delikatnie. Jęknęłam cicho, przymykając powieki i przeczesując palcami gęste włosy chłopaka. Kiedy jego usta opuściły moją skórę, objął mnie ramionami w pasie i wtulił w swoją klatkę piersiową. Schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi, biorąc kilka głębokich oddechów, które mogłyby mnie uspokoić.
-Chce mi się spać. - szepnęłam chłopakowi do ucha. Justin ułożył się wygodnie na kanapie, a następnie przyciągnął mnie do siebie. Umiejscowiłam się między jego nogami i położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Wtuliłam się w niego i przymknęłam powieki, a moje ciało ogarnęło rozluźnienie.
I wtedy to zrozumiałam. Nie byłam pijana, tylko lekko wstawiona, a to istotna różnica...
***Oczami Austina***
Obudziłem się rano, przez dźwięk dzwoniącego telefonu. Podniosłem jedną powiekę i wyciągnąłem rękę po komórkę, a następnie odebrałem połączenie, nie sprawdzając uprzednio, kto dzwoni.
-Halo? - wymamrotałem, kompletnie zaspany.
-Cześć, synku. - w słuchawce usłyszałem głos mojego ojca. Zamilkłem na moment, odkrywając kołdrę i podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Czego chcesz? - warknąłem, a moja szczęka nieświadomie się zacisnęła. Nie chciałem mieć z tym człowiekiem nic wspólnego, dlatego nie ukrywałem swojej niechęci do rozmowy z nim.
-Porozmawiać, odnowić nasz kontakt. W końcu jestem twoim ojcem. - odparł, ze stoickim spokojem. W jego głosie nie dało się wyczuć żadnych emocji. To tak, jakbym rozmawiał z robotem, a nie z żywym człowiekiem.
-Nie chcę cię znać i dobrze o tym wiesz, skurwielu. - syknąłem, podnosząc się z łóżka. Podszedłem do fotela i podniosłem z niego szare dresy, następnie wsuwając je na siebie, co było nieco utrudnione, ponieważ miałem tylko jedną rękę wolną.
-Austin, spokojnie. Powiedz mi, co ja ci takiego zrobiłem? - zakpił, śmiejąc się cicho pod nosem.
-Mi nic, ale jej bardzo dużo. Wiesz, co to znaczy dla trzynastoletniej dziewczynki, jak jest molestowana i obmacywana przez własnego ojca? Jesteś chory, powinieneś się leczyć, a przede wszystkim nie odzywać do mnie. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. - wyszedłem z pokoju, kierując się schodami na dół.
-Zapomnijmy o tym, co było. To przeszłość. - denerwowała mnie jego pewność siebie. Cholernie denerwowała.
-Ty może i o tym zapomnisz, ale ona... - w tym momencie przerwałem, a mój telefon wypadł mi z ręki, lądując, z cichym hukiem, na podłodze.
Widok, który zastałem przed sobą mocno mnie zdziwił, chociaż to i tak mało powiedziane. Moja siostra leżała w objęciach Biebera, na jego klatce piersiowej, a on trzymał ramiona oplątane wokół jej ciałka. Oboje spali, wtuleni w siebie.
-Ja pierdole... - mruknąłem, przeczesując palcami włosy. Podszedłem do kanapy, przy której stały dwie butelki whisky - jedna pusta, a druga w połowie pełna - a następnie przeniosłem wzrok z powrotem na Cindy i Justina. - Całe szczęście jej nie posuwałeś. - mruknąłem w stronę śpiącego szatyna, zaciskając pięści. Denerwowało mnie to, że za wszelką cenę starał się zbliżyć do mojej siostrzyczki. Nie chciałem, aby zmarnował jej życie. Justin jest... niebezpieczny. On nie traktuje dziewczyn, kobiet, tak, jak należy. Dlatego chciałem, aby Cindy zachowywała względem niego dystans.
Chwyciłem pilot od telewizora i włączyłem pierwszy lepszy kanał muzyczny, a następnie podgłosiłem muzykę na maksa. Sam musiałem zatkać uszy, ponieważ głośne dźwięki zdecydowanie za bardzo bębniły w moich uszach. Zobaczyłem, jak Cindy i Justin obudzili się gwałtownie. Zachichotałem pod nosem, widząc ich zdezorientowane miny. Cóż, należało im się to.
***Oczami Cindy***
Kiedy podniosłam się do pozycji siedzącej, zmierzyłam nieprzytomnym wzrokiem pomieszczenie, w którym się znajdowałam. Byłam w salonie, tak dokładnie na kanapie. Musiałam zasnąć tutaj wczoraj, kiedy zeszłam w nocy, aby się napić.
I w tym momencie poczułam duże dłonie na swojej talii. W pierwszym momencie wzdrygnęłam się, jednk nie przez strach, tylko przez zaskoczenie.
-Możesz to wyłączyć, idioto? - zaspany głos Justin rozbrzmiał tuż przy moim uchu.
Mój brat, jakby od niechcenia, wyłączył telewizor pilotem i odłożył go na szklany stolik. Następnie spojrzał na nas, założył ręce na piersi i uniósł pytająco brwi.
-Śpimy sobie, nie widać? - warknął szatyn, wyraźnie niezadowolony z pobudki Austina. Cóż, mnie również się ona nie podobała, ale nie chciałam naskakiwać na brata. To nie w moim stylu.
-Tylko jakim cudem śpisz razem z moją siostrą, co? - brunet wyrzucił ręce w powietrze, na co Justin przewrócił teatralnie oczami.
-Tak nam się złożyło. - prychnął pod nosem. - A co, zazdrosny? - uśmiechnął się złośliwie, wtulając się we mnie od tyłu.
-Chłopaki, przestańcie. Znowu kłócicie się przeze mnie. To bez sensu. - westchnęłam głośno, wyswobadzając się z objęć Justina i siadając obok na kanapie. Przeczesałam palcami włosy, czując na sobie wzrok, zarówno Austina, jak i Justina. - Obudziłam się w nocy i byłam już wyspana, dlatego zeszłam na dół. Wtedy spotkałam Justina. Siedział na kanapie, więc podeszłam do niego, usiadłam obok, a potem... zasnęliśmy. - w tym momencie do głowy powróciły mi wspomnienia ostatniej nocy. Nie urwał mi się film, co potwierdzało moje przypuszczenia, że byłam jedynie wstawiona. Dokładnie pamiętam nasz pocałunek i to przyjemne ciepło, które ogarnęło moje ciało. Nie wiedziałam, czy Justin to pamiętał, dlatego nie miałam zamiaru o tym opowiadać i przypominać. Chciałam spuścić głowę i zasłonić twarz włosami, jednak poczułam pod swoją brodą dłoń Austina. Podniósł moją twarz, a następnie odgarnął wszystkie kosmyki włosów na jedną stronę, zatrzymując swój wzrok na moim dekolcie. Nie zrozumcie mnie źle, on nie wpatrywał się w moje piersi, tylko w miejsce ponad nimi. Ponownie spuściłam głowę, jednak tym razem nie po to, aby się zasłonić, tylko żeby sprawdzić, czy znajdowała się tam malinka. Faktycznie, na mojej skórze widniał czerwony ślad. Przejechałam po nim opuszkami palców, a następnie niepewnie spojarzałam na brata.
-Przyszłam, usiadłam, zasnęłam, tak, skarbie? - założył ręce na piersi i wydął lekko wargi.
-Prawie tak... - mruknęłam nieśmiało, przyciągając kolana do klatki piersiowej i obejmując je ramionami.
-Zapomniałaś wspomnieć, że całowałaś się z moim kumplem. Taki drobiazg. - zironizował, a ja w tym momencie poczułam lekkie poczucie winy. Nie wiem, dlaczego. Po prostu je poczułam.
-Stary, powiedziałem ci już coś wczoraj. Przestań zachowywać się, jakbyś był jej ojcem. Ona nie musi ci się z niczego spowiadać, więc odpuść już sobie, dobrze? - w mojej obronie stanął Justin, który objął mnie opiekuńczo ramieniem i przyciągnął lekko do siebie.
-Dzięki. - szepnęłam cicho, aby tylko on mógł mnie usłyszeć.
Austin jeszcze przez chwilę wpatrywał się w nas podejrzliwie, lecz w końcu wypuścił z siebie głębokie westchnięcie, machnął lekceważąco ręką i skierował się w stronę schodów. Zanim jednak zniknął z naszego punktu widzenia, obrócił się i wsunął dłonie do kieszeni.
-Nie zapomnij, że za dwadzieścia minut musimy być u szefa. - mruknął, po czym odszedł, pozostawiając za sobą niezręczną ciszę.
Przygryzłam dolną wargę i wpatrywałam się tępo w blat stolika, kiedy szatyn w dalszym ciągu obejmował mnie ramieniem. Ani ja, ani najwyraźniej on, nie wiedzieliśmy, co powiedzieć. Trochę bałam się nawiązywać do wydarzeń z dzisiejszej nocy. Justin był pijany, a poza tym, pewnie z każdą dziewczyną się całuje, kiedy tylko ma do tego okazję.
-Podobało mi się to. - mruknął, tuż przy moim uchu. - Cholernie mi się to podobało. - poprawił, muskając skórę koło niego. Nie zareagowałam w żaden sposób, czyli nie odepchnęłam go od siebie, ale równocześnie nie chciałam, aby zaszło to dalej. Jakoś po słowach Austina stałam się bardziej, nie wiem, ostrożna? To chyba dobre określenie, chociaż nie za bardzo pasujące do sytuacji. - I bardzo chciałbym to kiedyś powtórzyć. - kontynuwał, kiedy ja nie wydałam z siebie żadnego dźwięku. Delikatnie ułożył jedną dłoń na moim policzku i obrócił moją twarz w swoim kierunku. Oblizał powoli wargi, wpatrując się w moje usta, lecz kiedy chciał się nachylić i złączyć je, odepchnęłam go lekko od siebie i wyswobodziłam się spod jego ramienia.
-Chyba powinieneś już iść... - szepnęłam, wpatrując się prosto w jego tęczówki. To nie tak, że tego nie chciałam. Po prostu czułam, że nie powinnam. To wszystko.
Chłopak westchnął głęboko, po czym złożył pocałunek na moim czole i wstał z kanapy, kierując się schodami na górę. Odprowadziłam o wzrokiem, a kiedy w salonie zostałam już tylko ja i głucha cisza, uderzyłam się z otwartej dłoni w czoło.
-Powinieneś już iść. - naśladowałam sama siebie, z ironią w głosie. To głupie. To jedyny facet, oprócz mojego brata, którego się nie boję, a odpycham go od siebie. Jestem idiotką...
Zdecydowałam, że siedzenie tutaj w niczym mi nie pomoże, więc podniosł się z kanapy i weszłam po schodach na górę. Weszłam do swojego pokoju. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam, było podejście do szafki i wyjęcie z niej ubrań oraz bielizny na dzisiejszy dzień. Ułożyłam przygotowane rzeczy na łóżku, a następnie chwyciłam za krańce swojej koszulki i ściągnęłam ją z siebie, aby móc zostawić ubrania, które miałam na sobie, w pokoju. To samo chciałam zrobić ze spodenkami. Już odpięłam guzik od nich, kiedy nagle drzwi od mojego pokoju otworzyły się, a w progu stanął Justin.
-Chciałem ci tylko powiedzieć, że... - przerwał, kiedy podniósł głowę i spojrzał na mnie. - O cholera... - jęknął, a jego wzrok mimowolnie zjechał na moje piersi, okryte jedynie koronkowym stanikiem.
Zawstydzona, podniosłam swoją bluzkę i zasłoniłam się nią, unosząc brwi na szatyna.
-Drzwi są od tego, aby w nie pukać, Justin. - westchnęłam głośno, zakładając ręce na piersi i równocześnie zasłaniając swój biust.
-Sory. - uniósł w górę ręce, jednak wpatrywał się w to samo miejsce, co parę chwil temu. - Wychodzimy z Austinem, będziemy najpóźniej za godzinę. - wymamrotał pod nosem, po czym otworzył drzwi i już miał wyjść, jednak w ostatniej chwili na jego ustach pojawił się znaczący uśmieszek. - I nie musisz się zakrywać. Jesteś piękna. - puścił do mnie oczko, po czym pospiesznie wyszedł z pokoju.
Sapnęłam głośno i, z bluzką przy piersiach, udałam się do łazienki, biorąc po drodze resztę ubrań. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i zapaliłam światło. Kiedy zdjęłam z siebie resztę rzeczy i pozostałam nago, spojrzałam w lustro. Mojego ciała nie pokrywało już tyle siniaków, co kiedyś. Większość z nich już opuściła moją skórę. Jednak przypomniałam sobie również, że po raz kolejny, jeden z kumpli Zayna... zgwałcił mnie. Miałam wrażenie, że już nigdy się od tego nie uwolnię, że będzie to prześladować mnie do końca życia. Na to wspomnienie, po moim policzku spłynęła jedna łza. Szybko weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę, więc łzy zmieszały się z nią i nie pozostało po nich ani śladu. Nalałam na dłonie żelu pod prysznic, po czym wtarłam go delikatnie w każdą część swojego ciała. Wtedy przypomniał mi się dotyk Justina i, o dziwo, przyjemność, jaką czułam. Nie bolało mnie to i nie bałam się tego, tylko chciałam więcej.
Nalałam na dłonie również szamponu, który wtarłam we włosy. Zaczęłam okrężnymi ruchami masować skórę głowy, a kiedy byłam już cała namydlona, ponownie odkręciłam wodę i spłukałam z ciała pianę. Otworzyłam szklane drzwi od kabiny prysznicowej. Zadrżałam lekko, przez kontakt chłodnego powietrza z moją rozgrzaną skórą, dlatego pospiesznie wyszłam na kafelkową podłogę i owinęłam się ręcznikiem. Wytarłam się w niego dokładnie, a kiedy zyskałam pewność, że nie ma już na mnie kropelek wody, sięgnęłam po swoją bieliznę. Założyłam najpierw ją, a potem resztę ubrań. Ponownie podniosłam ręcznik i zaczęłam wycierać w niego włosy. Kiedy nie kapała już z nich woda, postanowiłam wyjść z łazienki. Zeszłam na dół, do salonu i, tak, jak się spodziewałam, nie zastałam tam nikogo. Kiedy chciałam udać się do kuchni, aby zrobić sobie śniadanie, usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi, rozchodzący się po całym domu. Lekko zdziwiona, ale i również z lekkim strachem, obróciłam się powoli w stronę wyjścia. Stawiając powoli kroki, doszłam do drzwi i otworzyłam je, jednak po drugiej stronie nie było nikogo. Zmarszczyłam brwi, rozlądając się dookoła. Zrobiłam krok w przód, aby zobaczyć, czy przypadkiem ktoś nie schował się z boku budynku, kiedy nagle moja stopa dotknęła czegoś, co leżało na wycieraczce. Spuściłam wzrok, a kiedy wyladował on na tym, co leżało pod moimi nogami, moje źrenice rozszerzyły się dwukrotnie...
~*~
Heh, zostawiam Was z taką niepewnością ;)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Zapraszam na mojego aska:
ask.fm/Paulaaa962
Kocham Was i do następnego ;*
Ps. Chciałam Wam polecić bardzo ciekawie zapowiadające się opowiadanie ;)
lifeisbeautifulandyou.blogspot.com

21 komentarzy:

  1. Co Ona tam znalazła?
    Co?
    Co?
    Co?
    To pytanie będzie mnie dreczyc aż do nowego rozdziału! Jak moglas przerwać w takim momencie?! Ale i tak Cię kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  2. JEZU, JAKI DŁUGI ROZDZIAŁ, MMM *____*
    Rozpieszczasz nas, kochanie, ale ja to uwielbiam, wiesz? Hhahahaha :D
    Uwielbiam momenty Justina i Cindy, są takie seksowne, słodkie i takie wiesz.. WEOORFKOGKEKORK OERKOERKOEKORKOERKOEKOEKOEKROERO *.*
    No nie zaprzeczysz, hahaha :D
    Tak się cieszę, że ona wtedy nie była pijana <3 To oznacza, że coś poczuła przez ten pocałunek, a to oznacza, że być może coś się miedzy nimi rodzi *_* <3
    Martwi mnie ten moment, gdy Justin mówi, że ona będzie jego.. Kurwa, chciałabym, aby on jednak nie okazał się takim zazdrośnikiem, jak w moich przypuszczeniach :( Nie przeboleje tego, no, ale mam nadzieję, że oni się pokochają. Są idealni, wręcz stworzeni dla siebie. :>
    Tak, jak Ty jesteś stworzona do pisania *-* Świetnie opisałaś tą scenę, z ich pocałunkiem w nocy. Miałam dreszcze :3
    Czekam na kolejny, jestem mega ciekawa, co było na tej wycieraczce : o
    ~ Drew.
    http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/
    http://angelsdonotdieyet.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. o jezu.. było pięknie. to wszystko co oni zaczynają do siebie czuć jest asdhkzdv. i jejku no jak oni sobie słodko spali. jezzuuu. troche przerazilo mnie gdy Justin stwierdzil ze ona musi byc jego ;oo albo to co znalazla po drzwiami .. co to jest? jejkusiu chyba nie wytrzymam do nowego rozdzialu. cholera.. mam takie dziwne wrazenie ze moze to byc od jej ojca aka najwiekszego skurwiela na swiecie, albo od zayna.. tak b. chce zeby ona i Justin byli razem. oni sa dla siebie idealni. a pro po ojca. co kurwa kretyn.. jezu. idiota. biedna cindy, juz od malego cierpiala. ciesze sie ze nie boi si3juz Justina i jego dotyku. ssdhhjdsas. bedzie z nich piekna para xx
    jestes niesamowita, a tw talent. omfg jest ogromny. boziunku juz chce nn bo sie nie moge doczekac
    kocham cie xx
    true-big-love-jb.blogspot.com
    red-sky-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. łoł! są nieziemscy *.*
    i ten nocny pocałunek kurwa awww <3
    musiałaś skończyć w takim momencie? :o
    ciekawe co to było
    czekam na następny kocham to i Ciebie
    <3
    tough-love-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu musiałaś w tym momencie?!?!?! Piękny rozdział <3 czekam nn ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <33 Pisz następny jak najszybciej <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie tez martwi to co powiedział...jak to Austin stwierdził... Justin potrafi być niebezpieczny, a zważywszy na to co robił siostrze i jak prawdopodobnie traktował swoja byłą(chociaż mam nadzieje że to w 100 % była jej wina). Ale z drugiej strony mam taka malutką nadzieję że przy Cindy się zmieni, zrozumie swoje błędy. Chociaż zdaje sobie sprawę że to nie będzie tak od razu...Cindy na pewno tez dużo przy nim przeżyje. Zachowanie Austina w ogóle mnie nie dziwi, wie co przeszła jego siostra a przede wszystkim Wie jaki potraf być Justin. Choć z drugiej strony skoro obawia się Justina... Ciekawe co ona tam znalazła...myślę że to jej "kochany" braciszek jej coś przysłał. Niech chłopak szybko wracają do domu.

    OdpowiedzUsuń
  8. kurde w takim momencie przerwałaś , nie ładnie ;c
    teraz się nie doczekam następnego rozdziału
    Mrrr ten rozdział był cudowny
    kurde jak to czytałam to aż zabrakło mi mojego chłopaka ;c

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeeeejuu...świetny. Tylko w takim momencie? ;v
    Ehhh brak słów. ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Poproszę Kolejny dla mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  11. <3 Mysle ze to jej ojciec cos jej przyslal

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział kochana. <3 Austin jest trochę nadopiekuńczy, ale rozumiem go. Mam nadzieję że Justin nie chce wykorzystać Cindy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ty sobie chyba żartujesz ze mnie.. No kurde.. Ty jesteś jakaś niepoważna? W takim momencie.. W TAKIM.. W T A K I M ? .. hahahaha Jak możesz.. hahahah

    OdpowiedzUsuń
  14. Najlepszy moment jak mogłas?:(( ale rozdział cudowny :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Suuper!!! Czekam nn <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Co tu dużo mówić świetny, fantastyczny po prostu idealny :*
    Do tego ta 'rzecz', na pewno długo się będę zastanawiać co to może być <3 Czekam na nn ... :)
    change-me-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Dżizas, k*rwa ja pierdo*ę *.* Justin! ♥♥♥ Już kocham ten blog ^^ Od razu zaczynam czytać od początku i obserwuję! Liczę na rewanż :)

    pamietnik-caroline-a.blogspot.com

    A co do rozdziału to... BOSKI! Już na początku miałam serce w gardle, aż przeszył mnie dreszcz ;D Co to ten Justin wyprawia? Ja na miejscu brata Cindy chyba bym go rozszarpała xd Tak se na luzie gadali o tym pieprzeniu haha ;p Świetna z ciebie pisarka ;*
    Powodzenia przy pisaniu nexta ;))

    OdpowiedzUsuń
  18. świetny czekam na następny :)
    http://marzwalczikochaj.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. świetny rozdział! kocham to ff :) czekam z niecierpliwością na następny

    OdpowiedzUsuń