niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 18...


Kiedy mężczyzna wyszedł z pokoju, zaniosłam się głośnym płaczem, którego nie potrafiłam pohamować. Chwyciłam jedną z poduszek i przyłożyłam ją sobie do twarzy, aby zagłuszyć łkanie, jednak chwilę później odrzuciłam ją na drugi koniec pokoju, ponieważ poczułam na niej zapach jego perfum. Na podłodze leżały moje ubrania oraz część jego. Kolejny raz poczułam się, jak brudna i nic nie znacząca dziwka. Kolejny raz taką ze mnie zrobili. Zaczynam wierzyć w słowa, które usłyszałam kiedyś od Zayna. Powiedział, że jestem zwykłą kurwą, która nadaje się tylko do tego, żeby ją posuwać. Znowu usłyszałam w głowie jego głos, kiedy wypowiadał to zdanie. I znowu zaczęłam płakać, dużo silniej, niż przed paroma minutami. Dotarło do mnie, że on mnie zgwałcił. Po raz kolejny jakiś mężczyzna wyrządził mi taką krzywdę, która za każdym razem rozrywa moje serce, aż pewnego dnia pęknie ono po prostu na pół.
Resztkami sił podniosłam się lekko i na kolanach przeszłam przez łóżko, aby wziąć swoją bieliznę. Mimo że mężczyzna, który skrzywdził mnie dzisiaj, nie był bardzo brutalny, bolało mnie całe ciało. Nie wiem, czy ból psychiczny przełożył się na ból fizyczny, czy po prostu byłam już całkowicie bezsilna. Chwyciłam swoją koronkową bieliznę, po czym założyłam ją na siebie, uważając przy tym, aby z każdym ruchem sprawiać sobie jak najmniej bólu. Następnie wstałam z łóżka i, na miękkich nogach, podeszłam do swoich ubrań. Ukucnęłam powoli, a spod mojej powieki wypłynęła łza, kiedy poczułam ból między nogami. Załkałam cicho, wręcz żałośnie, i wsunęłam na siebie spodenki oraz koszulkę. Następnie założyłam buty, sięgające mi przed kostkę. Kiedy byłam już ubrana, weszłam do łazienki, cały czas trzymając się za brzuch. Stanęłam przed umywalką i opłukałam twarz wodą, aby doprowadzić się do stanu, w którym mogłabym wyjść na ulicę. Wytarłam kropelki wody w ręcznik i wyszłam z łazienki, podchodząc do okna. Z całych sił zaciskałam zęby, aby nie wybuchnąć płaczem, zarówno przez ból psychiczny, jak i fizyczny, który był wręcz nie do zniesienia. Chwyciłam jeszcze swoją torbę, a następnie otworzyłam okno i ostrożnie przełożyłam obie nogi przez parapet. Na prawdę wiele mnie to kosztowało. Oddychając niespokojnie zamknęłam powieki i wyskoczyłam z okna, po chwili znajdując się na trawie w ogrodzie. Niemal natychmiast przykucnęłam, kiedy tylko moje stopy uderzyły o ziemię. Nie dlatego, żeby schronić się przed wzrokiem kumpli Zayna, którzy mogli zobaczyć mnie przez okna. Nie, nie dlatego. Ból, który poczułam w momencie uderzenia o ziemię był paraliżujący. Cały czas kucając, trzymałam się za brzuch i płakałam cicho, aby nie zwrócić na siebie niczyjej uwagi. Chwilę później zdecydowałam się jednak wstać i jakimś cudem przedostać się do swojego domu, do swojego pokoju, do swojego łóżka, w którym będę mogła w spokoju się wypłakać.
***
Otworzyłam drzwi od domu i, korzystając z tego, że nie były zamknięte na klucz, weszłam do środka. Najciszej, jak potrafiłam, zsunęłam ze stóp buty, chcąc jak najszybciej przedostać się schodami na górę. W głowie cały czas miałam słowa tego mężczyzny, które wypowiadał do mnie, kiedy mnie gwałcił. To było okropne, a wręcz obrzydliwe. Za wszelką cenę chciałam je zapomnieć, jednak nie potrafiłam, a im bardziej się starałam, tym głośniej rozbrzmiewały w moim umyśle.
Kiedy weszłam do salonu, na moje nieszczęście, siedział tam mój brat, Justin, a na dodatek jeszcze mój były, Jaxon. Wzięłam głęboki oddech, aby nie rozpłakać się na ich oczach, jednak nie potrafiłam, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Odwróciłam się szybko, bokiem do nich, i zasłoniłam twarz włosami. Bez słowa skierowałam się schodami na górę, ignorując zdziwione spojrzenia oraz pytania chłopaków. Nie chciałam z nimi rozmawiać. Chciałam, aby mnie zostawili i o nic nie pytali. To było dla mnie zbyt trudne, aby móc o tym opowiadać od razu. Musiało minąć trochę czasu...
***Oczami Justina***
Wpatrywałem się w stronę schodów, na których zniknęła Cindy. Niemal od razu zobaczyłem, że była smutna, przygnębiona i... przestraszona. Coś musiało się wydarzyć, kiedy nie było jej w domu. Coś, czego ona nie chciała i coś, czego się bała. Nie chciałem, aby jej depresja znowu powróciła. Była na najlepszej drodze, aby otworzyć się na świat i zacząć komukolwiek ufać.
Nie patrząc na Austina i Jaxona, wstałem z kanapy i udałem się za nią, na górę. Mimo że wiedziałem, że nie chce teraz nikogo widzieć i z nikim rozmawiać, nie przyjmowałem tego do wiadomości. Ja chciałem wiedzieć, co się stało. I wyciągnę to z niej, choćbym miał siedzieć przy niej przez następny tydzień.
Po cichu otworzyłem drzwi od jej sypialni i wszedłem do środka, zastając Cindy, zwiniętą w kłębek na łóżku. Zamknąłem za sobą drzwi i po cichu podszedłem do niej. Usiadłem na skraju materaca, biorąc między palce kosmyk jej włosów, który opadł szesnastolatce na twarz. Założyłem go za ucho, odsłaniając tym samym łzy, spływające w dół jej ślicznej twarzyczki. Zobaczyłem, że na jej ramieniu ukształtował się spory siniak, którego, jestem pewien, wcześniej tam nie było. Pogładziłem go opuszkami palców, czując, jak ciałko szatynki wzdrygnęło się lekko, przez kontakt mojej dłoni z jej skórą.
-Skarbie, co się stało? - szepnąłem, starając się wychwycić z profilu jej twarzy jakiekolwiek emocje. Zauważyłem, jak mocniej zaciska powieki, jakby chciała zatamować potok łez, nagromadzony w jej oczkach.
-Zostaw mnie, Justin... - wychlipała, bardziej zwijając się w kłębek. - Nie chcę rozmawiać.
-Ale wiem, że tego potrzebujesz. - pogłaskałem ją po główce, wzdychając cicho. Widziałem, że coś jest nie tak. Cholera, nawet ślepy by to zauważył. Bolało mnie to, że Cindy jest tak zamknięta w sobie i nie chce dopuścić do siebie oferowanej pomocy. A ja chcę dla niej dobrze. Nie chcę, żeby płakała i była smutna. To wszystko.
-Nie potrzebuję. Idź stąd, proszę. Chcę zostać sama. - pociągnęła nosem, chwytając w swoje maleńkie dłonie kołdrę i zakrywając się nią. Widziałem, jak jej ciałko drżało, co oznaczało, że zaczęła mocniej płakać.
Wtedy drzwi od pokoju ponownie się otworzyły, a do środka wszedł Austin. Posłał mi pytające spojrzenie, na co pokręciłem przecząco głową i wzruszyłem lekko ramionami, dając mu do zrozumienia, że nie udało mi się wyciągnąć z Cindy żadnych informacji.
-Kochanie, co się dzieje? - brunet ukucnął z drugiej strony łóżka, odsłaniając lekko kołdrę. Widziałem po jego twarzy, że się martwi. Ja również się martwiłem. Po prostu chciałem jej pomóc, ale nie wiedziam, jak.
-Nic, zostawcie mnie. - wychlipała, kolejny raz naciągając na siebie kołdrę.
-Maleńka, przecież widzę. Wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko. Jestem twoim bratem. - pogładził ją delikatnie po włosach i pocałował w czółko.
W tym momencie w pokoju rozniósł się dźwięk telefonu, informujący o nowej wiadomości. Wymieniając z Austinem porozumiewawcze spojrzenia, sięgnąłem po komórkę Cindy, leżącą na szafce nocnej i odblokowałem ją, bez pytania dziewczyny o zgodę. Przeczuwałem, że ten sms może pomóc nam rozwikłać zagadkę nagłej zmiany nastroju Cindy. Nie myliłem się.
"Szkoda, że tak szybciutko uciekłaś, kochanie. Brady mówi, że byłaś zajebista."
Momentalnie zacisnąłem jej telefon w dłoni, wpatrując się tępo w ścienę. Krew w moich żyłam zaczęła płynąć szybciej, kiedy zrozumiałem, że po raz kolejny jakiś skurwysyn... zgwałcił Cindy. Znowu ktoś ją skrzywdził. Kurwa, co takiego zrobiła ta dziewczyna, że całe życie układa się przeciw niej?
Pokazałem sms'a Austinowi. Jeo oczy rozszerzyły się nienaturalnie. Widziałem, jak zacisnął mocno szczękę oraz pięści, starając się unormować przyspieszony oddech, jakby co najmniej przebiegł maraton.
-Cindy... czy oni cię skrzywdzili? - spytał brunet, głaszcząc swoją siostrę po włosach. Zachowywał dystans słowny, jednak ja wiedziałem, że bez tego szatynka nie wypowie ani jednego zdania.
-Cindy, czy on, jeden z kumpli Zayna... zgwałcił cię dzisiaj? - spytałem wprost, odkrywając jej kołdrę do pasa. Byłem wściekły. Po prostu wściekły, że ktoś znowu ją dotykał, że ktoś znowu ją skrzywdził.
Dziewczyna zaniosła się jeszcze głośniejszym płaczem, szlochając i drżąc lekko. Serce mi się zaciskało, kiedy widziałem ją w takim stanie. Chciałem, żeby chodziła uśmiechnięta i cieszyła się życiem, póki jest młodziutka.
Nie zważając na protesty dziewczyny, objąłem jej ciałko ramionami. Z początku chciała mnie od siebie odepchnąć, jednak ja nie zwróciłem na to uwagi, tylko wzmocniłem uścisk wokół jej talii, przyciągając ją jeszcze bliżej siebie. W końcu szatynka poddała się i rozluźniła swoje ciałko, wtulając się we mnie. Oparła główkę na mojej nagiej klatce piersiowej, obejmując mnie ramionkami w pasie. Czułem, jak po mojej skórze spływają jej łzy, dlatego zacząłem delikatnie głaskać ją po główce i po włoskach.
-Spokojnie, kochanie, nie płacz. - szepnąłem jej do ucha, po czym pocałowałem ją w czółko. Widziałem kątem oka, jak Austin patrzy na mnie podejrzliwie, jednak w tym momencie nie zwróciłemna to uwagi. Chciałem tylko, żeby Cindy się uspokoiła. Nic więcej.
Kiedy parę chwil później odsunęła się ode mnie i posłała mi delikatny uśmiech, wstałem z łóżka, udając się w stronę drzwi. Chciałem dorwać tego skurwysyna, który kolejny raz skrzywdził tę kruszynkę. I nic mnie przed tym nie powstrzyma.
-Bieber, gdzie idziesz? - kiedy położyłem dłoń na klamce, zatrzymał mnie głos Austina.  Odwróciłem się twarzą do niego i do jego siostry, zaciskając szczękę.
-Ten skurwiel dostanie to, na co zasłużył...
***
Zaparkowałem przed domem Zayna, gasząc silnik. Wysiadłem z samochodu, po czym udałem się w stronę drzwi wejsciowych. Wściekłość przepełniała całe moje ciało, każdą jego część. Wszedłem do środka,bez pukania, szukając wzrokiem Brady'ego, chłopaka, który dzisiaj skrzywdził Cindy. Zamiast tego, pierwszą osobą, która znalazła się w zasięgu mojego wzroku, okazała się moja kochana siostrzyczka - wyczuj sarkazm. Obdarzyłem ją jedynie ironicznym spojrzeniem, szukając wzrokiem tego skurwysyna, o imieniu Brady. Kiedy mój wzrok spotkał się z jego, w jego oczach pojawił się znaczący błysk. Nie wytrzymałem. Ruszyłem w stronę bruneta i od razu wymierzyłem uderzenie w jego szczękę. Kolejne zadałem w nos i w brzuch. Nie czekając, aż mógłby dojść do siebie, zacisnąłem dłonie na jego koszulce, popchnąłem jego ciało na ścianę i dwa razy kopnąłem go z kolana w krocze. Nie miałem żadnych oporów, aby to zrobić. Zasłużył na to w stu procentach. Na tym jednak nie zaprzestałem. Ponownie wymierzyłem kilka ciosów w jego szczękę, sprawiając, że upadł na ziemię. Kopnąłem go kilka razy w brzuch i w żebra, spluwając na jego krwawiące ciało. Chciałem posunąć się jeszcze dalej, jednak poczułem małą dłoń na swoim ramieniu, a do moich nozdrzy doszedł zapach perfum mojej siostry.
-Gdyby jej tu nie było, zabiłbym cię, skurwysynie. - warknąłem, zaciskając szczękę. Jazzy objęła obiema dłońmi moje ramię i odciągnęła mnie od Brady'ego. Wyszarpałem się z jej uścisku i skierowałem się w stronę drzwi, ignorując spojrzenia kumpli Zayna. Zanim jednak zdążyłem wyjść, usłyszałem, jak brunet krzyczy na Jazzy. Odwróciłem się więc w ich stronę. Kłócili się o coś, przez co przewróciłem teatralnie oczami. Jednak kiedy Zayn uderzył ją w twarz, lekko się spiąłem. Mimo że jej nie znosiłem, była moją siostrą, którą powinienem się opiekować. Podszedłem do nich i odepchnąłem bruneta od młodej, po czym złapałem ją za rękę i wyprowadziłem dziewczynę z domu.
-Co ty robisz, idioto!? - wyrzucia jedną rękę w powietrze, kiedy znaleźliśmy się za bramką. Cały czas trzymałem ją przy sobie, aby przypadkiem tam nie wróciła. Co jak co, ale nie chciałem, żeby ktoś ją zgwałcił, a przebywając w takim otoczeniu, była na to narażona.
-Zabieram cię stąd, nie widać? - otworzyłem drzwi od strony pasażera, sadzając ją na fotelu i przypinając jej ciało pasem. Wiem, że zachowywałem się, jak jej ojciec, ale skoro rodzice nie potrafili jej wychować, ja musiałem to zrobić, mimo że miała osiemnaście lat.
Usiadłem na siedzeniu pasażera, po czym włączyłem silnik i zjechałem z podjazdu, kierując się w stronę domu moich rodziców.
-Gdzie ty jedziesz? - fuknęła, zakładając ręce na piersi.
-Odwożę cię do domu? - wyszło to bardziej, jak pytanie.
-Zawieź mnie do Katy. - spojrzała na mnie niepewnie, kiedy ja zacisnąłem szczękę, zatrzymując się gwałtownie na światłach. - To moja przyjaciółka, zapomniałeś? - wyrzuciła dłonie w powietrze.
-Nie chcę znać tej suki. - warknąłem, ponownie naciskając na pedał gazu, kiedy światło, z czerwonego, zmieniło się na zielone.
-Przestań ją w końcu wyzywać! To, że z tobą zerwała, było najlepszą rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobiła w życiu! Nie zasługiwałeś na nią! - krzyknęła, odrzucając do tyłu włosy.
-Zamknij mordę, szmato! - ryknąłem, jeszcze bardziej przyspieszając. Za każdym razem, kiedy ktoś przypominał mi o mojej byłej, nie kontrolowałem samego siebie.
-Bo co? Kolejny raz mnie uderzysz? Na prawde, przyzwyczaiłam się do tego, mieszkając z damskim bokserem przez wiele lat. Całe szczęście, rodzice kazali ci się wyprowadzić, bo do tego czasu mógłbyś mnie zabić!
-Przesadzasz, idiotko. - warknąłem, zaciskając dłonie na kierownicy.
-Ja przesadzam? Jesteś śmieszny, Justin. A to zrobiłam sobie niby sama? - w tym momencie uniosła rękawy swojej bluzki, ukazując mi blizny na jej przedramionach, z czasów, kiedy gasiłem na niej papierosy. Tak, znęcałem się nad nią, jednak najwidoczniej miałem swoje powody. Od zawsze mnie denerwowała. - Jesteś zwykłym dupkiem, braciszku. - zakpiłam i zaśmiała się bez humoru. - Współczuję twojej kolejnej dziewczynie.
Dalszą drogę spędziliśmy w ciszy. Kiedy zatrzymałem się przed domem Katy, spojrzałem z obrzydzeniem w jej okna.
-Pozdrów ode mnie tę sukę. - syknąłem, przez zaciśnięte zęby. Jazzy wysiadła bez słowa z samochodu, po czym zatrzasnęła za sobą drzwi, a ja odjechałem z piskiem opon.
***
Wszedłem do domu, zastając Austina i Jaxona, siedzących na kanapie w salonie ze smutnymi minami. Niepewnie podszedłem do nich i usiadłem obok bruneta, opierając się przedramionami o kolana.
-On wie? - zwróciłem się do brata Cindy, wskazując na jej byłego chłopaka.
-Tak. - westchnął, przeczesując palcami włosy. - Rozmawiał z nią, ale ona cały czas płacze, nie potrafimy jej uspokoić.
Byłem smutny dlatego, że Cindy cierpiała. Chciałem uwolnić ją od bólu psychicznego, ale nie wiedziałem, jak. Chciałem pogłaskać ją po głowie i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, jednak nie mogłem jej tego obiecać. Chciałem się nią zaopiekować i pokazać, że życie może być piekne, jednak ona narazie nie potrafiła tego do siebie dopuścić.
Nagle w głowie zaiskrzył mi pewien pomysł. Był on dość ryzykowny, jednak dawał szansę, że ta kruszynka chociaż na chwilkę przestanie płakać.
-Stary... - zacząłem niepewnie, unosząc wzrokna bruneta. - A gdybyś dał jej jakąś działkę do wciągnięcia? Chociaż na chwilę by się uspokoiła i przestała cierpieć, a przecież nie uzależni się za pierwszym razem.
-Bieber ma rację. - wtrącił Jaxon, drapiąc się z lekkim zakłopotaniem po karku. - Dałem jej jedną działkę, kiedy pierwszy raz została zgwałcona.
-Nie wiem, czy to dobry pomysł. - Austin pokręcił automatycznie głową.
-Przecież nic jej się nie stanie, a przynajmniej na chwilę przestałaby płakać. - westchnąłem, spoglądając na niego z błaganiem w oczach.
-Dobrze...
***Oczami Cindy***
Leżałam skulona na łóżku, wylewając kolejną porcję łez. Przytuliłam do twarzy poduszkę, aby zagłuszyć szlochanie. Czułam się całkowicie rozbita. Znowu w mojej głowie pojawiły się obrazy tego mężczyzny, Brady'ego. Zacisnęłam mocno powieki, aby pozbyć się tego widoku, jednak nic to nie dało.
W tym momencie drzwi od pokoju otworzyły się, a do środka wszedł Austin.
-Cindy... - zaczął, więc odsłoniłam kołdrę i podniosłam się do pozycji siedzącej. Brunet usiadł obok mnie na łóżku, po czym ujął delikatnie moją dłoń i ułożył na niej mały, foliowy woreczek. - Kochanie, weź to. - szepnął, głaszcząc mnie po głowie i całując mnie w czoło. Przyjrzałam się uważnie narkotykom, przełykając nerwowo ślinę.
-Jesteś pewien? - spytałam niepewnie, przygryzając dolną wargę.
-Tak, skarbie. Poczujesz się lepiej. - skinął głową, więc ja powoli otworzyłam woreczek i wysypałam jego zawartość na skraj dłoni, po czym wciągnęłam powoli biały proszek. Nie robiłam tego po raz pierwszy, dlatego nie miałam żadnych problemów.
Położyłam się na łóżku, uginając kolana. Czułam lekkie zawroty głowy, dlatego wplątałam palce we włosy i zamknęłam oczy, oddychając spokojnie i miarowo. Nie wiem, ile tak leżałam, parę minut czy godzinę, jednak wiedziałam, że z każdą mijającą chwilą moje ciało się rozluźnia, a wspomnienia z dzisiejszego dnia odpływają. Jakiś czas później nie pamiętałam już, przez co przeszłam. Nie czułam również bólu fizycznego i na nowo nabrałam chęci do życia.
Z lekkim uśmiechem na ustach wstałam z łóżka, co zaraz po mnie uczynił Austin. Stanęłam na przeciwko brata, układając jedną dłoń na jego policzku. Drugą natomiast umiejscowiłam na jego klatce piersiowej.
-Jesteś śliczny, wiesz? - wymamrotałam nieprzytomnie, przysuwając się do niego. - Gdybyś nie był moim bratem, mogłabym się w tobie zakochać. - szepnęłam, muskając jego policzek. Następnie objęłam go ramionami w pasie i wtuliłam się w jego umięśnione ciało.
-Uwielbiam, kiedy jesteś taka. - szepnął mi do ucha, odwzajemniając uścisk.
Nie kontrolowałam tego, co robię. W ogóle nie myślałam. Narkotyki, płynące w moich żyłach mocno na mnie działały, zmieniając mnie w całkiem inną osobę.
***Oczami Justina***
Siedziałem na kanapie w salonie, kiedy usłyszałem na schodach kroki, należące do dwóch osób. Odwróciłem głowę w stronę dźwięku, widząc Austina, który delikatnie przytrzymywał ciało swojej siostry. Cindy miała na twarzy nieprzytomny uśmiech. Cieszyłem się, że mogła chociaż na chwilę odetchnąć i zapomnieć o tym, przez co przeszła.
-Wzięła? - uniosłem brwi, układając ręce na karku.
-Nie widać? - zachichotał Austin, zerkając na swoją siostrę. Dziewczyna, tanecznym krokiem, podeszła do kanapy i usiadła obok mnie. - Przed chwilą dowiedziałem się, że jestem śliczny. - przewrócił oczami, na co ja parsknąłem śmiechem. - Przypilnuj jej, zaraz wracam. - dodał, znikając za drzwiami jednego z pomieszczeć.
-Hej. - zaćwierkała radośnie Cindy, mrugając szybko oczami.
-Cześć, ślicznotko. - zaśmiałem się, obejmując ją ramieniem.
-Mogę się do ciebie przytulić? - przygryzła seksownie dolną wargę, sunąc dłonią po mojej nagiej klatce piersiowej, czym, nie ukrywam, bardzo mnie podniecała.
-Oczywiście, niunia. - westchnąłem i już chciałem ją do siebie przytulić, kiedy nagle dziewczyna niesamowicie zdziwiła mnie swoim ruchem. Uklęknęła na kanapie, po czym przełożyła jedną nogę przez moje uda i usiadła okrakiem w okolicy mojego krocza. Moje oczy lekko się rozszerzyły, jednak nie miałem najmniejszego zamiaru zmieniać pozycji. Zamiast tego, ułożyłem dłonie na jej biodrach, jeszcze bardziej przyciągając ją do siebie i sprawiając tym samym, że otarła się delikatnie o moje krocze. Wiedziałem, że nie mógłbym zrobić niczego, gdyby była trzeźwa, jednak w tym momencie wykorzystywałem fakt, że była naćpana.
Szatynka wpatrywała się we mnie lekko nieprzytomnym spojrzeniem. Ułożyła ręce na moich barkach, sunąc po nich delikatnie.
-Wiesz, że jesteś piękna? - mruknąłem, powoli przesuwając ręce w kierunku jej tyłeczka. - I cholernie seksowna. - dodałem, obejmują dłońmi jej pośladki. Tak, bardzo korzystałem ze stanu, w jakim obecnie znajdowała się Cindy. Miałe okazję dotykać jej ciało. Miałem okazję po prostu ją obmacywać.
-I co w związku z tym? - szepnęła kusząco, przysuwając swoje ciało jeszcze bliżej mnie.
-Mam na ciebie straszną ochotę. - nie kontrolowałem słów, jakie wydobywały się z moich ust. Wiem, że gdyby tylko Cindy nie była pod wpływem narkotyków, moje zachowanie sprawiłoby jej ból.
-To mnie sobie weź. - wybełkotała, po czym złączyła ze sobą nasze wargi, tworząc z nich jedną całość.
Nie zastanawiałem się długo, tylko od razu oddałem pocałunek. Moje dłonie posunęły się jeszcze dalej. Musnąłem palcami krańce jej jeansowych spodenek, poszarpanych na dole i zaczęłem wsuwać je pod materiał, dotykając jej gładkich ud. W międzyczasie mój język znalazł się w jej ustach. Badałem jej podniebienie, rozkoszując się jej słodkim, zarówno zapachem, jak i smakiem. Szatynka przeniosła dłonie z moich barków, na tył mojej szyi i zaczęła powoli wplątywać palce w moje włosy, ciągnąc delikatnie za ich końcówki. Zacząłem się zastanawiać, czy ona robiła to nieświadomie, czy dobrze wiedziała, do jakiego stanu mnie doprowadza, poruszając delikatnie biodrami, przy moim przyrodzeniu. Jednak w momencie, kiedy przygryzła delikatnie moją dolną wargę i uśmiechnęła się przez pocałunek, zyskałem pewność, że celowo zyskiwała nade mną przewagę.
-Nie jestem taki słaby, jak ci się wydaje, słonko. - mruknąłem w jej usta, po czym ścisnąłem w dłoniach jej pośladki. Dziewczyna jęknęła cichutko i uniosła się, po chwili z powrotem opadając delikatnie na moje krocze. Warknąłem pod nosem, czując, jak wybrzuszenie w moich bokserkach powiększa się z każdym ruchem Cindy.
Kiedy nie potrafiłem już wytzymać podniecenia, które wręcz rozrywało mnie od środka, ułożyłem ciało szesnastolatki na kanapie, a sam pochyliłem się nad nią, i ponownie złączyłem nasze usta. Jedna z dłoni Cindy błądziła po mojej nagiej klatce piersiowej, wysyłając dreszcze po całym moim ciele. Kiedy dotarła do mojego brzucha i podbrzusza, zawarczałem cicho w jej usta i przygryzłem delikatnie jej dolną wargę. Chwilę później przeniosłem swoje pocałunki na linię jej szczęki oraz szyję, ssąc i przygryzając ją w niektórych miejscach. Do moich uszu dochodziły ciche jęki dziewczyny, które jeszcze bardziej mnie pobudzały i sprawiały, że chciałem przejść dalej, dlatego jedną z rąk, które trzymałem oparte na łokciach za głową Cindy, przeniosłem na jej piersi i zacząłem masować je w swojej dłoni, delektując się przy tym ich miękkiością i delikatnością.
Jestem niemal pewien, że gdyby jakaś maleńka część mojego mózgu nie podpowiadała mi, że Austin jest w sąsiednim pomieszczeniu, wziąłbym ją tu i teraz. Nie potrafiłem pohamować swoich instynktów, a Cindy, pod wpływem narkotyków, wydawała się bardzo chętna.
Chcąc, a wręcz potrzebując jeszcze bardziej zbliżyć się do dziewczyny, usiadłem na niej okrakiem. Ponownie wpiłem się w jej wargi, a ona obięła moją twarz dłońmi, unosząc lekko biodra, przy czym otarła lekko o moje nabrzmiałe krocze. Jedną ręką oparłem się za jej główką, natomiast drugą zacząłem wsuwać pod cienki materiał jej koszulki. Kreśliłem niewidzialne wzorki na jej talii oraz brzuchu, kierując swoją dłoń jeszcze wyżej. Kiedy w końcu musnąłem opuszkami palców jej stanik, przeniosłem rękę na jej piersi. Dziewczyna ani przez chwilę nie protestowała, skupiona na oddawaniu pocałunku. Otarłem się o nią lekko, chcąc poczuć kolejną falę przyjemności, przebiegającą przez moje ciało.
W momencie, w którym bardziej naparłem na jej ciało, w jednej dłoni ściskając jej piersi, do naszych uszu doszły kroki. Austin, wyszedł powoli z kuchni, a w momencie, w którym jego wzrok wylądował na nas, upuścił na ziemię dwie szklanki, które trzymał w rękach. Szkło rozbiło się na podłodzena na małe kawałeczki, jednak żadne z nas nie przejęło się hukiem, ani bałaganem.
~*~
Cóż, wreszcie jakaś scena typu Cindy&Justin. Spodziewaliście się tego...?
Jazzy i była dziewczyn Justina, Katy, nie są wprowadzone bez powodu...
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Zapraszam na mojego aska:
ask.fm/Paulaaa962
Kocham Was i do następnego ;*

27 komentarzy:

  1. świetny już nie mogę doczekać się następnego
    zapraszam do siebie marzwalczikochaj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Co tu dużo pisac.zajebisty <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Moim marzeniem jest żeby jutro pojawił sie 19 rozdział

    OdpowiedzUsuń
  4. awww kOCHANIE ROZDZIAŁ CUDNY :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże Paula kolejny genialny rozdział. Ty mnie kiedyś zabijesz. Jak ty to robisz? Też tak chce <33 Kocham ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietny rozdzial jak zawsze, z niecierpliwoscia czekam na nastepny sjciencjsncjs ciekawe co austin powie hah

    OdpowiedzUsuń
  7. oooooo ja.. nie mogę. z jednej strony cieszę się, że do takiej sytuacji doszło ( bo jestem niewyżytym seksualnie erotomanem) ale z drugiej. cholera dlaczego Justin wykorzystuje to że jest naćpana do tego, żeby ją obmacywać? przecież jeśli ona będzie pamiętać to wszystko choć wątpię.. to będzie masakra. jak ona się o tym dowie ona się jeszcze bardziej załamie i odsunie od Justina... a tego nie chcemy, prawda..?
    intrygują mnie postacie bylej i siostry Bieber'a.. dlaczego on tej Katy tak nienawidzi? dlaczego on się znęcał na własnej siostrze omfg on był, a może nadal jest OKROPNY.. przypalanie papierosem? ja pierdole. nie mogę. cały czas ten rozdział chodzi mi po głowie i szybko nie wyjdzie haha /
    czytałam to z otwartą buzią..
    wgl. bardzo dobrze sie stało, że Justin pobił tego dupka. tak Bieber takiego Cię kochamy. ale oczywiście nie mógł również pohamować swoich hormonów i musi się "dopierać" do Cindy. ohoho kretyn.
    jesteś genialna !
    kocham cię skarbie xx
    true-big-love-jb.blogspot.com
    red-sky-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. RAAAAAAAAAAANY. AEORWEOGKOREKGOREKOGEKROGKOROH *.*
    Zwaliłaś mnie tym rozdziałem po prostu z nóg. Nie wiem, jak inaczej mam opisać uczucia, które we mną krążą <3
    Po pierwsze, ciesz się, że nie słyszałaś mojego złowieszczego śmiechu, podczas bijatyki Justina z Bradym. Po prostu byłam w siódmym niebie, nawet mój dziadek zaczął się ze mną śmiać, chodź sam nie wiedział z czego dokładnie leje. xD
    Dobrze, że zgarnął stamtąd Jazzy, przynajmniej okazał trochę czułości. Ale jeśli chodzi o scenę z autem, to po prostu wymiękam. Jak Justin mógł się tłumaczyć, z tego, iż przypalał siostrę, bo go denerwowała?! Mimo, że go uwielbiam, to po prostu nie mam pojęcia, jak on może być tak głupi i debilny. I ta sprawa z tą Kate. -.- To dziwne, ale naprawdę mam wrażenie, że Justin jest okropnym zazdrośnikiem i to samo się dzieje, gdy jest przy Cindy. I dlatego z nim ta była zerwała.
    A jeśli chodzi o scenę z Cindy, to wooooooooooooooooooah! Jestem tak zaskoczona, jej radością i pewnością siebie, że wymiękam, no hahahh :D Ale nie podoba mi się, że Justin to wykorzystuje. Cholera, przecież dobrze wie, jak ona zareaguje gdy się o tym dowie, a on bezczelnie sobie ją "maca". Mimo, iż liczę na momenty Cindy i Justina, to chcę, aby oboje tego chcieli, a nie tylko jedna strona, no :(
    Ale i tak mi się podobało, że się pocałowali, hahhaha :D Mimo wszystko, to pocałunek, nie?
    Miałam takie motylki, jak to czytałam, że łoooo matko <3
    Kochana, z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej mnie zaskakujesz i wiem jedno. Jesteś coraz lepsza, mimo tego, że lepszym już nie można być. <3
    Kocham Cię po prostu. :D
    Czekam na nn :3
    ~Drew.
    http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/
    http://angelsdonotdieyet.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział boski jak ZAWSZE!!! Życzę weny :) Czekam nn <3
    heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie rozpisuje się. Można to zawrzeć w jednym słowie: WOW

    OdpowiedzUsuń
  11. o kurwa ! :O Justin debilu Austin przecież Cię zabije nie spodziewałam się masakra kocham Cię i twoje opowiadania <3
    czekam na następny <3
    http://tough-love-jb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Austin go zabije ! Co za debil z tego Justina. Czy on nie mógł chociaż raz się pohamować?!
    Już się nie mogę doczekać następnego xx
    ineedangelinmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział genialny jak zawsze ;) czekam na następny <3 !

    OdpowiedzUsuń
  14. Łał ciekawy i niesamowity :) mogę się założyć że w następnym rozdziale Justin i Austin się pobiją :D Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowny *.* prosze neeeext ! Kc <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudowny *.* prosze neeeext ! Kc <3

    OdpowiedzUsuń
  17. wow Rozdział jest meega i do tego długi<3

    OdpowiedzUsuń
  18. Wszystko było cudownie do tego momentu jak Justin zaczął ja obmacywać. Idiota. Austin go teraz zabije, szczerze mówiąc to powinien dostać porządnie po mordzie. Cindy na pewno tego nie będzie pamiętać a Austin jej o tym powie i ZNOWU będzie miała dystans do Justina. W tym momencie dla mnie Justin jest gorszy od tych kolesi co ją zgwałcili. Ciekawe jak będzie jej to tłumaczył bo dla mnie za powiedzenie do naćpanej dziewczyny "przecież sama tego chciałaś" jest poniżej krytyki. Czekam z utęsknieniem na następny rozdział. i jeszcze jedno bardzo ciekawi mnie ta historia z byłą Justina....mam nadzieje że jak to wyjdzie to nie będzie ZNOWU wielkiej dramy. Mam nadzieję że będę mogła powiedzieć "bo to zła kobieta była":))

    OdpowiedzUsuń
  19. Jezu jaki ten Justin jest głupi... Przecież wiedział że obok jest Austin! Przecież wiedział że ona jeszcze niedawno została zgwałcona!!! Ale nie idiota nie potrafi się pohamować!!! Japierdole..

    OdpowiedzUsuń
  20. Bieber Serio? Czy on chociaż na chwile nie może się powstrzymać. Teraz Austin na pewno mu wpierdoli (sorry za słownictwo) i w sumie będzie maił rację, ona tego tak na prawdę nie chce.... chociaż po dłuższym zastanowieniu to sama nie wiem może pod wpływem narkotyków dopiero potrafi pokazać swoje prawdziwe uczucia. Przecież to widać że.. sama nie wiem jak to opisać... cos ja ciągnie do Justina. Ale to nie zmienia faktu że nie powinien wykorzystywać jej w takim stanie jak jest.

    OdpowiedzUsuń
  21. http://syrenkaharriel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. rozdział genialny ! nie obraź sie ale bardziej podobał mi się tamten wyglad bloga po prostu tak sie wyróżniał

    OdpowiedzUsuń
  23. Bez urazy ale nudne to trochę , ciągle płacze i w ogóle... nic sie nie dzieje , ciągle to samo ...

    OdpowiedzUsuń