Mimowolnie zaczęłam się trząść, przez wszystkie emocje, przechodzące przez mój organizm. Nie chciałam tu być. Kurwa, nie chciałam tu być! Bałam się cholernie, bo nie wiedziałam, co oni chcą ze mną zrobić, a zdążyłam się przekonać, jacy nieobliczalni i brutalni są kumple Zayna. On sam jest brutalem i damskim bokserem.
-Chodź tu do mnie, laleczko. Ja nie gryzę. - przede mną pojawił się chłopak, koło dwudziestu trzech lat. Nie widziałam go nigdy wcześniej. Musiał być nowym przyjacielem mojego brata, którego, dzięki Bogu, nie zdążyłam poznać. - Nie bój się, skarbie. Nie zrobię ci krzywdy. - na jego ustach utrzymywał się ten okropny uśmieszek, kiedy podszedł do mnie i ułożył dłonie na moich biodrach.
-Zostaw mnie. - wychlipałam z przerażeniem. - Odsuń się ode mnie. - starałam się odepchnąć od siebie chłopaka, lecz kiedy tylko ułożyłam dłonie na jego klatce piersiowej, złapał oba moje nadgarstki i docisnął je do muru za mną.
-Miałeś rację, Zayn! - mężczyzna krzyknął w stronę mojego brata, mocniej dociskając mnie do ściany. W międzyczasie wyjął z kieszeni papierosa, podpalił jego koniec zapalniczką i wsunął do ust. Wypuścił dym prosto w moją twarz, przez co zakasłałam cicho przez łzy. - Twoja siostrzyczka jest cudowna... - szepnął w moim kierunku.
Bałam się jeszcze bardziej, niż na początku. Strach ogarnął każdą część mojego ciała. Chciałam tylko stąd zniknąć i jak najszybciej znaleźć się w domu, w swoim pokoju, w ciepłym łóżku.
-Proszę, nie rób mi krzywdy... - jęknęłam, czując, że moje kolana zaczynają się uginać.
-Nie chcę cię skrzywdzić, kotku. - brunet pogładził mnie po policzku, bardziej napierając swoim ciałem na moje. - Chcę się tylko z tobą zabawić. A jeśli będziesz niegrzeczną dziewczynką, będę zmuszony użyć siły. - wydął dolną wargę, udając skruszonego.
Z całych sił starałam się wyszarpać z jego uścisku, jednak na marne. Brunet był zbyt silny, żebym mogła wykonać jakikolwiek ruch. Moja twarz cała zalana była łzami, których nie byłam w stanie kontrolować. On mnie dotykał, a ja cholernie się tego bałam. Bolało mnie to i chciałam, żeby przestał. On jedanak śmiał mi się prosto w twarz i w ogóle nie przejmował się moim cierpieniem.
-Powiedziałem, żebyś była grzeczną dziewczynką, kochanie. Może być nam bardzo przyjemnie. - szepnął mi do ucha, a moje ciało ogarnęła fala okropnych dreszczy.
-Błagam, puść mnie. - wychlipałam, trzęsącym się głosem. - Nie pójdę na policję, tylko błagam, zostawcie mnie w spokoju.
-Nic z tego, skarbie. - po mojej lewej stronie pojawił się Zayn. Zakręcił sobie kosmyk moich włosów na palcu, po czym prychnął śmiechem. - Powiedziałem ci, szmato, żebyś siedziała cicho. Nie posłuchałaś braciszka, więc musi spotkać cię teraz kara, na którą sobie zasłużyłaś.
-Nic nikomu nie powiem, tylko proszę, puśćcie mnie. Obiecuję, że nie pisnę ani słówka, tylko nie róbcie mi krzywdy. - ponownie szarpnęłam ramionami i starałam się wyrwać z uścisku chłopaka. On jednak jeszcze mocniej docisnął mnie do muru, sprawiając, że nasze ciała zaczęły się stykać.
-Trzeba było pomyśleć o tym, zanim zaczęłaś pieprzyć. - ryknął Zayn, uderzając mnie w twarz. Moja głowa automatycznie obróciła się w kierunku jego uderzenia, a kilka kosmyków opadło na moje oczy. Poczułam pieczenie na policzku, jednak było ono niczym, w porównaniu do bólu psychicznego. Tak bardzo chciałam, żeby był to jakiś pierdolony koszmar, że zaraz obudzę się z płaczem w swoim łóżku i pójdę do Austina, aby wypłakać się w jego ramię. Wiedziałam jednak, że nie był to sen, a moje szanse na ucieczkę były znikome.
-Pójdziesz z nami, kochanie. - chłopak, który przytrzymywał moje nadgarstki, po raz kolejny szepnął mi do ucha, przygryzając jego płatek. Znowu poczułam obrzydzenie do samej siebie, do własnego ciała i do wszystkich mężczyzn. Kolejny raz chciałam stąd zniknąć i zostawić wszystkie problemy oraz wspomnienia.
Kiedy brunet lekko odsunął się ode mnie, wykorzystałam moment i odepchnęłam go od siebie. Zaczęłam biec w przeciwnym kierunku, aby być jak najdalej od nich. Przebiegłam ledwo parę metrów, kiedy poczułam silne ramiona, które owinęły się wokół mojej talii.
-Niegrzeczna dziewczynka. - jękną mi do ucha, a po zapachu perfum poczułam, że jest to ten sam męzczyzna, którego imienia nie znałam i który przytrzymywał moje ciało przy murze.
Pisnęłam nagle, w momencie, w którym poczułam jego dłonie, obejmujące moje piersi. Wybuchnęłam jeszcze głośniejszym płaczem, wyrywałam się, szarpałam, lecz to nadal nie skutkowało.
-Słodkich snów, księżniczko. - to ostatnie słowa, jakie usłyszałam. Poczułam, jak brunet przykłada mi do twarzy wilgotną szmatkę. Następnie ogarnęła mnie głucha cisza i ciemność...
***Oczami Justina***
Siedziałem na kanapie w salonie, popijając piwo z puszki. Wpatrywałem się tępo w ekran telewizora, na którym leciał mecz koszykówki.
-Stary, nie wiesz może, gdzie poszła Cindy? - na schodach ujrzałem postać Austina, który schodził na dół.
-Nie mam pojęcia. - oderwałem wzrok od ekranu, przenosząc go na bruneta. - Może poszła na spacer, albo do sklepu. Pewnie zaraz wróci. - dodałem, widząc zmarwienie na jego twarzy.
-Masz rację. - westchnął, opadając obok mnie na kanapę. - Chyba nie potrzebnie się martwię. W końcu nie ma pięciu lat. - wziął drugą puszkę, stojącą na szklanym stoliku i otworzył ją, upijając kilka łyków. - Blisko jesteście ze sobą, prawda? - po paru chwilach ciszy spojrzał na mnie wyczekująco.
Westchnąłem cicho, a kąciki moich ust uniosły się w delikatnym uśmiechu.
-Może... - szepnąłem, z błyskiem w oku, kolejny raz wypijając kilka łyków piwa.
-Nie podoba mi się to. - warknął, lekko agreywnie, zgniatając w dłoni puszkę.
-Gówno mnie obchodzi, co ci się podba, a co nie. Wyobraź sobie, że jestem dorosły i mam prawo robić to, co chcę. - nie byłem mu dłużny.
Jego gadanie często działało mi na nerwy, jednak przeważnie starałem się to ignorować. Lecz kiedy w grę wchodziła Cindy, nasze relacje stawały się trochę bardziej agresywne. Nie był ojcem, ani Cindy, ani tym bardziej moim i nie miałem zamiaru go słuchać.
-Nie pozwolę ci jej skrzywdzić, rozumiesz? Wiem, do czego jesteś zdolny. Mślisz, że nie znałem Katy? Myślisz, że nie wiem, jak ją traktowałeś? - wyrzucił ręce w powietrze, a ja zacisnąłem szczękę na wspomnienie mojej byłej.
-Katy to inna sprawa. W ogóle, nie wspiminaj przy mnie o tej dziwce. - warknąłem, z hukiem stawiając piwo na stole.
-Wytłumacz mi, dlaczego nazywasz ją dziwką? Dlatego, że z tobą zerwała? Dlatego, że była na tyle rozsądna, żeby posłuchać twojej siostry?
Kurwa, czułem, jak wściekłość wzrasta we mnie z każdym jego słowem. Niewiele brakowało, abym po prostu przyjebał mu w ten pusty łeb. Nic nie wie, więc lepiej niech zamknie mordę, bo nie ręczę za siebie. Dobrze wiedział, jak działa mi na nerwy rozmawianie o mojej byłej i mojej siostrze. Dobrze wiedział, a mimo wszystko, prowokował mnie.
-Zamknij się w końcu. Nie mam zamiaru krzywdzić twojej siostry, rozumiesz? Daj mi wreszcie spokój.
-Widzę, jak na nią patrzysz. - mruknął pod nosem i założył ręce na piersi, niczym mały chłopiec.
-Dziwisz mi się? - sapnąłem, oodchylając głowę. - Chyba nie jest niczym dziwnym, że podnieca mnie kurewsko seksowna szesnastolatka? To normalne, że chciałbym się z nią przespać, ale nie mam zamiaru jej krzywdzić. Kurwa, zrozum to, bo ostatnio mam wrażenie, że chcesz ze mnie zrobić jakiegoś pierdolonego kryminalistę, który połowę życia przesiedział za kratami.
-Dobra, sory. Chcę tylko mieć pewność, że będzie bezpieczna. Nic więcej.
Naszą poważną rozmowę przerwał dźwięk dzwonka do drzwi. Niechętnie podniosłem się z kanapy i skierowałem w stronę drzwi. Otworzyłem je, zastając w progu kogoś, kogo zupełnie bym się tutaj nie spodziewał. Przede mną stał Jaxon, z rękoma schowanymi w kieszeniach.
-Siema. - mruknął cicho, unosząc niepewnie wzrok i zatrzymując go na mojej twarzy. - Mogę wejść?
-Jasne. - odparłem odruchowo, otwierając szerzej drzwi.
Chłopak wszedł do salonu i przywitał się z Austinem, po czym usiadł na oparciu kanapy, wystukując butem jakiś rytm.
-Muszę porozmawiać z Cindy. - westchnąć cicho, przenosząc wzrok, to na mnie, to na Austina.
-Po co? - warknąłem, zaciskając pięści. Nie wiedziałem, dlaczego reaguję w ten sposób. To był odruch. Nie zastanawiałem się, tylko mówiłem. Mimo że praktycznie nic nie łączyło mnie z Cindy, nie licząc naszego pocałunku, czułem zazdrość, kiedy kręcił się koło niej jakikolwiek facet.
To chore, prawda?
-Kiedy zobaczyłem ją wtedy, na wyścigach, wszystko powróciło. Wszystko. To... uczucie, którym ją darzyłem... powróciło. - mówiąc to, jąkał się, zacinał i co jakiś czas przeczesywał swoje włosy. Widziałem, że nie było mu łatwo o tym mówić.
-Cindy nie ma. - Austin wstał a kanapy i wyrzucił do kosza puszkę po piwie.
-I wątpię, że będzie chciała z tobą rozmawiać. - wtrąciłem, zakładając ręce na piersi.
-Muszę jej wszystko wyjaśnić. - jęknął, a po jego głosie mogłem poznać, że był na prawdę zdeterminowany, aby tego dokonać.
-Zdradziłeś ją, co tu więcej wyjaśniać? - nie rozumiałem go. Najpierw sypia z inną, a teraz udaje troskliwego chłopaka, pogrążonego w tęsknocie? Przecież to bez sensu. Przynajmniej dla mnie.
-Jej brat, Zayn... to wszystko przez niego. On poprosił jakąś laskę, żeby mnie upiła, a potem... wiadomo.
-To cię nie usprawiedliwia i dobrze o tym wiesz.
-Tak, wiem, ale, mimo wszystko, chcę chociaż spróbować ją odzyskać. Nie rozumiesz? Kocham ją. To wszystko.
-Zostaw ją w spokoju, dobrze ci radzę. - mruknąłem pod nosem, widząc, jak Austin przysłuchuje się uważnie naszej rozmowie.
-Kurwa, ja chcę z nią tylko porozmawiać, wyjaśnić, wytłumaczyć. Nic więcej. Chyba mam do tego prawo. - wyrzucił ręce w powietrze. - A tak w ogóle, po jaką cholerę ja ci się tłumaczę? Zrobię to, co będę chciał, a tobie nic do tego. Zajmij się lepiej swoim życiem i odpierdol się od Cindy.
Aby nie rzucić się na niego z pięściami, kopnąłem w dolną część kanapy, po czym ruszyłem schodami na górę. Wpadłem do swojej sypialni i trzasnąłem drzwiami, a następnie rzuciłem się na łóżko, w pełni oddając się moim rozmyśleniom.
W mojej głowie toczyła się teraz walka, między tym, co powinienem, a tym, co chcę. Nie miałem najmniejszego zamiaru oddalić się od Cindy, chociaż wiedziałem, że powinienem. Nie jest moją własnością, żebym mógł układać jej życie. Teoretycznie nie mam prawa wpieprzać się w jej sprawy i podejmować za nią decyzji.
Na razie...
***Oczami Zayna***
Kiedy Brady, bo tak było na imię chłopakowi, którego Cindy zobaczyła dzisiaj po raz pierwszy, przyłożył jej do twarzy szmatkę ze środkiem usypiającym, szatynka zaczęła tracić przytomność. Podtrzymał jej ciało, aby nie upadła, a następnie wziął ją na ręce, jak pan młody swoją wybrankę.
-No to mam zabaweczkę. - wyszczerzył się do nas, po chwili ponownie przenosząc wzrok na śpiącą Cindy.
Razem skierowaliśmy się do mojego samochodu, zaparkowanego, obok samochodu jednego z reszty chłopaków, na pobliskim parkingu. Przeszliśmy zaledwie parę kroków, kiedy na naszej drodze pojawiło się trzech policjantów. Przekląłem siebie w duchu, że spotkaliśmy ją akurat tutaj, jednak przykleiłem do twarzy sztuczny uśmiech, aby się nie zdradzić.
-Co tu się dzieje? - jeden z psów zbliżył się do nas, zakładając ręce na piersi i unosząc brwi.
-Moja dziewczyna zasnęła, dlatego chcę ją zabrać do domu. - miałem niesamowitą ochotę parsknąć śmiechem, kiedy usłyszałem słowa kumpla. Opanowałem się jednak, biorąc głęboki oddech.
-Tak nagle zasnęła na chodniku? - policjant był coraz bardziej podejrzliwy i jednocześnie coraz bardziej działał mi na nerwy.
-Jest w ciąży, ma do tego prawo. - no teraz koleś przegiął. Musiałem odwrócić twarz w przeciwnym kierunku i tłumić śmiech. Znałem się z Bradym od niedawna i nie znałem go jeszcze tak, jak resztę chłopaków, jednak już go polubiłem. I to bardzo.
-A ile koleżanka ma lat? - mężczyzna patrzył na Brady'ego, który, z udawaną troską i miłością, wpatrywał się w moją siostrę.
-Osiemnaście. - odparł od razu. - A teraz przepraszam, ale musimy już iść. - brunet pocałował szatynkę w czoło, a następnie skinął głową w stronę policjantów.
-Dobrze, zajmij się dziewczyną. - posłali nam serdeczne uśmiechy i odeszli w przeciwnym kierunku.
-Zajmę się nią. Oj zajmę się... - na ustach Brady'ego powstał łobuzerski uśmieszek, który udzielił się również mnie.
Po chwili dotarliśmy do mojego samochodu. Chłopak ułożył ciało Cindy na tylnych siedzeniach, a sam usiadł na miejscu pasażera, układając ręce za zagłówkiem.
-Nie wiedziałem, że umiesz aż tak perfekcyjnie kłamać. - poklepałem go po ramieniu, siadając na fotelu kierowcy i odpalając silnik.
-Lata praktyki, stary. - zacmokał w powietrzu, kiwając lekko głową. - Ale nie miałbym całkowicie nic przeciwko, żeby mieć twoją siostrzyczkę na stałe. Zabawiałbym się z nią przez całe dnie i noce. - westchnął głośno, z rozmarzonym wyrazem twarzy. - Kurwa, kocham takie małolaty.
-Wiesz, czasami żałuję, że jest moją siostrą. Przez to nie mogę jej przelecieć, a bardzo często mam na to wielką ochotę.
Zapytacie pewnie, czy nie mam żadnych wyrzutów sumienia przez to, że traktuję w ten sposób swoją siostrę. Otóż nie mam. Miała wybór. Mogła być ze mną, jednak ona wolała być bita i gwałcona. To jej sprawa. Skoro to lubi, nie będę się w to mieszał. Dodatkowo, zarobiłem na niej na prawdę sporo kasy. Wystarczyło znaleźć klienta, który nie bał się użyć względem niej siły, a pieniądze same wskakiwały do mojej kieszeni. Nie ukrywam, że taki układ bardzo mi odpowiadał. Ona złamała mi serce i nie zwróciła na to uwagi, więc ja niszczę jej psychikę i również nie mam zamiaru płakać z tego powodu.
Po paru minutach zatrzymałem się przed domem i zaparkowałem na podjeździe, a potem wysiadłem z samochodu, otwierając tylne drzwi.
-Ja się zajmę moją księżniczką. - Brady spojrzał na mnie znacząco, na co ja zareagowałem uniesieniem w górę rąk.
-Proszę bardzo. Jest do twojej dyspozycji. - brunet przygryzł dolną wargę, biorąc drobne ciało szesnastolatki na ręce.
Udałem się w stronę drzwi wejściowych, za Bradym oraz resztą chłopaków. Kiedy znalazłem się w środku, wskazałem gestem dłoni na schody, prowadzące na górę. Brunet zrozumiał, co ma robić, więc udał się do pokoju Cindy, a ja podążałem zaraz za nim. Tak, chciam to widzieć. Chciałem widzieć, jak będzie gwałcona. Chciałem słyszeć, jak będzie błagała, żebyśmy ją zostawili. Chciałem widzieć ból i przerażenie w jej oczach. Chciałem widzieć na jej twarzy cierpienie. Chciałem widzieć jej łzy i rozpacz, kiedy Brady będzie ją posuwał.
Po chwili otworzyłem drzwi od dawnego pokoju szatynki, a chłopak, który trzymał moją siostrę na rękach, ułożył jej ciało na łóżku. Nie czekał długo, ponieważ jego ręce od razu wylądowały pod jej koszulką. Zaczął ją unosić, nie omijając dłońmi piersi szesnastolatki, aż w końcu ściągnął z niej ubranie.
-Jest piękna... - mruknął pod nosem, z łobuzerskim uśmiechem na ustach.
-I dzisiaj twoja. - rzuciłem w jego kierunku paczkę przerwatyw, które złapał, kawałek od twarzy.
-Na to liczę. - zaśmiał się cicho, po czym usiadł koło, nadal śpiącej dziewczyny, na łóżku i złapał w palce guzik od jej spodenek. Odpiął go razem z rozporkiem, a następnie zaczął powoli zdejmować z niej dolną część garderoby.
-Teraz zostało mi tylko czekać, aż moja zabaweczka się obudzi... - pogłaskał dziewczynę po policzku, po czym opadł obok niej na poduszki.
***Oczami Cindy***
Otworzyłam powoli oczy, czując lekki ból głowy i ogólne zmęczenie. Pierwszą rzeczą, jaką ujrzałam, były ściany, koloru niebieskiego. Niebieskiego. Niebieskiego, czyli takiego, jakie miałam, mieszkając u Zayna. Momentalnie podniosłam się do pozycji siedzącej i rozejrzałam się po pokoju. Zza moich pleców doszedł cichy, męski śmiech, a już po chwili poczułam, jak czyjeś palce bawią się zapięciem mojeo stanika. Z moich ust uciekł głośny pisk, kiedy zorientowałam się, że siedzę na łóżka w samej bieliźnie. Momentalnie poczułam na ustach dużą dłoń, która zahamowała dźwięki, wydobywające się z nich. Druga ręka mężczyzny, znajdującego się za mną, przejechała delikatnie po moim nagim brzuchu. Razem z tym gestem, moje oczy wypełniły się łzami, które w ułamku sekundy zaczęły spływać po moich policzkach.
-Nie wyrywaj się, kochanie. I tak dostanę to, czego chcę. - męski, niski i lekko zachrypnięty głos wyszeptał mi do ucha. Był to ten sam chłopak, który nie pozwolił mi uciec wtedy, na ulicy. - A teraz nie krzycz, skarbie, bo zrobię się niemiły. - mówiąc to, złożył kilka mokrych pocałunków na mojej szyi, a lewą dłoń zsunął przez moją talię, biodra i uda, dotykając każdego skrawka mojego ciała w tych miejscach. - Nie udawaj cnotki, maleńka. - każde jego słowo sprawiało mi ból. Mimo że nie był on agresywny, w przeciwieństwie do reszty kumpli Zayna, jego ruchy były wolniejsze i bardziej... erotyczne, przez co jeszcze bardziej brzydziłam się samą sobą.
-Błagam, przestań. Ja nie chcę. Zostaw mnie. Nie dotykaj mnie. Przestań... - każdy wyraz był od siebie oddzielony, ponieważ z trudem udało mi się to wydusić przez łzy. Chwilę później zobaczyłam, jak jego koszulka wylądowała na podłodze, co oznaczało, że mężczyzna został jedynie w spodniach. Wykorzystując chwilę nieuwagi bruneta, w której zdejmował swoje ubrania, wyszarpałam się z jego uścisku i chciałam uciec, jednak niemal natychmiast poczułam, jak jego ramię owinęło się wokół mojej talii. Przyciągnął mnie do siebie, a jego dłonie spoczeły na moich piersiach, osłoniętych jedynie koronkowym stanikiem. Nie miałam już siły na nic. Wiedziałam, że moje krzyki, prośby i błagania nie zadziałają na niego w żaden sposób. Jedyne co mi zostało, to modlić się, aby to piekło kiedyś się skończyło. To wszystko, czego pragnę...
Chłopak pchnął mnie na poduszki i usiadł na mnie okrakiem. Starałam się zrzucić go z siebie, jednak był zbyt silny, a dodatkowo złapał oba moje nadgarstki i umieścił je za moją głową.
-Kotku, bądź grzeczna, to oboje na tym skorzystamy. - jęknął z łobuzerskim uśmiechem na ustach, zaczynając poruszać biodrami, jednocześnie ocierając się o mnie. Widziałam, jak wybrzuszenie w jego spodniach z każdą chwilą się powiększa. Zamknęłam oczy i odwróciłam głowę, szlochając cicho.
-Widzisz? Nie szarp się, to sprawię ci zajebistą przyjemność. A poza tym, mam na imię Brady. - mruknął, pochylając się nade mną. - Żebyś wiedziała, jakie imię krzyczeć, kochanie. - szepnął mi do ucha i ponownie pchnął biodrami, a z jego ust wydobyło się ciche przekleństwo.
Jego słowa, o dziwo, nie sprawiły, że całkiem się poddałam. Wręcz przeciwnie. Nabrałam nowej siły do walki. Chciałam z stąd uciec. Za wszelką cenę chciałam tego dokonać.
Wykorzystałam całą, nagromadzoną w sobie, siłę, aby wyrwać nadgarstki z jego uścisku. Chłopak, zaskoczony moją nagłą zmianą zachowania, nie zdołał ich utrzymać. Uderzyłam bruneta w twarz, a kiedy złapał się za policzek, zepchnęłam go z siebie. Pospiesznie wstałam z łóżka i chciałam uciec, lecz poczułam szarpnięcie za włosy. Pisnęłam z bólu, a chwilę później moje plecy zderzyły się ze ścianą.
-I po co ci to było, dziwko? - syknął mężczyzna, wręcz zrywając ze mnie stanik. Chciałam zakryć się przed jego głodnym wzrokiem, jednak na marne, bo pchnął mnie z powrotem na łóżko i zaczął odpinać swoje spodnie. Uciekłam na najdalszy koniec łóżka i przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej, obejmując je ramionami. Znów czułam się brudna. Znów czułam ten sam, niewyobrażalny ból psychiczny. Znów czułam, że nie mam po co żyć.
Mężczyzna, w samych bokserkach, przyciągnął mnie bliżej siebie i usiadł okrakiem na mojej dolnej połowie. Zaczął brutalnie się o mnie ocierać, przez co pisnęłam, w kompletnej bezsilności. Już po chwili leżałam pod nim całkiem naga, zeszmacona... On zdjął z siebie bokserki, a następnie założył na swojego członka prezerwatywę. Zanim zdążyłam się zorientować, wszedł we mnie brutalnie, całą swoją długością. Wrzasnęłam z bólu, czując, że odpływam. Nie wiem, czy straciłam przytomność. Nic już nie wiedziałam...
~*~
Wiem, że w rozdziale, po raz kolejny, nie ma sceny typu Cindy&Justin, ale nie martwcie się, w następnym COŚ się wydarzy ;)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Zapraszam na mojego aska:
ask.fm/Paulaaa962
Kocham Was i do następnego ;*
środa, 16 kwietnia 2014
Rozdział 17...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jeeejuu! Jak Ty ją niszczysz! Rozdział świetny <3 Normalnie się bałam ;o
OdpowiedzUsuńŻyczę weeny <3
Niesamowity ale smutny :c Byle naszej bohaterce się nic nie stało :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie <3
change-me-jbff.blogspot.com
Jezu.. Czytając poprzedni rozdział, byłam niemal pewna, że na ratunek przybędzie Justin, lub Austin.. A tu sprawy się TAK potoczyły..
OdpowiedzUsuńZayn jest pieprzonym dupkiem i Jezu, nie ma przekleństw które oddawały by, jak bardzo go nienawidzę. Wszystko co zrobił Cindy, oddałabym mu ze zdwojoną siłą. Nie potrafię uwierzyć w to, ile nienawiści kłębi się w jednym człowieku. Nie potrafiłam nawet uwierzyć, gdy czytałam, że on chce widzieć jej cierpienie na twarzy. Te słowa szczególnie mnie jakoś ruszyły. Nie mam pojęcia, jak można być takim potworem. A co do tego Brady'ego.. Oby Justin skopał mu ten pieprzony tyłek. Cindy nie zasługuje na ponowne wrócenie do tego horroru.. Boje się, że ona już całkowicie się podda..
Proszę, błagam, niech ktoś jej pomoże :( Ktokolwiek.. Nie potrafię czytać, gdy ktoś ją gwałci, bo po prostu czuję się jak główna bohaterka.. :( Oczywiście, to plus, bo jesteś tak utalentowana, że chyba każdy wczuwa się w postać głównej bohaterki. W Twoich blogach jest coś, co nie pozwala mi się oderwać od czytania ich. Jesteś genialna, cóż innego mogę dodać? <3
Kocham Cię :*
~ Drew.
http://angelsdonotdieyet.blogspot.com/
http://glow-in-your-eyes-enlighten-my-world.blogspot.com/ .
zgadzam się z komentarzem powyżej w 100% :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny :c to przykre :/
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńKurde myślałam , że ktoś jej pomorze :( Rozdział genialny. Czekam nn <3
OdpowiedzUsuńheartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
OMg Nstempny prosem ♥
OdpowiedzUsuńTo jest jeden z najleprzych rozdziałów!
OdpowiedzUsuńOMG SMUTNO MI
OdpowiedzUsuńZayn i ci jego koledzy to potworzy -.-
OdpowiedzUsuńBiedna Cindy :c
czekam na nn :)
Następny cudowny rozdział. Szkoda mi Cindy. Już tyle ciepriała i w końcu nie może być szczęśliwa. Czekam na nn.. Kocham ;**
OdpowiedzUsuńhttp://person-who-changed-my-life.blogspot.com/
Płakać mi się chce niech Justin i Austin się opamiętają i jej pomogą !! proszę czekam na nn
OdpowiedzUsuńRycze!! http://dangerous-love-bieber-rose.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńgenialne <3
OdpowiedzUsuńszczerze? myslalam ze kts ja uratuje. cholera. tak mi jej szkoda... naprawde nw jakim trzeba byc debilem zeby robic to wlasnej siostrze. a ci policjanci ? konkrtni debile.. omfg. miala powiedziec to wszystko policji.. o boze. mialo byc pieknie a jest okropnie. mam nadzieje ze ona szybko z tamtad ucieknie albo Justin i Austin ja uratuje. ooo tak cie kocham .. nie moge sie opanowac !
OdpowiedzUsuńkocham cie.
true-big-love-jb.blogspot.com
red-sky-jb.blogspot.com
Myślałam że za chwilę ją ktoś - aka Justin and Austin - ją uratuję ale tak się nie stało. Może to i dobrze że to nie jest jak każde inne opowiadanie że zawsze ją ratują.. Kocham to i czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńEj no weź! Cindy nie może zostać zgwałcona! No kurwa, ej! Na miejscu Justina powyrywałabym tym facetom jaja przy samych oczach, DOSŁOWNIE. Niech Pan Przystojniś bierze dupę w troki i ją szuka! Potem jeszcze będzie miała do niego pretensje, że nie był przy niej. -,- Wrrrrr! Czekam na następny. -,-
OdpowiedzUsuńHahaha, jaki bulwers. :D
www.love-choice.blogspot.com
Proszę niech Cindy nie zostanie zgwałcona. Amen. Bardzo lubię to opowiadanie. Juuustin, szukaj jej. Czekam na następny.::D
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://okropna-rzeczywistosc.blogspot.com/
<3
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga :) http://never-give-up-jb.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńEj no kurwa czemu to zrobiłaś? :/ Japierdole ....
OdpowiedzUsuń